Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak Kargul z Pawlakiem, czyli sąsiedzki konflikt o... drzewa w Kielcach

Iwona Rojek
Iwona Rojek
Kobieta mieszkająca przy ulicy Ponurego Piwnika w Kielcach  pokazuje kawałek swojej działki, na której nie może sadzić warzyw, bo jak twierdzi w ziemi są korzenie drzew sąsiadki.
Kobieta mieszkająca przy ulicy Ponurego Piwnika w Kielcach pokazuje kawałek swojej działki, na której nie może sadzić warzyw, bo jak twierdzi w ziemi są korzenie drzew sąsiadki. Fot. Iwona Rojek
Mieszkańcy ulicy Ponurego Piwnika w Kielcach wiedzą, że pomiędzy dwoma sąsiadkami żyjącymi obok nich od lat trwa konflikt. Co pewien czas słychać awantury, niedawno przez jedną z kobiet wzywana była policja.

Jedna z kobiet interweniowała w redakcji „Echa Dnia”, ponieważ uważa, że dzieje jej się krzywda. Wszystko przez drzewa sąsiadki sąsiadki mieszkającej obok.

- Od lat proszę ją, żeby ścięła drzewa zahaczające o moją posesję, ponieważ korzenie z nich przeszkadzają mi w uprawie mojej ziemi – mówi wzburzona. - Chciałabym na tym niewielkim skrawku ziemi wokół domu posadzić sobie ziemniaki, pomidory, czy inne warzywa. Ale nie jest to możliwe, ponieważ w ziemi na moim terenie są korzenie drzew sąsiadki. Wielokrotnie prosiłam ją o ich wycięcie, ale ona nic sobie nie robi z moich próśb. To jakaś złośliwość i znieczulica.

Anna Boczek pokazuje zdenerwowana teren przy murku, na którym rzekomo nic nie chce rosnąć z powodu korzeni. Z chęcią oprowadza nas natomiast po drugiej części swojej działki, na której posadziła winogrona, marchewkę i agrest. Dodaje, że jest wobec tej sytuacji bezsilna, wzywała na pomoc dzielnicowego i jednego z kieleckich radnych, żeby jej pomogli, ale oni uznali, że sprawa nie jest aż taka poważna, żeby oni musieli w ten konflikt ingerować.

Sąsiadka oskarżana o złe pobudki jest zdumiona tym, że kobieta mieszkająca od lat obok niej miała jeszcze śmiałość zawiadomić gazetę, skoro to ona jest winna całemu konfliktowi ciągnącemu się od lat. - Jeszcze jak żył mąż tej pani to był problem z postawieniem murku odgradzającego nasze działki, chociaż prawdę mówiąc ten pan był o wiele lepszym człowiekiem od swojej żony. Jak jej nie było w domu, to szybko stawialiśmy betonowe ogrodzenie. Kobieta mówi, że jest chora i nie w głowie jej wywoływać awantury, niedawno straciła męża i ma poważne kłopoty ze zdrowiem , czeka ją operacja. - To głupota, że przez korzenie z moich drzew ona nie może niczego posadzić – odpiera zarzuty. - Korzenie są głęboko w ziemi nie mogą w żadnym stopniu przeszkadzać w sadzeniu. Zostało mi tylko kilka drzewek, czego ona ode mnie chce. Dodaje, że to sąsiadka ciągle wywołuje awantury, a jej porzeczki wchodzą z kolei na jej teren, ale ona nie ma o to żadnych pretensji. - Chciałabym żyć z sąsiadami w zgodzie, ale się nie da - podkreśla. - Zamiast usiąść i spokojnie porozmawiać sąsiadka nasyła na mnie dzielnicowego, to o czym to świadczy. Dla mnie życie jest za krótkie, żeby tracić zdrowie na takie bzdury. Sąsiadka powinna się opamiętać.

Większość mieszkańców ulicy uważa, że kobiety powinny się pogodzić.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kielce.naszemiasto.pl Nasze Miasto