Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jakby w nią diabeł wstąpił - Kto i dlaczego chciał skrzywdzić bezbronne niemowlę?

Monika WOJNIAK [email protected]
Policjanci zatrzymali Ewelinę jeszcze tego samego dnia, w którym doszło do tragedii. Była wtedy w 28 tygodniu ciąży.
Policjanci zatrzymali Ewelinę jeszcze tego samego dnia, w którym doszło do tragedii. Była wtedy w 28 tygodniu ciąży. A. Piekarski
Koniec procesu w sprawie próby zabójstwa niemowlęcia. Kobieta, oskarżona o wyrzucenie dziecka z wózka, usłyszała wyrok sześciu lat więzienia.

To chyba najczarniejszy z koszmarów, jaki prześladuje matki. Że ktoś wyrywa ich dziecko z wózka i rzuca na beton, jak szmacianą lalkę. Że to wszystko dzieje się na ich oczach, a one nie są w stanie nic zrobić. W Kielcach taka historia wydarzyła się naprawdę. Kto i dlaczego chciał skrzywdzić bezbronne niemowlę?

Okrągła twarz, śniada cera, brązowe oczy. Długie, farbowane włosy, zwykle wiązane w kucyki lub spięte spinkami. W trakcie procesu, jaki toczył się przed kieleckim Sądem Okręgowym, Ewelina czasem sprawiała wrażenie rozkapryszonej dziewczynki, nie dorosłej do swojego wieku 22 lat. Na ławie oskarżonych czasami wyglądała na zagubioną, innym razem na zniecierpliwioną faktem, że się tam znalazła.

"INNA OD WSZYSTKICH"

- Ona jest ciężka. Inna od wszystkich - tak scharakteryzowała Ewelinę jedna ze znajomych, zeznająca przed sądem w tej nietypowej i bulwersującej sprawie. "Osobowość infantylna" - to określenie przewijało się przez cały proces.

- Wychowywana bez ojca, przez mamę i babcię, nie miała odpowiednich wzorców - podkreślała w sali rozpraw przewodnicząca składu sędziowskiego, sędzia Lena Romańska. - Matka nie uczyła jej, jak ma postępować. Pozwalała córce na wszystko. Ewelina wyrosła na osobowość niedojrzałą, charakteryzującą się zmiennością nastrojów, tendencją do zaspokajania potrzeb bez przemyślenia. Oglądała bajki, żyła częściowo w świecie fantazji.

W 2008 roku Ewelina uczyła się w trzeciej klasie liceum. Była tuż przed maturą. Szkołę lubiła. Ale nieoczekiwanie jej życie się skomplikowało. Zaszła w ciążę z chłopakiem, którego poznała kilka miesięcy wcześniej. Takim pierwszym "na poważnie". Ta ciąża wcale jej nie ucieszyła.

"CHCIAŁA URODZIĆ KOTKA"

- Byłam wściekła - wyznawała potem przed sądem Ewelina. - Dziewczyny w szkole dokuczały mi, że nie mogę dać sobie rady. Wymyśliły listę rzeczy, których nie wolno mi robić. Kochałam sport, a teraz nie mogłam nawet zagrać w głupiego ping-ponga na wychowaniu fizycznym. Pani w szkole powiedziała, że nie będę mogła się dalej uczyć, bo będę się musiała zajmować dzieckiem.

- Mówiła, że to dziecko nie jest jej, tylko jej matki - zeznawała znajoma rodziny. - Tłumaczyłam jej, że to niemożliwe, bo to ona nosi je w brzuchu. Od momentu zajścia w ciążę nienawidziła dzieci.
- Mówiła, że chciałaby urodzić kotka. To nie jest normalne - dodawał chłopak oskarżonej. - Wszyscy twierdzili, że ona ma jakąś nadpobudliwość. Bywaliśmy w ośrodku pomocy społecznej, namawiałem ją na wizyty u ginekologa, bo sama nie chciała chodzić. Mówiła, że nie chce tego dziecka.

"TRZEBA SIĘ POZBYĆ BACHORA"

Ciąża wpędzała Ewelinę w depresję. Młoda kobieta nie była gotowa na taką sytuację, nie potrafiła przyjąć jej w dojrzały sposób. I nie miała właściwego wsparcia ze strony najbliższych. - Pamiętam, jak moja matka powiedziała słowa: "Trzeba się pozbyć bachora". Poszłyśmy do prywatnego gabinetu. Lekarz mówił, że po zastrzykach za dwa tygodnie znowu powinnam mieć okres - opowiadała później przed sądem. Dwa zastrzyki zrobiła jej podobno sąsiadka. Do tego brała też antybiotyki i środki na przeczyszczenie. - Próbowała usunąć ciążę swoimi metodami. Skakała z krzesła, biła się w brzuch - relacjonowała ustalenia procesu sędzia Lena Romańska.

Ale ciąża nie chciała "zniknąć". A złe emocje w Ewelinie narastały.

"JAKI ŁADNY WÓZEK"

21 kwietnia 2008 roku Ewelina wróciła ze szkoły około godziny 13. Miała jeszcze zrobić zdjęcia do dyplomu. - Chciałam elegancko się ubrać, a nie mogłam zmieścić się w ulubione spodnie - opisywała potem sądowi stan swoich emocji. To był 28 tydzień jej ciąży. Do zakładu fotograficznego przy ul. Wojewódzkiej w Kielcach poszła z mamą i babcią. Pech chciał, że był chwilowo zamknięty. Stanęły więc na ulicy i czekały. W tym momencie obok nich przeszła kobieta z wózkiem - ładnym, kolorowym. W wózku spał siedmiotygodniowy Kubuś. Maleńki, ważył niecałe pięć kilogramów. - Matka Eweliny powiedziała wtedy: "Zobacz, jaki ładny wózek" - odtwarzała potem w sądzie przebieg tych chwil sędzia Romańska. A wózek właśnie zatrzymał się przed pobliską apteką.

- O godzinie 14 miałam odebrać córkę z przedszkola. Kiedy przechodziłam nieopodal niego, spojrzałam na zegarek. Miałam jeszcze dziesięć minut. Pomyślałam, że zajrzę do apteki - opowiadała potem sądowi mama Kubusia. Wózek z synkiem postawiła obok apteki, sama weszła do środka, żeby sprawdzić, jak długa jest kolejka.

"JAK SZMACIANĄ LALKĘ"

Wszystko trwało ułamki sekund. Mama Kuby zdążyła zapytać, kto jest ostatni w kolejce. Wtedy przez szybę zobaczyła, że do wózka podbiega obca kobieta i wyszarpuje jej dziecko. Natychmiast wybiegła na zewnątrz. - Przy wózku byłyśmy niemal równocześnie - mówiła mama chłopca. - Tamta kobieta wyjęła moje dziecko i rzuciła je na chodnik, jak szmacianą lalkę. Synek upadł przed moimi nogami, twarzyczką do chodnika. Kiedy go podniosłam, nie płakał. Robił się siny. Dopiero gdy zaczęłam do niego krzyczeć, zaczął płakać. Pani z apteki wzięła dziecko ode mnie, bo obawiała się, że synek może mieć uszkodzony kręgosłup.

"Tamta kobieta" to była Ewelina. Jak zeznali świadkowie, po wszystkim odbiegła na bok i przyglądała się. Obserwowała ją jedna z klientek apteki. - Krzyczałam do niej. Pytałam, czy wie, że zabiła dziecko. Może jej ubliżyłam. Wtedy jakby w nią diabeł wstąpił. Zaczęła krzyczeć, tupać. Potem powiedziała, że ze wszystkimi bękartami tak będzie robić. To zabrzmiało jak groźba. Jak gdyby za chwilę miała wziąć kolejne dziecko. Zamurowało mnie - relacjonowała później sądowi kobieta.

Potem razem z matką i babką Ewelina wsiadła do autobusu i pojechała do innego fotografa. Zrobiła sobie zdjęcia. Wróciła do domu. Tam wieczorem znaleźli ją policjanci.

"CHCIAŁA ZROBIĆ KRZYWDĘ"

Maleńki Kubuś był w bardzo poważnym stanie. Miał ciężkie urazy mózgu. Dzięki lekarzom udało się go uratować. Teraz dobrze się rozwija, choć musi być ciągle pod kontrolą specjalistów, bo negatywne następstwa tego, co przeszedł, mogą się jeszcze ujawnić.

Ewelinę oskarżono o usiłowanie zabójstwa. Ona w sądzie przekonywała, że nie chciała zabić Kubusia. Że chciała tylko ukraść wózek, a dziecko wypadło jej z rąk, gdy próbowała je odłożyć na bok. Ale sąd jej nie uwierzył. - Okoliczności wskazują, że działała z zamiarem pozbawienia życia chłopca. Podeszła do wózka, aby zrobić krzywdę dziecku. Była w złym nastroju, reagowała gniewnie. Podniosła niemowlę na znaczną wysokość, odwróciła twarzą do ziemi i z impetem uderzyła o twardy, betonowy chodnik - opisywała sędzia Lena Romańska. - Jej ofiarą było maleńkie, bezbronne dziecko.

"WIEDZIAŁA, CO JEST ZŁE"

Biegli stwierdzili, że Ewelina ma bardzo niski stopień inteligencji, na granicy ociężałości umysłowej. Że miała ograniczoną zdolność do pokierowania swoim postępowaniem. Ale rozumiała, co robi.

- Miała zachowaną świadomość rzeczywistości. Wiedziała, co jest dobre, a co złe. Znała normy społeczne. Potrafiła przewidzieć normy swojego postępowania - mówiła podczas uzasadniania wyroku sędzia Lena Romańska. Najniższa kara, jaka grozi za zabójstwo czy jego usiłowanie, to 8 lat więzienia. Najwyższa - dożywocie. Ale głównie ze względu na osobowość Eweliny sąd w jej przypadku zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary. Kobieta ma spędzić sześć lat w więzieniu, które dysponuje odpowiednim dla niej systemem terapeutycznym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie