Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jakub Porada: w Kielcach brakuje mi lotniska

Mateusz KOŁODZIEJ
Jakub Parada podczas wizyty w Kielcach
Jakub Parada podczas wizyty w Kielcach Mateusz Kołodziej
W piątek gościem Politechniki Świętokrzyskiej był kielczanin Jakub Porada. Prezenter TVN24 długo opowiadał o rodzinnych Kielcach. Dziennikarz wyznał także, że najbardziej brakuje mu w swoim mieście… lotniska.

Mateusz Kołodziej: * - Cieszy się pan z powrotu do Kielc?
Jakub Porada: - Bardzo, choć tak naprawdę nigdy stąd nie wyjechałem. Fizycznie jestem w Warszawie, czy na Śląsku, ale do Kielc zawsze chętnie przyjeżdżam. Często zdarza mi się bywać w Kielcach, czy to na weekend, czy nawet czasami w środku tygodnia. Teraz zaczyna się wiosna, wieczory będą długie, więc to będzie prawdziwa przyjemność wsiąść w samochód po pracy i przyjechać do Kielc.

* Widać, że nadal jest pan bardzo związany z rodzinnym miastem...
- Oczywiście. Cały czas mam tu wielu kolegów, którzy tutaj zostali i prowadzą życie. Nigdy nie odmawiam wspólnych spotkań przy piwie, czy zwykłych, normalnych rozmów. Nie zapominam, skąd pochodzę.

* Wyjechał pan z Kielc w 1988 roku. Z perspektywy czasu, dużo się w pana mieście rodzinnym zmieniło?
- Miałem taki okres, kiedy rzadko przyjeżdżałem do Kielc i wtedy te różnice zauważałem łatwiej. Teraz jestem tu dosyć często i widzę, jak Kielce się zmieniają. I nawet, jeśli są jakieś szare miejsca, mi to nie przeszkadza. Dla mnie ulica Sienkiewicza jest coraz piękniejsza. Pamiętam, jak chodziłem nią jako szesnastolatek i lubię także teraz. Bazar chyba się nie zmienił od tamtych czasów, ale mi to się podoba. Ja nie potrzebuję pięknych budowli, elementów takich, jakie są na starym mieście we Wrocławiu, czy Warszawie. Kocham to takie, jakie jest. I ten stary dworzec kolejowy, te ulice na moim osiedlu KSM, które prowadziły i prowadzą do basenu znam na pamięć. Im jestem starszy, przypomina mi się coraz więcej fajnych, pięknych rzeczy z tamtych lat.

* Różnice między życiem w Kielcach a wielką Warszawą są chyba duże.
- Tak się tylko wydaje. Warszawa siłą rzeczy jest większa, bo ma dwa miliony mieszkańców, a Kielce tylko nieco ponad dwieście tysięcy. Tak naprawdę, jeśli się mieszka w tym mieście, nie widać żadnych różnic. Bo ludzie w Warszawie, tak jak w Nowym Jorku, czy Londynie przyjechali z całej Polski. Ja jestem z Kielc, ktoś jest z Katowic, Krakowa, czy Poznania. Denerwuje mnie tylko to, że są osoby, które wstydzą się swojego mniejszego miasta, czy miasteczka. Wolą mówić wtedy, że są z Warszawy.

* Pan się tego nie wstydzi.
- Ja jestem dumny ze swojego miasta i zawszę mówię, że Kielce są świetne. Jeśli ktoś wspomina źle o Kielcach, to mu zwracam uwagę, że to jest tak, jakby obrażał moją rodzinę. Może mi się nie podobać jakieś miasto, ale nie powiem tego głośno, żeby nikomu nie robić przykrości. I fajnie by było, gdyby wszyscy tak robili.

* Pana książka to także powrót do wspomnień o rodzinnym mieście.
- Dokładnie napisałem o jednym osiedlu, o KSM-ie. Tak się składa, że dobrze znaliśmy się z Krzysztofem "Kasą" Kasowskim, bo on też mieszkał na KSM-ie. Teraz bardzo często robię reklamę w Warszawie temu osiedlu i mówię, że ma ono wielu sławnych ludzi (śmiech). Poważnie mówiąc, dla mnie było ważne to, żeby czytelnik, który kompletnie nie zna Kielc, zrozumiał, jak wyglądało wtedy życie. W tej książce przedstawiłem bardzo różne historie grupki przyjaciół. Mieliśmy po kilkanaście lat i nic nie wiedzieliśmy. Później okazało się, że jeden z kolegów trafił na Uniwersytet, a drugi do więzienia na kieleckich Piaskach. Chodzi mi o to, że nikt z nas nie wie, co przyniesie nam życie, ktoś z naszych znajomych może trafić los w loterii, a inny popadnie w alkoholizm. To wszystko starałem się opisać.

* Jest coś, czego panu w Kielcach brakuje?
- Zdecydowanie lotniska. Pamiętam, że gdy byłem nastolatkiem, poszedłem na spotkanie w jednym z nieistniejących już klubów książki i prasy. To był rok chyba 1987 i dyskutowano wtedy o potrzebie stworzenia w Kielcach tramwajów i lotniska. Do tej pory tego nie ma, a bardzo by się przydały. W dzisiejszym świecie, kiedy podróż pociągiem jest droższa od lotu samolotem, lotnisko jest podstawą, żeby się uwolnić. Pamiętam, że jechałem kiedyś pociągiem z Warszawy do Krakowa za 120 złotych, a wracałem samolotem za 99. Gdy powstanie lotnisko w Kielcach, będę zachwycony. Już niczego nie będzie mi wtedy tu brakowało.

* Dziękuję za rozmowę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie