Janusz Buczkowski
Janusz Buczkowski
Rocznik 1932. Artysta fotografik, współtwórca Kieleckiej Szkoły Krajobrazu, członek Związku Polskich Artystów Fotografików. Fotografuje od 1949 roku. Uczestniczył w ponad 160 wystawach zbiorowych w kraju i zagranicą (Francja, Hiszpania, Anglia, Austria, Niemcy, Japonia, Portugalia), miał kilkanaście wystaw indywidualnych. Uzyskał wiele nagród, wyróżnień i dyplomów m.in. Nagrodę I stopnia Ministra Kultury i Sztuki.
- Dlaczego się wziąłem za pisanie? Zastanowiło mnie to, co o mnie mówią - wyjaśnia z uśmiechem Janusz Buczkowski. W "Echu Dnia" przeczytałem, że na wernisażu był nestor fotografików czyli ja, w telewizji w relacji z innej wystawy to samo a kiedy szef Związku Polskich Artystów Fotografików w Kielcach Andrzej Borys powitał mnie jako jeszcze żyjącego nestora, uznałem, że nie ma na co czekać i zacząłem pisać póki rzeczywiście jeszcze żyję.
Ponieważ humoru panu Januszowie nie brakuje książka jest pełna radości a autor często śmieje się z samego siebie. Razem z nim wędrujemy do Włocławka, gdzie się urodził, dowiadujemy się jak od stryja Staszka otrzymał w 1949 roku pierwszy aparat fotograficzny. - Fotografowania musiałem uczyć się metodą prób i błędów, nie było książek, internetu a koledzy nie dzieli się swą wiedzą - wspomina pan Janusz.- Marnowałem papier fotograficzny próbując uzyskać odbitki, zabierałem mamie talerze by mieć w czym wywoływać zdjęcia.
Doskonale pamięta też jak zastosował przykazanie ojca: ucz się byś nie musiał łopatą pracować. - Kiedy cała klasa szła na czyn społeczny kopać ja zabrałem aparat i robiłem zdjęcia. Rzeczywiście udało mi się, nie musiałem machać łopatą.
Dzięki umiejętności robienia zdjęć zarobił pierwsze pieniądze. - Razem z kolegą pojechaliśmy na rowerach w Polskę. Wymyśliłem, że będziemy fotografować dzieci na koloniach i zarabiać na podróż, ale dzieciaki nie miały pieniędzy. Na szczęście w Mrągowie przypadkiem trafiliśmy na obóz bokserski i tam udało się namówić najpierw na jedno chłopaka a potem chętnych było mnóstwo. To był interes życia - braliśmy po 5 złotych za odbitkę i nasza podróż mogła trwać, przejechaliśmy ponad 1000 kilometrów - wspomina.
Studiując statystykę w Szkole Głównej Planowania i Statystyki pan Janusz fotografował. - To było hobby - podkreśla. Z zawodu jestem ekonomistą, bardzo cenię statystykę chociaż nigdy nie pracowałem w zawodzie.
W 1956 roku trafił do Kielc z nakazem pracy do Zakładów Metalowych i już pierwszego dnia podpadł przełożonym. - Na szczęście udało mi się zatrzeć złe wrażenie, awansowałem, przez 20 lat byłem dyrektorem Biura Zbytu Elementów Maszyn "El-ma", ale o fotografii nie zapominałem.
Dwa razy ubiegał się o przyjęcie do Związku Polskich Artystów Fotografików. Za pierwszym razem pytany o znaczenie plam, linii, cieni po prostu uciekł. Za drugim, kiedy komisja zapytała czy jego zdjęcia - a przedstawił cykl z Puszczy Jodłowej, są artystyczne wybrnął przez omówienie. - Wstydziłem się powiedzieć, że to co zrobiłem jest artystyczne, sam miałem wątpliwości ale tłumaczyłem, że prowadząc kółko fotograficzne w Iskrze, chcę robotnikom pokazać sztukę najprostszą, najłatwiejszą do zaakceptowania. I to przekonało surowe jury. Wtedy dostać się do związku było bardzo trudno a egzamin, z częścią teoretyczną z historii sztuki, był trudniejszy od obrony pracy magisterskiej.
Janusz Buczkowski był trzecim po Janie Siudowskim i Pawle Pierścińskim fotografikiem kieleckim należącym do Związku Polskich Artystów Fotografików. Razem mogli powołać delegaturę. Jerzy Siudowski był wielkim autorytetem, jednym z twórców Kieleckiej Szkoły Krajobrazu. - Zaprzyjaźniliśmy się, odbyliśmy razem wiele wypraw, przeżyliśmy wiele przygód - dodaje Buczkowski.
On z taką samą pasją fotografował pejzaże jak architekturę, robił reportażowe zdjęcia w zakładach pracy. - Mam zdjęcia ludzi przy obrabiarkach, wyprężonych przodowników pracy, oficjeli i marzy mi się wystawa, na której bohaterowie moich zdjęć mogliby przyjść, rozpoznać siebie. Być może taka wystawa powstanie w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej.
Janusz Buczkowski z aparatem w ręce przemierzał Europę, zajrzał do Japonii. - W Niemczech miałem dwutygodniowy staż, fotografowałem zgodnie z życzeniem niemieckiej ambasady romantyczną drogę w Bawarii.
Można powiedzieć, że dzięki zdjęciom Janusz Buczkowski poznał żonę, Elżbietę. Spotkali się na kursie niemieckiego w Empiku, ale zaiskrzyło kiedy ona pomogła załatwić noclegi dla kolegów między innymi Kamody, Hartwiga biorących udział w plenerze w Chęcinach. - Nie fotografuję, nie jeżdżę z mężem w teren, ale jestem pierwszym recenzentem jego prac. Śmiejemy się nawet, że ja wybieram a on odbiera nagrody - mówi pani Elżbieta.
Ta najważniejsza została przyznana przez Ministra Kultury w 1970 roku za całokształt osiągnięć. - To był prestiż, ale też znacząca finansowo nagroda. Jako dyrektor zarabiałem wtedy 3 tysiące złotych a od ministra dostałem 5 tysięcy i jeszcze profesjonalny aparat. To była mobilizacja by robić więcej i lepiej.
Fotografią interesuje się córka, Marzena. Dzięki jej pomocy panu Januszowi udało się rozsławić kielecki deptak. - Za moja namową Marzena napisała do "Waszych podróży" tekst a ja dałem zdjęcia. Wypadło to tak dobrze, ukazała się podobna opowieść o innej ulicy a w końcu ogłoszono konkurs na najpiękniejszy deptak w Polsce. Zajęliśmy drugie miejsce, w tym roku mamy szanse być pierwsi. Polecam głosowanie na stronie "Waszych podróży".
W książce, która jest autobiografią i albumem jest wiele zdjęć starych Kielc, zakątków, które pan Janusz najbardziej lubi. Niedawno obchodzony jubileusz 50-lecia pracy twórczej uczcił wystawą " W sentymentalnym nastroju" i indywidualnym albumem swoich fotografii, na który sam zdobył pieniądze u sponsorów. Teraz osiemdziesiąte urodziny uświetnia wydaniem książki i wystawą. - Zapraszam kielczan: tych starszych do wspominania, młodszych do zapoznawania się z Kielcami - mówi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?