W piątek mieliśmy kuriozalną sytuację: mandat w "podwójnej obsadzie". W sesji wzięli udział zarówno Andrzej Gądek, jak i Jerzy Kordos, który oficjalnie zajął jego miejsce w powiatowym parlamencie (w grudniu 2012 roku został zaprzysiężony na radnego). Obydwaj panowie głosowali niezależnie od siebie, na swoje konto.
Andrzej Gądek nie stara się niczego "zamiatać pod dywan". Chętnie rozmawiał z dziennikarzami, wyjaśniając też okoliczności swojego powrotu na łono rady.
- Wydana została opinia prawna przez Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji. Otrzymał ją także przewodniczący buskiej Rady Powiatu - poinformował nas Andrzej Gądek. - Z opinii tej wynika, że dopóki postępowanie sądowe w mojej sprawie nie zostało zakończone, mogę pełnić mandat radnego. Skorzystałem z praw, jakie mi przysługują.
PIERWSZY SĄD
Przypomnijmy, skąd wzięły się "problemy z mandatem" Andrzeja Gądka. Samorządowiec z Ludwinowa, który od 2002 roku zasiadał w Radzie i Zarządzie Powiatu, został oskarżony o tajną współpracę z peerelowskimi służbami specjalnymi. Według materiałów znajdujących się w Instytucie Pamięci Narodowej, na początku lat 80. - jako żołnierz służby zasadniczej - pracował dla kontrwywiadu wojskowego. Zataił ten fakt w oświadczeniu lustracyjnym.
W listopadzie 2010 roku Sąd Okręgowy w Kielcach uznał Andrzeja Gądka za kłamcę lustracyjnego. Takie orzeczenie oznacza, że przez trzy lata nie może on pełnić funkcji publicznych. Radny odwołał się do Sądu Apelacyjnego w Krakowie, ale ten podtrzymał wyrok pierwszej instancji.
POTEM WOJEWODA
Buska Rada Powiatu nie wygasiła mandatu Andrzeja Gądka, więc zgodnie z przepisami, powinien zrobić to wojewoda. Ale gdy wydane zostało zarządzenie zastępcze wojewody w tej sprawie, radny skorzystał z kolejnej "ścieżki odwoławczej" - tym razem w trybie administracyjnym.
W lutym 2012 roku złożył skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Kielcach. Jesienią została ona oddalona, ale jak miało okazać się później... nie stanowi to wcale finału "sprawy Gądka".
KOLEJNE ODWOŁANIE?
Procedury sądowe nadal trwają. Andrzej Gądek potwierdził to w miniony piątek. - Nie otrzymałem jeszcze odpisu wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Kiedy to się stanie, złożę odwołanie do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Ponieważ jestem niewinny - podkreślił stanowczo. - Nie jestem kłamcą lustracyjnym. Na nikogo nie donosiłem, nie zgadzam się z wyrokiem sądu.
W buskim samorządzie powiatowym Andrzej Gądek nie pełni już formalnie żadnej funkcji. Jego mandat "przejął" Jerzy Kordos, zaś na fotelu członka zarządu zastąpił go ponad cztery miesiące temu Zbigniew Surdel.
- Nie brałem udziału w poprzednich posiedzeniach Rady Powiatu. Otrzymałem oficjalne zaproszenie od przewodniczącego rady Krzysztofa Gajka na sesję 5 kwietnia, więc skorzystałem z praw, jakie mi przysługują. Nie widzę w tym niczego niestosownego - uważa Andrzej Gądek.
LUDZIE UFAJĄ
"Agent", "radny z wyrokiem" - do takich etykietek zdążył się przyzwyczaić. Ale przy każdej okazji powtarza, że jest niewinny. I będzie walczył o swoje dobre imię.
- To sprawa polityczna, wywołana przez tych, którzy chcą mnie zniszczyć. Mam "białą teczkę". W wojsku służyłem jako młody chłopak, w stanie wojennym. Byłem kierowcą, jeździłem z dowódcami. Nic więcej - przekonuje Andrzej Gądek. - Dla mnie najważniejsze jest poparcie mieszkańców. W ostatnich wyborach do rady zdobyłem 1368 głosów, to trzeci rezultat w powiecie buskim. Ludzie mi ufają i to dla mnie jest naprawdę ważne.
W OPARACH ABSURDU
Na tej sesji obecna była wojewoda świętokrzyski Bożentyna Pałka-Koruba. - Czułam się jak w oparach lekkiego absurdu - przyznaje w rozmowie z "Echem Dnia".
Wojewoda potwierdza, że sytuacja, która miała miejsce na sesji, nie jest zgoda z prawem. Już zwróciła się do przewodniczącego rady powiatu o treść podjętych uchwał. - Będę badać je pod względem prawnym. Chcę ustalić, czy radny, który nie jest radnym, bo wygaszono mu mandat, formalnie brał udział w głosowaniach - mówi wojewoda Pałka-Koruba.
Podkreśla z całą stanowczością, że wygaszenie mandatu Andrzejowi Gądkowi jest prawomocne. - W związku z tym obojętne, jakie opinie przedstawia. One nie są miarodajne i wiarygodne. Dlatego dziwię się, że stanowią na przewodniczącego rady podstawę do kierowania zaproszeń na sesję dla pana Gądka. Po zbadaniu uchwał zwrócę się do przewodniczącego, by w swojej pracy opierał się na dokumentach ustrojowych - zaznacza Bożentyna Pałka-Koruba.
SPRAWA DO WYJAŚNIENIA
Dodaje, że to, co dzieje się w radzie powiatu buskiego, to absolutny ewenement w skali kraju.
Z pytaniem, dlaczego zaproszono na sesję Andrzeja Gądka i czy samozwańczy radny pobrał dietę za uczestnictwo w obradach chcieliśmy zwrócić się do przewodniczącego Krzysztofa Gajka, ale jego telefon komórkowy milczy. Wysłaliśmy sms z prośbą o kontakt, ale Gajek nie odpowiedział.
W biurze Rady Powiatu Buskiego usłyszeliśmy, że przewodniczący jest na zwolnieniu lekarskim. Jego obowiązki pełni wiceprzewodniczący Zbigniew Zioło. Zadzwoniliśmy do niego. Zioło poinformował nas, iż do niedzieli przebywa poza granicami kraju i do tego czasu nie ma możliwości uzyskania od niego komentarza w tej sprawie.
Marszałek województwa Adam Jarubas jako prezes PSL w regionie, a więc partyjny szef Gądka, w rozmowie z "Echem Dnia" przyznał, że sytuacja w buskim samorządzie powiatowym jest kuriozalna. Jak podkreślił, sprawa musi być wyjaśniona. - Jeśli pani wojewoda zadeklarowała, iż dokona analizy prawnej, jest to dobre rozwiązanie - powiedział Jarubas.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?