Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jest aniołem dobroci

Iwona Rojek
Wspieranie będącego w potrzebie, to największa powinność człowieka - mówi pani Tereliza. Na małym zdjęciu w otoczenia ludzi, którym na co dzień niesie pomoc.
Wspieranie będącego w potrzebie, to największa powinność człowieka - mówi pani Tereliza. Na małym zdjęciu w otoczenia ludzi, którym na co dzień niesie pomoc. Ł. Zarzycki
- To, że otrzymałam statuetkę "Świętokrzyskiego Anioła Dobroci" daje mi bardzo dużo do myślenia - mówi kielczanka Tereliza Braun.

- Wyróżnienie jeszcze bardziej zachęci mnie do działania na rzecz potrzebujących.
W tym plebiscycie Tereliza Braun była bezkonkurencyjna, bo zrezygnowała prawie ze wszystkiego, żeby wspierać innych ludzi.

Mieszka w małym jednopokojowym mieszkaniu w Śródmieściu Kielc, nie założyła rodziny, nie ma dzieci i cały swój czas poświęca osobom, które znalazły się w ciężkiej życiowej sytuacji. Na pytanie dlaczego to robi, dlaczego mimo posiadanych zdolności, znajomości języków nie poszła inną drogą, chwilę myśli, a potem mówi, że jako chrześcijanka po prostu przejawia w praktyce miłość do bliźniego. I tylko tyle, więc nie robi niczego nadzwyczajnego. Taką postawę podejrzała u swoich rodziców, którzy zawsze pomagali wszystkim dookoła. Jej ojciec był adwokatem, mama zajmowała się domem, ma trójkę rodzeństwa i ich mieszkanie zawsze było pełne ludzi. Rodzice przygarnęli do domu 12 letnią dziewczynkę, wujek pomagał chłopcu z Domu Dziecka, wszyscy byli przesiąknięci służeniem słabszym.

TRZEBA ZLIKWIDOWAĆ BIEDĘ

Kielczanka mówi, że pomaganie, chociaż nie lubi tego słowa, woli towarzyszenie, ma chyba we krwi. A ci których wspiera to nie są żadni jej podopieczni, tylko rodzina i ona wciąż się rozszerza. Już jako młoda dziewczyna pojechała do Francji i tam pracowała z młodymi ludźmi, była kuratorem społecznym. Szybko nauczyła się języka, skończyła studia w Instytucie Duszpasterstwa Katechetycznego. Po 7 latach wróciła do kraju i kontynuowała działania na rzecz drugich. - Kilka razy w życiu podjęłam tak zwaną normalną pracę, ale długo w niej nie wytrzymałam, ciągnęło mnie do ludzi w potrzebie - zwierza się.
- Zaczęłam odwiedzać noclegownie, schroniska, więzienie. Walczyłam o to, żeby ludzie mogli przebywać w schroniskach też w ciągu weekendów, bo wcześniej musieli je na sobotę i niedzielę opuszczać no i udało się to osiągnąć. Wielki wpływ na mnie wywarł ojciec Józef Wrzesiński i Międzynarodowy Ruch ATD Czwarty Świat. Razem z Anią Śleźnik stworzyłyśmy go w Kielcach, jeździłyśmy bronić praw najsłabszych w wielu miejscach na świecie. Z jedną ubogą kielecką rodzina byłam w Nowym Jorku, z inną w Genewie. Odwiedziłyśmy Holandię i Niemcy, wiele innych krajów.

Tereliza jest niesamowita, bo już samo imię ma niezwykle - śmieje się pani Ewa, która teraz pomaga jej w tłumaczeniu francuskiej literatury na temat sposobów zlikwidowania nędzy. - Ależ moje imię, to nic nadzwyczajnego - śmieje się. - Rodzice dali mi na imię Teresa i Elżbieta, potem ktoś je połączył i tak zostałam Terelizą. Lubię jak mnie tak nazywają - przyznaje. Ale jeśli chodzi o tą ostatnie wyróżnienie, to jak usłyszałam, że mam być " Świętokrzyskim Aniołem Dobroci", to początkowo się zbuntowałam, bo pomyślałam sobie, że nie jestem żadnym aniołem, myślałam o sobie raczej czarownica - tak żartuje, a wszyscy zebrani mówią, że ma ona wielkie poczucie humoru i dystans do siebie i do świata. Ale potem przyszła refleksja, że anioł, to ktoś posłany i jak tak właśnie się czuję - mówiła wzruszona. - Ja mam jedno skrzydło, czasami uda mi się komuś dodać drugie i wtedy dopiero z dwoma można wzlecieć do góry.

POMÓC WIĘŹNIOM

Widzi różne problemy najbiedniejszych, pokrzywionych przez życie, ale teraz jej zdaniem najpilniejszą potrzebą jest stworzenie w Kielcach miejsca, gdzie mogliby się udać więźniowie, nawet na pierwszych kilkanaście dni, po wyjściu z zakładu karnego. Powinno być takie miejsce gdzie więźniowie mogliby pobyć, zanim znajdą pracę i mieszkanie. - Przecież człowiekowi nawet po trzytygodniowej chorobie trudno jest wrócić do obowiązków, a co dopiero po kilku latach izolacji - uważa Tereliza. - Kolejną ważną sprawą jest zlikwidowanie nędzy. Udało się znieść niewolnictwo, to i z biedą można się uporać. Początkiem przemian powinno być oddanie głosu ludziom biednym - dodaje.

Na pytanie dlaczego niewiele osób pomaga innym Tereliza mówi, że to wcale nie jest taka łatwa sprawa. Ale ten kto się urodził w bogatszym domu musi pomagać biednemu. - Trzeba przełamać nieśmiałość, umieć rozmawiać z drugimi, pokonać własne uprzedzenia. Tłumaczy, że w ich przypadku pomaganie, to nie jest zaoferowanie czegoś konkretnego, tylko często wysłuchanie drugiej osoby. - Owszem kierujemy ludzi do odpowiednich instytucji, ale nasza rola polega głownie na tym, że słuchamy to co kogo boli. W każdy poniedziałek spotykają się ze sobą przy ulicy Paderewskiego 20 o godzinie 16. Przychodzi ten kto chce pogadać, bo źle czuje się na świecie. Ludzie mówią o problemach bieżących i o tym co komu brakuje do szczęścia, a oni szukają wyjścia dla konkretnej osoby. Tereliza zaznacza, że problemy innych wcale jej nie obciążają, bo to radosna praca. Dużo chodzi, jada niewiele, czuje się młodo i zdrowo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie