Jest więcej mieszkań, ale brakuje na nie chętnych

Ożywienie widać w budownictwie indywidualnym. Nic dziwnego, skoro domek z bali o powierzchni do 100 metrów kwadratowych na niedużej działce podmiejskiej można wybu-dować razem z urządzeniem za około 300 tysięcy złotych. Tyle samo kosztuje w Kielcach 70-metrowe mieszkanie w stanie surowym.

MNIEJSZE MIESZKANIA

- Widać też, że deweloperzy budują zdecydowanie mniej niż można się było tego spodziewać. Ceny lokali stoją w miejscu, a chętnych na zakup nowego mieszkania nie jest wielu, bo mimo spuszczenia z tonu przez banki, ludzie boją się zaciągania kredytów - mówi Krzysztof Wojsa, doradca rynku nierucho-mości z biura Eurolokum. - Większym powodzeniem cieszą się też mniejsze mieszkania.

I to widać po statystykach. W zeszłym roku średnie mieszkanie spółdzielcze było o 20 metrów kwadratowych większe niż w tym, a przy deweloperskim jest różnica 5 metrów kwadrato-wych - czyli około 20-25 tysięcy złotych w cenie lokalu.

MNIEJ ZEZWOLEŃ

Mniej firm stara się też o wydanie zezwoleń na budowę. Różnicę szczególnie widać po budynkach deweloperskich - w pierwszej połowie zeszłego roku wydano zezwolenia na 404 takie mieszkania, w tym tylko na 275. Najbardziej widać zastój w stolicy regionu, gdzie bloków powstawało najwięcej.

- Jest spadek ilości wniosków o warunki zabudowy i na samą budowę. Trochę więcej budujemy prostych budynków gospodarczych, bo takich wniosków jest więcej. Jednak w ubiegłym roku także było widać, że w pierwszej połowie roku dzieje się mniej - mówi Krystyna Kuźmuk, zastępca dyrektora Wydziału Architektury i Urbanistyki kieleckiego magistratu.

- Jednak mam wrażenie, że ożywienie zacznie się lada moment. O wiele więcej osób występuje o wydawanie decyzji w sprawach o ustalenie warunków zabudowy. A to pierwsza z formalności załatwianych, gdy ktoś myśli o budowie.