Joanna Linkiewicz nie awansowała do finału 400 m ppł

26-latka w eliminacjach wygrała swój bieg, ale czas 56,07 był dopiero 14. rezultatem. Jeszcze przed igrzyskami trener Linkiewicz Marek Rożej mówił, że złamanie granicy 55 sekund da pewnie awans do finału, bo tak bywało w latach poprzednich. No i faktycznie - Brytyjka Eilidh Doyle, która biegła w drugim półfinale i też zajęła trzecią lokatę uzyskała czas 54,99 co dało jej awans do najlepszej ósemki z najgorszym rezultatem. Z trzech półfinału do walki o medale kwalifikowały się po dwie najlepsze zawodniczki oraz dwie z trzech biegów a najlepszymi czasami.

Linkiewicz pobiegła w swoim stylu - na początku spokojnie, dobrze technicznie, a w drugiej części dystansu przyspieszyła i awansowała na trzecią lokatę. Czeszka Zuzanna Hejnova (54,55) i Jamajka Ristananna Tracey (54.80) były nie do doścignięcia.

Wrocławianka pobiegła na miarę oczekiwań, bo jej rekord życiowy ustanowiony w maju tego roku w Warszawie to 55,25. Niestety nie udało jej się go pobić, co było głównym celem na Rio.

Przed kamerami TVP zaraz po zawodach była jednak (umiarkowanie) zadowolona.
- Cieszę się, że tutaj byłam - w półfinale. Miałam zacząć odważnie, nie wiem jak to wyszło. Muszę przeanalizować ten start z trenerem. Mam nadzieję, że z roku na rok będę się poprawiać - powiedziała.

Linkiewicz to tegoroczna wicemistrzyni Europy z Amsterdamu. Niewykluczone, że pobiegnie jeszcze w Brazylii w sztafecie pań 4x400 m.

Gdy chodzi o Dolnoślązaków, to czekamy jeszcze przede wszystkim na start w Rio sztafety 4x400 m panów, gdzie mamy silną reprezentację. Tam naszymi przedstawicielami są Rafał Omelko (AZS AWF Wrocław), Łukasz Krawczuk i Jakub Krzewina (obaj Śląsk Wrocław).

Wcześniej w eliminacjach skoku o tyczce odpadł aktualny mistrz Europy z AZS-u AWF-u Wrocław Robert Sobera.