Kobieta pisze wiersze, działa aktywnie w Klubie Seniora w Miedzianej Górze, prowadzi warsztaty, przekazuje kulturę ludową młodszemu pokoleniu. Zawsze życzliwa i przyjazna ludziom. Jej syn Robert skończył medycynę, jest naukowcem, pracuje w Filadelfii w Stanach Zjednoczonych i na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach na wydziale lekarskim.
Kiedy ogłoszono, że została „Człowiekiem Roku 2018 Powiatu Kieleckiego” podczas ostatniej gali, zorganizowanej przez redakcję „Echa Dnia” mówi, że była niesamowicie wzruszona. - Nie spodziewałam się tak wielkiego wyróżnienia, poczułam się naprawdę szczęśliwa - zdradza artystka. - Było to dla mnie tym ważniejsze, że w życiu doświadczyłam dużo dobrych, ale też smutnych chwil - dodaje.
Pani Józefa zdradza, że zainteresowania plastyczne miała już w szkole podstawowej, robiła wtedy ozdoby choinkowe, piękne bukiety kwiatów. - Gdy dorosłam przez szereg lat pracowałam w „Iskrze”, potem urodziłam dwoje dzieci i przez 17 lat zajmowałam się ich wychowywaniem i gospodarstwem - opowiada. - Kiedy podrosły z powrotem wróciłam do pracy w „Iskrze”. Mam bardzo dobrego męża Ireneusza, który mnie wspiera w każdej sytuacji, też zajmuje się w pewnym sensie sztuką, wytwarza domki z drewna z różnych epok. Przy okazji zawsze mi pomaga przy rekonstrukcji palm czy wieńców, służy radą i pomocą - opowiada.
Wspomina, że jej pierwszy wieniec tak się spodobał, że od razu powędrował do Niemiec. Zwykle ma formę korony. Jest prezentowany w konkursie podczas dożynek powiatowych, gdy wygrywa, jedzie na wojewódzkie, a stamtąd zazwyczaj na dożynki krajowe. Ubolewa, że niewiele jest młodych osób, którym mogłaby przekazać swoje doświadczenie. Jak twierdzi, młodzieży brakuje przede wszystkim cierpliwości, a ta jest niezbędna przy mozolnym procesie wicia wieńca. Wiele jej wieńców powędrowało do różnych miejsc na świecie.
- Na dobre zajęłam się wytwarzaniem palm i wieńców, kiedy przeszłam na emeryturę , bo nie lubię bezczynności - zdradza. - Przygotowania do ich wykonania rozpoczynam dużo wcześniej. W maju i czerwcu poprzedniego roku, zbieram trawy i kwiaty, które potem cierpliwie suszę. W palmie nie może również zabraknąć prosa, lnu czy owsa. Podstawą każdej wielkanocnej palmy są bazie. Zrywam je w styczniu i czekam aż się rozwiną lub używam tych zebranych na wiosnę poprzedniego roku - zaznacza.
Na pytania jak sądzi, dlaczego jej palmy zawsze zdobywają pierwsze miejsca zastanawia się i mówi, że może dlatego, że wykonuje je z miłością.
- Zawsze staram się, żeby były kolorowe, bo życie bywa gorzkie i misterne - tłumaczy. - Ludzie mówią mi, że zachwycają się kunsztownością ich wykonania, a ja czuję się skromną kobietą - podkreśla. W rozmowie mówi, że w wolnym czasie lubi czytać, pisać słowa do piosenek, dogadzać mężowi. Dodaje, że zna smak szczęścia i tragedii. - W życiu bywa bardzo różnie, mnie ukojenie przynosi pisanie, tworzenie palm i wiara w Boga - przyznaje szczerze. Były lata, w których przygotowała ponad pięćdziesiąt palm, niekiedy nawet sto. Najdłuższą, którą zrobiła, miała 2,5 metra wysokości. Teraz najczęściej przygotowuje palmy, które są typowe dla regionu świętokrzyskiego, czyli 50-60 centymetrowe.
Przyznaje, że bardzo tęskni za synem. Widują się trzy razy do roku. - Poświęcił się nauce - mówi. - Pewnie, że chciałabym go widywać częściej, ale jestem na tyle delikatna, że nie chcę ingerować w jego wybory życiowe. On pewnie też się cieszy z tego, że ja mam swoją pasję. Dzieci są zadowolone jak rodzice czują się szczęśliwi i na odwrót - wyjaśnia.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
ZOBACZ TAKŻE: Flesz. Regionalny Puchar Polski, Król Twittera w V lidze, Odra bardziej hiszpańska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?