Katarzyna Mazur-Suska jest mężatką od 20 lat. Ma jedno dziecko, syna Dawida. Pracuje w Domu Pomocy Społecznej w Zochcinku. Jest także nauczycielem w Zakładzie Doskonalenia Zawodowego w Ostrowcu Świętokrzyskim oraz w Zespole Szkół imienia Marii Skłodowskiej-Curie w Ożarowie. W szkołach tych uczy przedmiotu pod nazwą terapia zajęciowa.
Katarzyna Mazur-Suska ma wszystkie kwalifikacje, by tego nauczać. Od 12 lat pracuje bowiem w Domu Pomocy Społecznej w Zochcinku z osobami chorymi psychicznie. Od czterech lat jest kierownikiem, a wcześniej przez osiem lat pracowała na pierwszej linii, zajmując się najcięższymi przypadkami chorób. - Mamy tego naprawdę dużo. Są to schizofrenia dwubiegunowa, schizofrenia paranoidalna, depresja, urojenia, omamy i wiele innych strasznych dolegliwości - opisuje Katarzyna Mazur-Suska.
Nie chce ich nawet rodzina
Katarzyna Mazur-Suska ze wzruszeniem opowiada o swoich podopiecznych. - Są to bardzo ciężkie tragedie osobiste. Na przykład schizofrenia dwubiegunowa. Człowiek raz jest w euforii, innym razem pogrąża się w smutku. Niektórzy chorzy mogą być nawet agresywni. Trzeba powiedzieć, że osoby, które do nas trafiają, z reguły nie mają już szans na powrót do normalnego życia. Zostają u nas na zawsze. Są to niejednokrotnie bardzo wykształcone jednostki, których jednak napotkała ciężka choroba psychiczna. Nie są już w stanie dalej funkcjonować samodzielnie - opowiada Katarzyna Mazur-Suska.
Dlaczego więc wykonuje taką trudną pracę?
- Dzięki niej moje życie się zmieniło. Nauczyłam się pokory, oraz tego, że zrozumienie i akceptacja, to najpiękniejszy dar, który ludzie mogą sobie dać - mówi. Według niej, najważniejszymi cechami, które powinien mieć dobry terapeuta zajęciowy, są cierpliwość i życzliwość. - Jeśli osoba chora psychicznie przychodzi do ciebie po raz setny z pytaniem o papierosa, a ty po raz sto pierwszy nie tylko się nie zdenerwujesz, ale jeszcze potrafisz przytulić chorego, to znaczy, że nadajesz się do tej pracy - mówi Katarzyna Mazur-Suska.
Wspomina, że jej początki w Domu Pomocy Społecznej w Zochcinku nie były proste. - Kiedy musiałam tam iść po raz pierwszy, chciało mi się płakać. Teraz rozpłakałabym się, gdyby przyszło mi zrezygnować z tej pracy - mówi.
- Powiem wprost, że robota nie jest prosta, ale mam wspaniały zespół. Przyjmujemy też sporo stażystów. Tu już po tygodniu widać, czy ktoś się nadaje. W grę wchodzi na przykład zwyczajny, ludzki strach. Jeśli ktoś nie przezwycięży tego uczucia, nie powinien wykonywać tego zawodu - mówi Katarzyna Mazur-Suska.
Gala bardzo jej się podobała
Na gali pojawiła się wspólnie z mężem. Problem pojawił się w momencie, kiedy musiała wyjść na scenę.
- Powiem szczerze, zamurowało mnie. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Zapomniałam języka w gębie. Dzięki Bogu na sali siedział poseł Kazimierz Kotowski, który lata temu, jako starosta opatowski, przyjmował mnie do tej pracy. Dzięki temu poznałam czym jest drugi człowiek. Po prostu to wszystko powiedziałam. W wielkich nerwach, ale udało się - śmieje się Katarzyna Mazur-Suska.
Dziękuje swoim koleżankom, które nominowały ją do tytułu Człowieka Roku 2018.
- Zostałam po prostu postawiona przed faktem dokonanym. Przyszły do mnie i powiedziały, że tytuł mi po prostu się należy i mam wystartować. Dziękuję im - mówi laureatka.
Jakie są jej plany na dalszą karierę? - Chcę robić to, co robię teraz. Kocham tę pracę, pragnę w w niej zostać do emerytury, ale do tej mi jeszcze bardzo, bardzo daleko - mówi Katarzyna Mazur-Suska.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
Zobacz także:Flesz. Matematyka do poprawki, czy nie będzie już obowiązkowa na maturze? NIK alarmuje, że poziom fatalny
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
