We wsi Rębów w gminie Kije na rzece Nidzie zbudowany jest jaz i mała elektrownia wodna. W ostatni piątek miało dojść do gwałtownego zrzutu wody - opuszczono zastawy i woda w krótkim czasie spłynęła w dół rzeki. Tak szybko, że ryby nie miały czasu uciec do głównego koryta. Mnóstwo ich zostało na ziemi i udusiło się, podobnie, jak małży.
W piątek po południu o zdarzeniu wędkarze poinformowali kielecki okręg Polskiego Związku Wędkarskiego. Dyrektor biura, ichtiolog Michał Bień był na miejscu tego samego dnia. Zastał przygnębiający widok. Wszędzie leżały martwe ryby. Od kilkucentymetrowych, z tegorocznego wylęgu, po dorosłe sztuki.
- Wiele z nich to były gatunki chronione, jak różanka, koza i minogi. Oprócz nich było mnóstwo padłych ryb gatunków cennych dla wędkarzy, jak bolenie, klenie czy brzany. Szacuję, że zginęło kilkadziesiąt tysięcy sztuk - mówi Michał Bień.
Finansowo oszacować strat nie sposób, na odcinku rzeki zginęło pokolenie ryb, które gdyby dorosły, wydałyby na świat kolejne. Tym bardziej nie da się wycenić w złotówkach ryb chronionych, które się udusiły.
Na prośbę Polskiego Związku Wędkarskiego na miejsce przyjechała grupa specjalistów z Polskiej Akademii Nauk. Przygotowali raport na temat wpływu zrzutu na środowisko. Znaleźli martwe małże trzech ściśle chronionych gatunków.
Profesor Tadeusz Zając w swojej notatce zapisał:
(...) spuszczenie wody z piętrzonego zbiornika spowodowało lokalne wyginięcie, na terenie objętym piętrzeniem, trzech chronionych gatunków małży słodkowodnych, w tym gatunków zagrożonych w skali międzynarodowej (...) spuszczenie wody, jak nas informowano, w sposób gwałtowny, spowodowało zamulenie części rzeki leżących poniżej zbiornika. Jest to zjawisko wyjątkowo szkodliwe dla organizmów wodnych, w szczególności dla organizmów filtrujących wodę, takich jak małże słodkowodne, stwarza również zagrożenie dla kajakarzy, rozpoczynających spływy często przy moście w Motkowicach, leżącym blisko jazu. Tego rodzaju praktyki budzą zaniepokojenie, bowiem w ramach projektu LIFE4Delta prowadzimy prace restytucyjne na przywróceniem małży słodkowodnych w rzece Nidzie. Wyginęły one tam na skutek zanieczyszczenia wody; ponowne uruchamianie osadów i wypuszczanie ich do rzeki może realnie zagrozić celom projektu.
Naukowcy w celu sprawdzenia, jak zrzut wpłynął na środowisko w okolicach jazu, dokonali kontrolnych odłowów ryb. Na stu metrach powyżej tamy złowili 51 ryb. Na odcinku pięciokrotnie krótszym poniżej - 246 sztuk. To pokazuje skalę dewastacji fragmentu Nidy w Rębowie.
Kielecki okręg PZW na poważnie zajął się sprawą. Powiadomił o zajściu Wody Polskie i wystąpił o cofnięcie właścicielowi jazu pozwolenia wodno - prawnego na użytkowanie zapory. Wody Polskie szybko podjęły działania wyjaśniające. Do Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska w Kielcach i Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska trafiły informacje o wyrządzeniu szkody przyrodniczej. Powiadomiona została także prokuratura.
Z właścicielem zapory i elektrowni nie udało się nam dziś skontaktować.
- Jeśli ktoś zauważy jakąś niepokojącą sytuację nad naszymi wodami, proszę o wykonanie zdjęć dokumentujących zdarzenie, oraz niezwłoczne powiadomienie policji i kieleckiego okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego. Niestety, najczęściej o podobnych faktach dowiadujemy się po czasie i niewiele można wtedy zrobić - apeluje Michał Bień.
Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?