Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katastrofa w Szczekocinach. Wagony zgniecione jak papierowe pudełka

/IB/
- Widok był koszmarny, jakby ktoś zgniótł wagony w kulkę jak papierowe pudełka i rzucił na tory - opowiada Rafał Maziejuk, ratownik medyczny, szef Grupy Ratownictwa Polskiego Czerwonego Krzyża, która pomagała w ratowaniu poszkodowanych w sobotniej katastrofie kolejowej pod Szczekocinami.

CZYTAJ też: Katastrofa kolejowa w Szczekocinach. Zginęło 16 osób. Ponad 50 jest rannych (video, zdjęcia)

Na ratunek poszkodowanym wyjechało z Kielc sześciu ratowników - wolontariuszy, członków Grupy Ratownictwa Polskiego Czerwonego Krzyża. - Kiedy zobaczyliśmy w telewizji informację o katastrofie, natychmiast skontaktowaliśmy się z grupą ratownictwa PCK w Będzinie, która koordynowała wolontariuszy. Mogliśmy być przydatni, bo latem na szkoleniu w Przemyślu ćwiczyliśmy działania ratownicze w przypadku katastrofy kolejowej - opowiada Rafał Maziejuk z kieleckiej grupy ratownictwa. Pojechali sami doświadczeni ratownicy, którzy pracują w służbach ratowniczych lub ochotniczej straży pożarnej. Na miejscu byli przed godziną 23.

- Widok był koszmarny, jakby ktoś zgniótł lokomotywe i wagony w kulkę jak papierowe pudełka i rzucił na tory. Między nimi uwijały się dziesiątki strażaków i ratowników. Na miejscu było ponad 30 karetek, dwa śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, mnóstwo ratowników i strażaków. Sytuacja była już w miarę opanowana, większość pasażerów, którzy wyszli bez szwanku, została już przetransportowana do szkół w Szczekocinach i Goleniowie. My pomagaliśmy przy wydobywaniu poszkodowanych z pociągu, ocenianiu ich stanu i udzielaniu pomocy.

Działania oprócz ciemności utrudniało położenie miejsca zdarzenia, pociągi zderzyły się na ponad 10 - metrowym nasypie. Prędkość, z którą pędziły, spowodowała, że po zderzeniu zmieniły się w bezładne kłębowisko metalowych konstrukcji. - Warunki były bardzo trudne, czasem wycinanie z tego jednej osoby trwało dwie godziny. Właściwie nie było żadnej nadziei, że wydobędziemy stamtąd jeszcze kogoś żywego, ale strażacy walczyli o każdego poszkodowanego, jeśli tylko mieli informację, że ktoś jeszcze mógł tam zostać. Przy nas wydobyli jeszcze trzy żywe osoby, ciężko ranne - opowiada Katarzyna Bedla z kieleckiej grupy ratownictwa PCK.

Do godziny drugiej nad ranem wydobyto 12 ciał. - Widok był przerażający, zwłoki były splątane, wręcz zbite w jedną masę z metalowymi częściami wagonów, okaleczone - opowiadają ratownicy. - Mimo, że mamy doświadczenie i nieraz byliśmy przy makabrycznych wypadkach, tamte sceny trudno zapomnieć - mówi Rafał Maziejuk, który od siedmiu lat pracuje jako ratownik medyczny.

W niedzielę rano liczba ofiar katastrofy pod Szczekocinami wzrosła do 16 osób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie