Każdy może decydować - ciekawa debata o referendum w Starachowicach. Zobacz film

Debata, w której udział wzięło kilkudziesięciu mieszkańców Starachowic, odbyła się w piątek w Hotelu Senator. Mówiono głównie o referendum w sprawie odwołania oskarżonego o korupcję prezydenta Wojciecha B., a także obowiązkach świadomych obywateli, świadomości wagi własnego głosu i problemach polskiej demokracji. Dyskusję prowadził dr Bartłomiej Zapała z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, dziennikarz Radia Kielce. W debacie udział wzięli rektor Wyższej Szkoły Administracji Publicznej dr Janina Kowalik, dr Marzena Marczewska, językoznawca (UJK) oraz dr Rafał Miernik, politolog (UJK).

Organizatorzy spotkania podkreślali, że debata nie ma na celu oceny sytuacji w starachowickim samorządzie, ale dotarcie do jak największej grupy obywateli miasta oraz przekonanie ich, aby uwierzyli w siłę swojego głosu i wzięli udział w zbliżającym się referendum. Na początku spotkania zaprezentowany został materiał filmowy - sonda uliczna przeprowadzona wśród mieszkańców Starachowic. Sondę na prośbę organizatorów przeprowadzili Adam Smuga i Maciej Krawczyński prowadzący CK TV. Starachowiczan pytano między innymi o to, kim jest obywatel Starachowic i czy mają oni wpływ na to, co dzieje się w mieście. Odpowiedzi były różne. Część pytanych twierdziła, że nie ma żadnego wpływu, ale byli też i tacy, według których demokratyczne społeczeństwo powinno zabierać głos i decydować o tym, co dzieje się "na górze". Okazało się również, że duża część mieszkańców nie jest dość dobrze zorientowana o terminie planowanego referendum, które odbędzie się już 19 sierpnia.
Do treści filmu odnieśli się zaproszeni goście. Z ich wypowiedzi wynikało, że wielu ludzi nie ma świadomości tego, jak duży mogą mieć wpływ na życie społeczne i wydarzenia lokalne oraz jak ważny może być głos każdego z nas w kwestii powoływania i odwoływania swoich przedstawicieli na dany urząd. Problemem są także funkcjonujące wśród społeczeństwa stereotypy, np. dotyczące polityków, które zniechęcają ludzi do angażowania się w życie społeczne.

- Byłoby bardzo źle, gdyby ludzie obrażeni na polityków zostawili decyzje politykom. Nie ma innej formuły wpływu na to co się dzieje w mieście, niż czynny udział w referendum. Jeśli zabraknie jednego głosu, w Starachowicach nic się nie zmieni. Dziś Starachowice postrzegane są jako negatywny stereotyp. Mieszkańcy w odruchu zrzucenia odium ze swojego miasta powinni pójść do referendum, a wcześniej odpowiedzieć sobie na dwa pytania: czy są argumenty, aby zatrzymać obecnego prezydenta przy władzy? A jeśli tak, to jakie? - podkreślała dr Janina Kowalik.

- To my, społeczeństwo, jesteśmy pracodawcą władzy. Jeżeli ktoś nie szanuje swojej pracy, to pracodawca ma prawo go zwolnić - dodała dr Marzena Marczewska.

Odniesiono się również do terminu referendum, ocenianego przez wiele osób jako niefortunny ze względu na sezon urlopowy.

- Zawsze jakiś termin jest niekorzystny, a wakacje nie zwalniają z myślenia - stwierdził dr Rafał Miernik. - Tu nie chodzi o termin, ale o aktywność społeczną. Jeśli znajdzie się grupa ludzi aktywnych, która swoją aktywnością zarazi innych, to termin będzie bez znaczenia.

Spotkanie przerodziło się w dyskusję z osobami obecnymi na sali. Głos zabrał dr Tomasz Słupik z Zakładu Historii Myśli Społecznej i Politycznej Uniwersytetu Śląskiego. Mówił o referendum w sprawie odwołania prezydenta Bytomia.

- W Bytomiu społeczeństwo się obudziło, kiedy chciano zlikwidować szkołę. W czerwcu odwołano i prezydenta i Radę Miasta. Ludzie poczuli, że mogą mieć wpływ na to, co się wokół nich dzieje - powiedział dr Tomasz Słupik.

Głos zabrał też Jan Maćkowiak, członek zarządu województwa.
- Brak frekwencji w referendum może oznaczać przyzwolenie społeczne na nieuczciwość i korupcję. W Starachowicach to jest problem przyzwoitości, nie polityki. Załatwcie swojej problemy, idźcie na referendum, nie słuchajcie polityków - aż do referendum - zaapelował do mieszkańców Starachowic Jan Maćkowiak.

Karol Płatek, młody starachowiczanin stwierdził, że sam jeszcze nie może głosować, ale będzie namawiał wszystkich znajomych, którzy mogą decydować, żeby poszli 19 sierpnia do urn. Michał Sendecki, radny miejski natomiast wyjaśniał, dlaczego radni PO zwlekali z podpisaniem wniosku o referendum w sprawie odwołania prezydenta Starachowic.

- Czekaliśmy, aż do ludzi dotrze ciężar zarzutów, jakie ciążą na prezydencie. Po aresztowaniu go blisko rok temu słyszeliśmy głosy: "Co to jest 96 tysięcy?", "Bierze, ale robi". Sądzę, że wynik referendum będzie papierkiem lakmusowym czy jesteśmy społeczeństwem świadomym, czy skupiamy się tylko na festynach i fontannach - powiedział Michał Sendecki.

Wygląda na to, że sierpniowe referendum będzie sprawdzianem dla mieszkańców Starachowic, czy są świadomymi i odpowiedzialnymi obywatelami miasta.