Kielczanie w kolejce po darmową żywność

Mieszkańcy mimo tego, że czuli się długim oczekiwaniem w upale podenerwowani byli gotowi poczekać, żeby tylko zdobyć potrzebne produkty.

- Wiem, że niektórzy patrzą po sobie, bieda nikomu nie przynosi chwały, ale nie ma się czego wstydzić, skoro brakuje roboty - mówił Paweł Zięba. - Jak przyniosę dzieciom mleko, ser, czy konserwę to na pewno się ucieszą.

Maria Krzysztofek tłumaczyła, że stoi w kolejce po produkty dla syna i synowej. - Pomagam im jak tylko mogę- wyjaśniała. - Syn stracił pracę, synowa też nie pracuje i jest w ciąży. - Dla młodych ludzi nie ma perspektyw, a i starsi z marnych rent i emerytur po opłaceniu rachunków na niewiele mogą sobie pozwolić. - Czekamy na lepsze czasy, a teraz cieszymy się z tego, że możemy dostać coś za darmo - mówili Czesław Pytel i Marek Suder. - Nie możemy znaleźć pracy. W podobnej sytuacji znalazła się Ewa Królik. - Mąż zostawił mnie z dwójką dzieci, stałej pracy nie mam - tłumaczyła. - To co otrzymam bardzo przyda się w kuchni.

W Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie w Kielcach dowiedzieliśmy się, że można przyjść po produkty żywnościowe, bo otrzymali nowy transport. - Spełniając kryterium dochodowe czy mając trudną sytuację rodzinną przysługuje 10 litrów mleka na jedną osobę, 1,2 kilograma sera żółtego oraz 0,9 kilograma sera topionego. Gdy ktoś ma pięcioosobową rodzinę, dostaną pięćdziesiąt litrów mleka na rok, więc jest to jakieś wsparcie dla rodziny - informuje Małgorzata Ozga, kierownik działu usług z ośrodka pomocy. Wiele osób jest zadowolonych z takiej możliwości. Co jakiś czas asortyment się zmienia, dostępne są konserwy, kasze, makarony, oleje. Z magazynu przy ulicy Turystycznej korzysta prawie cztery tysiące osób. Aby móc pobrać żywność trzeba mieć skierowanie na nią, które wydają także pracownicy socjalni. Dochód na jedną osobą nie może przekraczać 700 złotych.

- Wolelibyśmy mieć godziwą pracę, niż korzystać z pomocy państwa, ale lepsze to, niż nic - stwierdził kielczanin Wacław Pióro.