Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kielczanin wezwał karetkę do leżącego na trawie. Teraz zapłaci karę?

Paulina Baran
Kiedy Pan Michał z Kielc zauważył leżącego na trawniku przy Alei Tysiąclecia młodego mężczyznę, zadzwonił pod numer alarmowy 112. Kiedy przyjechała karetka po mężczyźnie nie było śladu.
Kiedy Pan Michał z Kielc zauważył leżącego na trawniku przy Alei Tysiąclecia młodego mężczyznę, zadzwonił pod numer alarmowy 112. Kiedy przyjechała karetka po mężczyźnie nie było śladu. Dawid Łukasik
Pan Michał z Kielc zauważył leżącego na trawniku przy Alei Tysiąclecia młodego mężczyznę i zadzwonił pod numer alarmowy 112. Kiedy przyjechała karetka po mężczyźnie nie było śladu.

- W naszym kraju nie opłaca się reagować na ludzką krzywdę i trzeba się zastanowić trzy razy, zanim spróbuje się komuś pomóc - mówi pan Michał z Kielc, który w miniony poniedziałek zauważył leżącego na trawniku przy ulicy młodego mężczyznę i zadzwonił pod numer alarmowy 112. Kiedy na wezwanie przyjechała załoga karetki pogotowia okazało się, że mężczyzny już nie ma we wskazanym miejscu, a pan Michał dostał telefon, że w takim razie musi zapłacić 1500 złotych kary za nieuzasadnione wezwanie karetki pogotowia.

Nie warto reagować?

- Dla mnie ta sytuacja jest chora. Jechałem przez Aleję Tysiąca i nie miałem możliwości, żeby się zatrzymać. Kiedy zobaczyłem leżącego na wznak mężczyznę naprawdę się przestraszyłem - mówi pan Michał. Dodaje, że był zszokowany, kiedy po dwudziestu minutach od zgłoszenia dostał telefon od osoby z karetki. - Mężczyzna mówił mi, że nikogo nie znaleźli. Był zły, że nie czekałem na załogę karetki. Usłyszałem, że znajdą mnie po numerze PESEL i że zapłacę karę 1500 złotych - mówi kielczanin.
- Jestem starszym człowiekiem i żarty mi się nie trzymają. Tyle razy mówi się, że ludzie nie reagują, a potem ktoś umiera. To bardzo przykre, że w naszym kraju straszone są także te osoby, które właśnie reagują na takie rzeczy - podsumowuje pan Michał.

Faktycznie dzwoniono z karetki

Zadzwoniliśmy pod numer z którego dzwoniono do kielczanina i okazało się, że faktycznie należy on do dyżurnych karetki.
Warto się zatrzymać
Marta Solnica dyrektor Świętokrzyskiego Centrum Ratownictwa Medycznego i Transportu Sanitarnego jest zaskoczona zgłoszonym przez kielczanina problemem i zaznacza, że absolutnie nie praktykuje się nakładania na osoby wzywające karetki jakichkolwiek kar. - Niestety czasem zdarzają się fałszywe wezwania i takimi ludźmi zajmują się sąd i policja - mówi Marta Solnica. Wspomina sytuację, kiedy dwa lata temu ktoś zgłosił, że w sześciu miejscach na terenie Kielc i powiatu są podłożone ładunki wybuchowe. - Policja zażądała od nas sześciu karetek. Gdybyśmy je wysłali to system ratownictwa byłby unieruchomiony - mówi Marta Solnica. Dodaje, że osoby, które widzą człowieka bezwładnie leżącego na trawie czy chodniku powinny mimo wszystko zatrzymać się i sprawdzić, czy osobie takiej faktycznie coś się stało. W takiej chwili pierwsza pomoc może być na miarę życia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie