Krzysztof Jackowski
Krzysztof Jackowski
Urodził się w 1936 roku w Kielcach. Studiował w Akademii Sztuk Pięknych imienia Jana Matejki w Krakowie, którą ukończył w 1960 roku. Namalował blisko tysiąc obrazów, które znajdują się w muzeach, galeriach i kolekcjach prywatnych w Polsce i za granicą. Wykonał polichromię w kościołach w Szydłowie, Gnojnie, Obiechowie, Końskich oraz odnowił polichromię kościoła w podkieleckich Leszczynach.
Na pomysł, by spróbować sił w zupełnie nowej dziedzinie, wpadła Danuta Jackowska, żona znanego malarza Krzysztofa i mama dwóch świetnie zapowiadających się malarzy - Wiktora i Alberta. - Pomyślałam perspektywicznie: Albert właśnie skończył studia, Wiktor będzie bronił pracę dyplomową, ja przechodzę na emeryturę - można pomyśleć o nowym miejscu pracy dla nas wszystkich.
Pomysłu nie odrzucił, chociaż się tego obawiała, mąż Krzysztof, Wiktor zapalił się natychmiast, już planował, czyje prace pokaże w galerii, Alberta przekonał przykład Arkadiusza Latosa, który niedawno otworzył w Kielcach Wieżę Sztuki i radzi sobie zupełnie nieźle.
- Wszyscy byli za, ale kiedy uświadamialiśmy sobie skalę problemów, wymagania, jakie trzeba będzie spełnić, a wreszcie ryzyko, mieliśmy huśtawkę nastrojów - przyznaje Danuta Jackowska. - Raz wydawało się to świetnym pomysłem, to znowu nonsensem.
Ofertę opracowali wspólnie, każdy dorzucał jakiś pomysł i strona szybko zapełniała się projektami. Oprócz galerii z wernisażami, gdzie kupić i oprawić można wszystko, zaproponowano kursy rysunku i malarstwa, przyjmowanie zamówień na malowanie portretów, pejzaży, martwych natur, bo wszyscy trzej panowie są w tym dobrzy, a można jeszcze wybrać pasujący zamawiającemu styl.
Albert już ma chętnych do nauki. Jackowscy są gotowi projektować ulotki, wizytówki, logo firm, organizować aukcje i współpracować ze znajdującą się po sąsiedzku kawiarnią Cztery Pory Roku, której właścicielka także ma głowę pełną pomysłów i chęć do współpracy ogromną.
- A ponieważ nie bardzo wiemy, czy uda się nam lokal utrzymać z samej sztuki, chcemy utworzyć kawiarenkę artystyczną, gdzie będzie można coś przegryźć i napić się dobrego wina - dodaje Danuta Jackowska.
Pomysł zorganizowania galerii, która nie ograniczałaby się do pokazywania i sprzedaży obrazów, spodobał się i Jackowscy konkurs wygrali.
4 lipca odebrali klucze i przygotowują się do remontu, bo zależy im na stworzeniu miejsca klimatycznego, które pogodzi oczekiwania wszystkich w rodzinie. A każdy z jej członków to indywidualność.
SENIOR
Krzysztof Jackowski, znany i ceniony kielecki malarz, nie był pierwszym w rodzinie, który sięgnął po pędzel. Malowali oboje rodzice, którzy zresztą poznali się na jednym z plenerów. I chociaż mama po urodzeniu dwóch synów nie miała zbyt wiele czasu na twórczość, to wróciła do niej, kiedy dzieci podrosły. - Brat był bardziej utalentowany - stwierdza Krzysztof Jackowski. Ale jemu się nie chciało, a mnie bardzo.
Ojca, który zginął w czasie wojny, pamięta tylko z rysunku, autoportretu, który przysłał matce, ukrywając się aż do powstania w Warszawie. - Mama nie przestała malować do samego końca - wspomina Danuta Jackowska, a Krzysztof myśli o zorganizowaniu wystawy jej prac. Muzeum Historii Kielc byłoby do tego idealne.
Dorastając w takim domu, Krzysztof nie myślał o żadnej innej szkole, poszedł do "plastyka" założonego po wojnie przez przyjaciela domu Henryka Czarneckiego. - Zresztą i tak stopnie nie pozwalały na nic innego, moja wychowawczyni, zirytowana moim zachowaniem, radziła mamie, by oddała mnie na naukę zawodu - śmieje się Jackowski. Z "plastyka" droga wiodła prosto do Akademii Sztuk Pięknych do Krakowa. - Zawsze miałem kłopoty z ortografią - przyznaje artysta. - Kiedy zacząłem uczyć w szkole, a wróciłem do niej już na ostatnim roku studiów, nie chciałem się skompromitować, dlatego w dzienniku lekcyjnym pisałem bazgroły, które nic nie znaczyły. Tylko przy okazji wizytacji było trochę stresu i zabawy.
- Jestem uczniem kapistów, co daje się zauważyć w wyraźnej niechęci do używania wielu farbek - mówi o sobie. Kolor czerwony jednak lubił i to właśnie czerwone ludki przyniosły mu uznanie. - I pieniądze - dodaje. - Obrazy zapełnione czerwonymi postaciami cieszyły się ogromnym powodzeniem. Kupowano je w Polsce i za granicą. - To w tamtym okresie wybrałem się jeden jedyny raz za granicę - do Szwajcarii i za zarobione malowaniem pieniądze po powrocie kupiłem od ręki zastawę. Samochód przerdzewiał po czterech latach, ale ja czułem się jak panisko. Wtedy też poznałem smak większości trunków, sprzedawanych w sklepach Peweksu.
Pracował bardzo intensywnie, tworząc portrety (także trumienne), sceny rodzajowe, martwe natury. Oprócz tego wykonał polichromię w kościołach w Szydłowie, Gnojnie, Obiechowie, Końskich oraz odnowił polichromię kościoła w Leszczynach. Jego obrazy znajdują się w muzeach, galeriach i kolekcjach prywatnych w Polsce i za granicą (głównie we Francji i Szwajcarii). Miał wiele wystaw indywidualnych, dostawał liczne nagrody.
Dorastając przy ojcu, który żył malowaniem, w domu pełnym obrazów, synowie Wiktor i Albert od małego byli wychowywani w przekonaniu, że ich przyszłość to sztuka.
JUNIORZY
W szkole podstawowej obaj najlepsze stopnie mieli z zajęć plastycznych, muzyki, języków - poza polskim. Obaj odżyli w "plastyku", gdzie ich talent i pracowitość zostały docenione. Będąc uczniem klasy maturalnej, Wiktor namalował portret Krzysztofa Pendereckiego, który przyniósł mu rozgłos. - Namalowanie tego portretu było zadaniem szkolnym - opowiada mama. - Wiktor, który wszystko odkłada na ostatnią chwilę, nie zrobił go, a na pytanie w szkole, gdzie praca, odpowiedział: - Zacząłem, ale nie skończyłem. Wysłano go więc do domu i zaczęło się gorączkowe szukanie zdjęć Pendereckiego. Malował w nocy, a rano zabrał obraz do szkoły. Zadzwonił do mnie, że coś dziwnego dzieje się, bo nauczyciele biegają z tym obrazem. Szybko okazało się, że portret namalowany przez Wiktora ma zostać wręczony mistrzowi, który gościł na Świętokrzyskich Dniach Muzyki.
Wiktor właśnie przygotowuje się od obrony pracy dyplomowej w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Studentem jest bardzo obiecującym, zajął trzecie miejsce w konkursie rektorskim na dzieło - była to pierwsza praca malarska, reprezentował uczelnię i Polskę na Targach Sztuki we Włoszech. Ci, którzy widzieli jego dwie wystawy w pałacyku Zielińskiego i Muzeum Historii Kielc - były to głównie nastrojowe pejzaże - zdziwiliby się bardzo, widząc jego najnowsze dzieła. - Wiktor robi zupełnie inne rzeczy. Przez kilka miesięcy studiował w Paryżu w ramach programu Erazmus. Był w szkole graficznej, gdzie uczył się techniki maskowania akwarel - wyjaśnia ojciec. Zafascynowany ogrodami Wersalu, zaczął je przetwarzać i to właśnie ogród jest tematem jego pracy dyplomowej.
Pasją Wiktora są też kino, właśnie bawi na Festiwalu Era Nowe Horyzonty, muzyka i podróże.
Podobne zainteresowania ma młodszy Albert. - Nie może być inaczej - śmieje się. - Byliśmy bardzo blisko.
- Co nie przeszkadza, że w domu ciągle wybuchały kłótnie o to, kto komu zabrał kredki czy farby - dodaje mama. Obaj malowali od najmłodszych lat - w czasach, kiedy inne dzieci rysowały kredkami, oni malowali olejne obrazy. - Nie mieliśmy szans na spontaniczne odkrycie radości rysowania. Wszystko zostało zaplanowane - opowiada żartobliwie Albert.
Na studiach, trochę na przekór sobie, wybrał grafikę. I na początku było mu trudno - inne niż malarskie techniki, inny sposób pracy. Ale starał się to połączyć i praca dyplomowa była próbą malarskiego podejścia do grafiki.
Na swojej pierwszej wystawie w galerii Tycjan, w kwietniu tego roku, pokazał także tradycyjne portrety. Prof. Małgorzata Bielecka bardzo komplementowała byłego ucznia.
Albert poważnie myśli o pracy, skorzystał z jednego z programów Urzędu Pracy, dostał dofinansowanie na zakup sprzętu potrzebnego w pracowni. - Bo w galerii przy Sienkiewicza nie będziemy siedzieć cały czas. Trzeba przecież malować, by mieć co pokazywać - mówi.
PRZYGOTOWANIA
Na razie Jackowscy przygotowują się do remontu pomieszczeń przy Sienkiewicza, zdobywają potrzebne uzgodnienia, zastanawiają się nad wystrojem. Chcą ruszyć jak najszybciej, zapraszając do własnej galerii i kawiarenki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?