Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kielecki PKS nad przepaścią. Musi oddać dwa miliony złotych. To może być gwóźdź do trumny

Paweł WIĘCEK
Likwidator PKS Kielce Marek Wołoch przygotował plan awaryjny w związku z rezygnacją słowackiego inwestora z kupna dworca i nieruchomości. Teraz czeka na akceptację ze strony Ministerstwa Skarbu Państwa.
Likwidator PKS Kielce Marek Wołoch przygotował plan awaryjny w związku z rezygnacją słowackiego inwestora z kupna dworca i nieruchomości. Teraz czeka na akceptację ze strony Ministerstwa Skarbu Państwa. Aleksander Piekarski
Słowacki inwestor stracił cierpliwość i zrezygnował z wartej prawie 20 milionów złotych transakcji kupna budynku dworca autobusowego wraz z przyległymi gruntami. PKS Kielce musi teraz zwrócić ponad dwa miliony złotych zaliczki. Pytanie z czego, bo kasa przewoźnika świeci pustkami.

Zbigniew Zwierzyński, przewodniczący "Solidarności" w PKS Kielce:

Zbigniew Zwierzyński, przewodniczący "Solidarności" w PKS Kielce:

- To jest skandal. Pan Wołoch w nierzetelny sposób informował o perspektywie transakcji, bo ona miała być przeprowadzona ponad rok temu. Wprowadził ludzi w błąd mówiąc, że będzie dobrze, że będziemy się rozwijać. To pic na wodę fotomontaż. PKS Kielce jest przeznaczony do zniszczenia. Rysuje się tragiczny scenariusz. Najbardziej w tej sytuacji boli los ludzi, którzy stracą pracę.

Przedsiębiorstwo Komunikacji Samochodowej w Kielcach, które od listopada 2010 roku jest w stanie likwidacji, w marcu ubiegłego roku sprzedało budynek dworca przy ulicy Czarnowskiej oraz sąsiednie grunty. Nieruchomości za łączną kwotę blisko 20 milionów złotych nabył POLCOM INVESTMENT III z Warszawy, spółka-córka słowackiego giganta w branży deweloperskiej - HB Reavis Group. Inwestor chciał tu stworzyć nowoczesne, zintegrowane centrum komunikacyjne z częścią handlową podobne do tego w Krakowie, Katowicach czy Poznaniu. Jak ustaliliśmy, w projekt gotów był zaangażować 110 milionów euro, czyli prawie pół miliarda złotych!

BRAK ODPOWIEDNIEGO KLIMATU

Jednak przez ponad rok strony nie podpisały finalnej umowy o sprzedaży. Na przeszkodzie wciąż stał nieuregulowany stan prawny dwóch działek. W niedzielę upłynął termin obowiązywania umowy przedwstępnej. Inwestor nie zgodził się na kolejną prolongatę.

Dotarliśmy do oficjalnego pisma, jakie wystosował w tej sprawie do likwidatora PKS Kielce Marka Wołocha. POLCOM INVESTMENT III wyliczył powody, dla których wycofał się z transakcji. Są dwa główne - brak tytułu prawnego przewoźnika do jednej działki oraz wszczęcie postępowania sądowego o zasiedzenie drugiej nieruchomości na wniosek osoby, która rości sobie do tego gruntu prawo.

Ale nie tylko. "Odnosimy wrażenie, że nasza dobra wola i chęć realizacji dużej inwestycji w Kielcach nie spotkała się z dobrym przyjęciem" - czytamy w dokumencie. Inwestor stwierdził, iż status nieruchomości oraz warunki ewentualnego zagospodarowania uległy istotnemu pogorszeniu. "W wyniku działania organów ochrony zabytków zmierzających do wpisania większości obiektów do rejestru zabytków, a także oczekiwań do takiego zabezpieczenia ich w projektach miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, iż znacznie utrudnione byłoby w przyszłości jakiekolwiek racjonalne zagospodarowanie obszaru tych nieruchomości" - wyjaśnia inwestor.

"Ubolewamy, że nasze wspólne wysiłki nie dały zamierzonego rezultatu ze względu na brak odpowiedniego klimatu i akceptacji dla naszej inwestycji w Kielcach" - czytamy na zakończenie.

AUKCJA ALBO UPADŁOŚĆ

Decyzja inwestora stawia PKS w dramatycznej sytuacji. Nie dość, że przewoźnik nie otrzyma 20 milionów złotych, to jeszcze do 31 października musi zwrócić POLCOM INVESTMENT III 2,2 miliony złotych zaliczki, jakie otrzymał. Pieniędzy nie ma, bo już dawno zostały skonsumowane, a kasa świeci pustkami.

Marek Wołoch wdraża plan awaryjny. Jak mówi, w poniedziałek zwrócił się do Ministerstwa Skarbu Państwa, właściciela PKS Kielce o zgodę na sprzedaż dworca i nieruchomości razem ze zorganizowaną częścią przedsiębiorstwa, czyli pracownikami, taborem oraz liniami.

- Wycenę dotyczącą zorganizowanej części będę miał najpóźniej w środę. Jeśli otrzymam zgodę resortu, do 10 listopada mógłbym ogłosić aukcję. Kilka takich transakcji było w Polsce, więc jest szansa na uratowanie spółki w takim sensie, by zapewnić ludziom pracę, spłacić wierzycieli oraz zwrócić zaliczkę, bo mam przyzwolenie na wydłużenie terminu, jeśli procedury sprzedaży będą w toku - mówi Marek Wołoch.

Likwidator nie wyklucza jednak możliwości ogłoszenia upadłości spółki w przypadku, gdyby nie udało się pozyskać nowego inwestora. Dla 100-osobowej załogi oznacza to utratę pracy oraz śmierć firmy.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie