Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kieleckie PKS w potrzasku. Tak trudnej sytuacji w tej firmie jeszcze nie było

Paweł WIĘCEK
- Mamy zapasy, będziemy siedzieć do czasu odwołania prezesa Wołocha – zapowiada Zbigniew Zwierzyński, szef zakładowej "Solidarności” w PKS.
- Mamy zapasy, będziemy siedzieć do czasu odwołania prezesa Wołocha – zapowiada Zbigniew Zwierzyński, szef zakładowej "Solidarności” w PKS. Fot. Dawid Łukask
Z prywatyzacji, która miała być ostatnią deską ratunku dla spółki, póki co nici. Prezes wstrzymuje restrukturyzację i zapowiedziane zwolnienia. Nie wyklucza złożenia wniosku o upadłość. Związkowcy żądają jego głowy, ale rychło jej nie dostaną. Przygotowują się do długiego protestu.

Ministerstwo Skarbu Państwa, właściciel spółki, nie podjęło jeszcze decyzji, co zrobić z jedyną, ale złożoną o sześć minut za późno ofertą Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji w Kielcach na zakup akcji PKS. Maciej Wewiór, rzecznik prasowy resortu, poinformował, że wszystko ma się wyjaśnić w ciągu kilku najbliższych dni.

CZEKANIE NA DECYZJĘ

Na ruch ze strony Warszawy czeka kieleckie Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji. - Zobaczymy, czy ogłoszą nowy przetarg, czy prywatyzacja odbędzie się w innym trybie. Zastanawiamy się także, czy ewentualnie złożymy tę samą ofertę, czy ją zmienimy - mówi Elżbieta Śreniawska, prezes MPK.

Niecierpliwią się protestujący nieprzerwanie od środy związkowcy z zakładowej "Solidarności" w PKS. Wczoraj koledzy z MPK przywieźli im zapas prowiantu na najbliższe dni. Zdesperowani pracownicy są gotowi na długą okupację. Do skutku. - Będziemy siedzieć do chwili, kiedy ministerstwo odwoła prezesa Wołocha. On chce całą winę zrzucić na nas i doprowadzić do upadłości. Niech w ministerstwie się opamiętają i zrozumieją, że firma jest na skraju bankructwa. To nonsens, że robi się prywatyzację przez dwa lata i sześciu minut nie można poczekać. Ministerstwo musi zrobić wszystko, by dokończyć prywatyzację - mówi Zbigniew Zwierzyński, szef zakładowej "S".

NIE ZREZYGNUJĘ

W klinczu jest też Marek Wołoch, prezes PKS. Zawiesił proces restrukturyzacji i zwolnienia na dłuższy czas, bo nie ma na to pieniędzy. Nadzieje na ich pozyskanie wiązał właśnie z prywatyzacją. Przyznaje, że obecna sytuacja źle wróży firmie. - Jeśli nie dojdzie do restrukturyzacji i spółka utraci płynność finansową, złożę wniosek o upadłość. Na razie szukam sam pieniędzy na poprawę kondycji firmy - mówi.

Wołoch z całą mocą podkreśla, że nie zrezygnuje ze stanowiska pod naciskiem związkowców, choć jest to warunek zakończenia protestu. - Nie ma podstaw ku temu. To jest w gestii Rady Nadzorczej i właściciela spółki. Firma nie może pozostać bez reprezentacji - mówi.

ZWOLNIĄ CZY NIE?

Czy Rada Nadzorcza kieleckiego PKS podziękuje Markowi Wołochowi za pracę przed końcem jego obecnej kadencji. Na to się nie zanosi. - Postępowanie kwalifikacyjne na wybór prezesa jest w toku. Termin ustnych rozmów z kandydatami ustaliliśmy na 25 maja. Jeśli nie będzie przeszkód, wtedy wyłonimy kandydata. Przedstawimy go na walnym zgromadzeniu wspólników. Z uwagi na to bezzasadne jest, żeby podejmować radykalne działania - mówi Agnieszka Rolka, przewodnicząca Rady Nadzorczej. Podkreśla jednak, że kolegium monituruje sprawę i nie wyklucza podjęcia "jakichś" kroków.

Agnieszka Rolka nie umie odpowiedzieć na pytanie, jak w takich okolicznościach rada odniesie się do kandydatury Marka Wołocha, który ubiega się o ponowny wybór na prezesa zarządu. - Nie jestem w stanie podejmować decyzji za wszystkich członków - ucina.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie