Na razie nie wiadomo jak bardzo silny atak mrozów i gruba warstwa śniegu zdziesiątkują leśną zwierzynę i ptactwo na Ponidziu.
Sytuacja na łowiskach jest zła, a myśliwi z ponidziańskich kół łowieckich bez przerwy dowożą karmę do lasów i na pola, aby pomóc zwierzętom w przetrwaniu trudnego okresu.
Trzeba dokarmiać
W minioną niedziele myśliwi z koła numer 1 Nida w Pińczowie dokarmiali zwierzynę w tym ptactwo na polach i w lasach na granicy gmin Pińczów i Kije oraz Chmielnik, gdzie mają jeden ze swych obwodów łowieckich. Jacek Drozdowski i Bogdan Firka rozwieźli wiele kilogramów ziarna i innej karmy dla zwierzyny.
- Głęboki śnieg sprawia, że nie wszędzie da się dojechać autem i dlatego wiadra z karmą roznosimy piechotą w te miejsca, gdzie stale się dokarmia zwierzynę. W tym sezonie wydamy około 5 tysięcy złotych tylko na zakup karmy - mówi Jacek Drozdowski.
- Tylko wczoraj rozwieźliśmy około 400 kilogramów ziarna i wiele worków marchwi, czy buraków. W paśnikach jest pod dostatkiem siana, ale zwierzyna płowa odgrzebuje spod śniegu także liście leśnych jeżyn i malin, które są jej przysmakiem. Poza tym zauważamy, że sarny zjadają igliwie z połamanych przez śnieg gałęzi sosnowych, a dziki bez trudu zdobywają żołędzie w dąbrowach - mówi Roman Kołodziejczyk, łowczy koła numer 3 Gawron z Pińczowa.
Ludzie gorsi niż psy
Tragedią jest plaga kłusownictwa, która nasila się w tym okresie, a także sfory wałęsających się bezpańskich psów, które dziesiątkują osłabione sarny. Są niestety kłusownicy, którzy stosują bardziej wyrafinowane sposoby niż psy. Zdarza się, że w pobliżu domostw rozsypywane jest ziarno kukurydzy nasączonej denaturatem. Kuropatwy czy bażanty po zjedzeniu kilku ziaren tracą przytomność i stają się łatwym łupem. Sidła, wnyki i potrzaski, a także broń palna dopełniają arsenału.
Zatrzymani
W końcu minionego roku pińczowscy myśliwi zaalarmowali policję o samochodzie terenowym, który poruszał się bez świateł po terenach leśnych. W aucie byli kłusownicy w wieku 53 i 73 lata. Mężczyźni byli pod wpływem alkoholu, a w samochodzie mieli martwego zająca i parę bażantów. Miłośnicy "safari" po kielichu mieli także dubeltówkę i sporo amunicji. Ta sprawa jest teraz w rękach wymiaru sprawiedliwości.
Policja nie ustaje w wysiłkach eliminowania takich "traperów". Zwiększono liczbę patroli złożonych z policjantów, straży leśnej i myśliwych. Uczestniczą w nich zwłaszcza funkcjonariusze z gminnych komisariatów, którzy doskonale znają teren. To z pewnością zmniejszy rozmiary szkód wyrządzanych na łowiskach, ale zjawiska nie wyeliminuje. Jaki procent pogłowia zwierząt nie przetrwa tej zimy? To okaże się za 2-3 miesiące. Niewielka pociechą jest fakt istnienia w okolicach wsi Włochy wzorcowego ośrodka hodowlanego Polskiego Związku Łowieckiego, który co roku zasiedla łowiska bażantami pochodzącymi z hodowli. Wcześniej z powodzeniem hodowano tu stada danieli, które dobrze się zaaklimatyzowały w ponidzianskich lasach. Jest wśród nich jeden daniel - albinos, który przebywa w stadzie i ma się całkiem dobrze, bo był widziany kilka dni temu przez myśliwych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?