Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolęda 2020. Jak się do niej przygotować, o czym rozmawiać? Opowiada Ojciec Jakub Zawadzki

albo
Ojciec Jakub Edward Zawadzki, proboszcz parafii błogosławionego Wincentego Kadłubka w Jędrzejowie opowiada o tradycji kolędowania.
Ojciec Jakub Edward Zawadzki, proboszcz parafii błogosławionego Wincentego Kadłubka w Jędrzejowie opowiada o tradycji kolędowania. Archiwum Archiopactwa
Trwa Kolęda 2020. Księża odwiedzają domy swoich parafian. Na wizytę duszpasterza rodzina powinna się odpowiednio przygotować. Co zatem należy położyć na stole? O czym rozmawiać, a o czym nie rozmawiać podczas wizyty? Skąd wywodzi się ta tradycja? Czy ofiara jest koniecznością? Opowiada Ojciec Jakub Edward Zawadzki, proboszcz parafii błogosławionego Wincentego Kadłubka w Jędrzejowie.

Których lat sięga tradycja kolędowania w domach wiernych? Kiedy pojawiła się w Polsce? I dlaczego duszpasterze nas odwiedzają?
Prawo kanoniczne mówi, że proboszcz powinien starać się poznawać wiernych powierzonych jego pieczy. Winien zatem nawiedzać rodziny, uczestnicząc w troskach wiernych, zwłaszcza w niepokojach i smutku, oraz umacniając ich w Panu, jak również - jeśli w czymś nie domagają - roztropnie ich korygując. (Kodeks Prawa Kanonicznego, kanon 529 §1)

A zwyczaj odwiedzania domów wiernych ma długą historię. Wspomina o tym już w III wieku święty Atanazy, a rozwinęła się w głębokim średniowieczu. Wielu historyków Kościoła twierdzi, że te wizyty to kamień węgielny parafii na terenach Polski. Również w Ewangelii możemy znaleźć odniesienie do dzisiejszej kolędy. Święty Łukasz pisze, że Chrystus poleca swoim uczniom, aby szli "do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść miał" (Ewangelia Łukasza 10, 1-12).

Kolęda to czas, by kapłan przyniósł do domów wiernych Boże błogosławieństwo. A przyjęcie kapłana pod swój dach dają publiczne świadectwo swego przywiązania do wiary i Kościoła.

Co wierni powinni przygotować?
Na stole powinny się znaleźć krzyż, świece, woda święcona, kropidło. Można położyć również księgę Pisma Świętego. Płonąca świeca symbolizuje Chrystusa, który ma być dla nas światłością w mrokach życia w XXI wieku. Krzyż przypomina nam, że przychodząc na świat Jezus wchodzi w naszą codzienność, w nasze trudności i każdego nas zbawił poprzez swoją śmierć krzyżową. Woda święcona i pokropienie nią przypomina nam nasz chrzest, ale również kropimy nią mieszkanie na znak błogosławieństwa Bożego.

Czy są takie tematy, których nie powinniśmy poruszać podczas wizyty księdza?
Myślę, że to ważne pytanie, ponieważ wiele osób ma z tym problem. Pierwsze miejsce powinna zająć wspólna modlitwa. Po niej możemy poruszyć różne tematy związane z życiem rodziny, czy z funkcjonowaniem parafii oraz naszą wiarą. Czasem zdarza się poruszać także tematy światopoglądowe. Myślę, że zawsze ważny jest wzajemny szacunek podczas rozmowy, mimo, że możemy mieć odmienne zdanie. Ale to wtedy można przytaczając argumenty utwierdzić kogoś w naszym twierdzeniu i opinii.

Co wizyta księdza wnosi do życia wiernych, do ich domów?
Zauważam, że taka wizyta przynosi często wiele radości. Odwiedzając osoby samotne czy chore pokazujemy, że są one potrzebne i ważne. A moment kolędy to dla nich jedyna możliwość by spotkać się i porozmawiać o ich problemach i radościach. Jestem zawsze podbudowany oczekiwaniem rodziny, ich odświętnym strojem. To pokazuje mi, że te kilkanaście minut to dla ludzi ważna chwila. Święto, gdy w osobie kapłana przyjmują Boga. Te chwile wizyty niejednokrotnie powodują łzy, gdy poznajemy historie życia parafian. To wszystko jest ważne nie tylko dla odwiedzanych, ale i dla odwiedzającego. Bowiem my kapłani na nowo przypominamy sobie, że wzięci jesteśmy z ludzi i powołani dla ludzi.

Ile powinna wynosić ofiara? Czy jest ona konieczna?
To jeszcze trudniejsze pytanie. Więc odpowiem na nie ze swojej perspektywy. Ofiara pewnie zależy też od tradycji danej parafii. Jeśli chodzi o moją parafię, wierni składają dobrowolne datki, jeśli taka jest ich wola. Nie sprawdzam kopert, nie robię adnotacji, a bywa, że i odmawiam ich przyjęcia z racji na warunki wiernych.

Czy wierni chętnie przyjmują kapłanów w swoich domach? Czy dzielą się swoimi problemami/radościami?
Moje doświadczenie kolędowe, już kilkuletnie, jest bardzo pozytywne. Wierni chętnie rozmawiają o swoich radościach i problemach, proszą o radę. Jeśli chodzi o tych, którzy nie otwierają drzwi nie jest ich dużo. A bywa tak, że powodem jest na przykład praca lub inne obowiązki. Bardzo lubię wizyty duszpasterskie, bo w ten sposób też mogę jeszcze bardziej poznać swoich parafian, posłuchać ich propozycji prac w parafii na nowy rok, czasem wysłuchać i konstruktywnej krytyki. A nawet i te słowa wypowiedziane z miłością mają inną wartość, bo widzi się że ludzi kieruje dobro parafii i nas wszystkich, którzy ją tworzymy. Wzajemnie mamy być sobie pomocą, dlatego i trzeba pocieszyć po stracie najbliższej osoby. Nawet dużo słów wtedy nie trzeba, ale uśmiech może pomóc, złapanie za rękę.

Czy parafianie zapraszają w tym dniu na obiad czy ciasto?
Nie zdarzyło mi się wracać bez poczęstunku. Nie jest on przecież wymagany. Ale to bardzo miłe. W minioną sobotę chodziłem po kolędzie ponad 10 godzin i miałem okazję brać udział w dwóch śniadaniach, trzech obiadach i kilku kolacjach. Nie odmawiam nigdy i zawsze odrobinę skosztuję, by nie sprawiać przykrości i docenić trud przygotowań. A dodatkowo stół łączy bardzo.

Na koniec mogę życzyć jedynie takich wiernych jakich mam w swojej parafii.

Dziękuję za rozmowę.

POLECAMY:

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie