Kolejna walka 14-letniej Julki Wilczewskiej ze Staszowa. Choroba nie chce odpuścić - możemy pomóc

O Julii i jej problemach zdrowotnych pisaliśmy już na początku 2020 roku oraz w połowie 2022 roku. 14-latka pochodzi z Podmaleńca i mieszka w Staszowie. Jej koszmar rozpoczął się jesienią 2019 roku, kiedy to dziewczynka poczuła ból w lewej nodze, która mocno spuchła. Po wykonaniu badań zdiagnozowano u niej rzadki nowotwór złośliwy, kostniakomięsaka umiejscowionego w lewym udzie.

Na początku Julka przeszła kilka cyklów chemioterapii oraz operację usunięcia guza i zaczęła żmudną rehabilitację. Niestety kilka miesięcy po operacji niefortunnie stanęła na osłabioną nogę, a ta uległa złamaniu w kości piszczelowej.

Niestety kilka miesięcy po operacji, Julia niefortunnie stanęła na osłabioną nogę, a ta uległa złamaniu w kości piszczelowej.

– Pobyt w szpitalu, który córka w większości spędziła w pozycji leżącej bardzo osłabił nogę, co poskutkowało zanikiem prawie wszystkich mięśni. Później w nodze pojawił się jeszcze przykurcz, który był największym problemem. Uniemożliwiał on bowiem wzrost endoprotezy, który jest kluczowy podczas leczenia – wspomina mama Julki, pani Justyna.

Oprócz rehabilitacji, Julia co jakiś czas jeździła na kontrole do szpitala w Warszawie. Przez długi czas wszystkie wykonywane tam badania wychodziły poprawnie. Niestety, kolejny cios spadł na nastolatkę niespodziewanie pod koniec kwietnia 2022 roku, kiedy okazało się, że ma przerzuty do płuc. Potrzebne były kolejne dawki chemioterapii, przy których nie obyło się bez komplikacji. W jednym oku zrobił się zator przez co u Julii pojawiły się problemy z widzeniem. Skutki uboczne chemii dotknęły także dłoni dziewczynki, a na jej palcach pojawiły się ropne zapalenia.

Jeszcze gorsze wieści o Julii pojawiły się we wrześniu. Wszystkie objawy nasiliły się mocniej po kolejnej chemioterapii.

- Ropne zapalenia na dłoniach i stopach uniemożliwiają Julce samodzielne wykonywanie prostych czynności takich jak chodzenie, czy jedzenie. Oko również łzawi cały czas, ale tutaj wszystko jest pod stałą kontrolą lekarzy z Warszawy. Niestety wystąpiły też toksyczności wątrobowe i pojawiły się problemy z nerkami – mówi pani Justyna.

Julia ma przed sobą jeszcze jeden cykl chemioterapii, po której powinna przejść operację usunięcia guza z płuca. Niestety na ten moment 14-latka nie kwalifikuje się do operacji.

- Chociaż guz się zmniejszył to ciągle jest bardzo duży, co uniemożliwia przeprowadzenie zabiegu. Lekarze zastanawiają się nad dalszymi krokami. Kolejne dawki chemii są wykluczone, ponieważ organizm Julki jest już bardzo wyniszczony – dodaje mama dziewczynki.

Prawdopodobnie Julka będzie musiała zażywać specjalny lek, który niestety nie jest refundowany, a jego koszty są wysokie. Cena będzie zależeć od dawki i ilości, ale może to być nawet kilkanaście tysięcy złotych. Jeśli lek się przyjmie i wszystko pójdzie zgodnie z planem, w pierwszej kolejności przeprowadzona zostanie operacja usunięcia guza z płuca.

- Potrzeba jej wykonania jest bardzo pilna ponieważ są takie momenty, kiedy Julka nie może oddychać i zaczyna się dusić. Nawet ostatnio byliśmy w szpitalu w Staszowie, gdzie córce podawano tlen. Niestety lekarze nie dają gwarancji, że lek zadziała, ale mam nadzieję i wierzę głęboko, że właśnie tak się stanie – opowiada pani Justyna.

By wesprzeć Julie w leczeniu można wpłacać pieniądze na konto Stowarzyszenia Aktywna Kraina 63 9431 0005 2001 0025 5367 0001 z dopiskiem „Dla Julii Wilczewskiej”.