Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konflikt o psy w kieleckim bloku

Agata Kowalczyk
Krzysztof Krogulec
Mieszkańcy umęczeni, policja bezradna, spółdzielnia umywa ręce, właścicielka czuje się zaszczuta. Konflikt w bloku przy ulicy Jana Nowaka - Jeziorańskiego w Kielcach.

ZOBACZ TAKŻE:
Psi detektyw i prawnik. Wkraczają do akcji, kiedy zwierzętom dzieje się krzywda

(Dostawca: x-news)

-Psy wyją i szczekają, w dzień i w nocy. Sąsiedzi nie śpią, dzieci idą wykończone do szkoły, w domu nie mogą się skupić na odrabianiu lekcji, gdy psy wyją – mówi Marian Kwiecień, przewodniczący Rady Osiedla z bloku przy ulicy Jeziorańskiego.

- Zaprosiłem państwa na prośbę sąsiadów, którzy nie wiedzą już, co zrobić. O słyszcie, właśnie psy wychodzą na spacer- mówi.

Siedzimy w mieszkaniu na drugim piętrze i słyszmy odgłosy jakby po schodach zbiegało stado koni.

– Ale to jest jeszcze nic – dodaje. - Najgorzej jest w nocy. – Pani z czwartego piętra ma dwa psy, jeden jest spory, drugi średniej wielkości. Jak tylko są w domu zaczyna się szczekanie i wycie. Do tego dochodzą dziwne odgłosy, tupania i jakby rzucania przedmiotami. To się dzieje także w środku nocy. Po jakim czasie właścicielka bierze psy i wychodzi z nimi na spacer, co słychać w całej klatce. I taka akcja powtarza się, co dwie godziny. Najbardziej cierpią sąsiedzi z trzeciego piętra, u mnie i na niższych piętrach też słychać te odgłosy, ale mniej. Jesteśmy wszyscy umęczeni tą sytuacją.

- Wielokrotnie wyzywaliśmy policję i straż miejską, ale to nic nie dało – dodają sąsiedzi. - Oni nic jej nie mogą zrobić, bo gdy przyjeżdżają to psów już nie ma w mieszkaniu i jest cicho. Sąsiadka wyprowadza je na dwór, gdy zaczynają wyć. Policja raz skierowała sprawę do sądu, ale kobieta została uniewinniona. Nie wiemy, dlaczego. Teraz będzie nowy proces i już lepiej przygotowaliśmy się do niego. Mamy nagrane wycie i szczekanie psów w nocy. Ich właścicielka twierdzi, że my jej nie lubimy a konflikt sięga czasów, gdy mieszkali tu nasi rodzice. To prawda, nasze mamy nie przepadały za sobą, ale nas dzieci nigdy to nie dotyczyło. Ja do tej pani nic nie mam, problem stanowią psy, które uniemożliwiają normalne życie, wypoczynek, pracę, sen. Nasze 8 - letnie dziecko nie może się uczyć w takich warunkach, trudno się skupić, gdy psy wyją a w nocy zasnąć. Syn chodzi niewyspany do szkoły.

Mieszkańcy podejmowali próby porozumienia się z kobietą.

- Próbowaliśmy z nią rozmawiać, ale ona nie rozumie problemu, tego, że jej psy zakłócają ciszę nocną. One nie są nauczone życia w bloku. Robią, co chcą. Wiele osób ma zwierzęta w bloku i zwykle nie rodzi to aż takich konfliktów jak u nas – dodaje Marian Kwiecień.

Mieszkańcy mają żal do spółdzielni mieszkaniowej, że nie angażuje się w rozwiązanie konfliktu. – Kilka razy pisałem w imieniu mieszkańców prośbę o zorganizowania spotkanie mieszkańców z tą panią i władzami spółdzielni, aby wyjaśnić jej, że psy stanowią problem – przypomina. - W spółdzielni obowiązuje regulamin, według którego od godziny 22 do 6 rano obowiązuje cisza nocna. Ten zapis jest łamany, a władze spółdzielni nie wyciągają konsekwencji wobec lokatorów, którzy nie stosują się do niego. Jest też punkt, że posiadanie psa jest możliwe, ale pod warunkiem, że nie zakłóca on spokoju. Nie stosowanie się do regulaminu grozi wykluczeniem mieszkańca ze spółdzielni.

Władze spółdzielni twierdzą, że próbują rozwiązać konflikt.

- Wielokrotnie pisaliśmy do tej pani, przypominaliśmy jej o regulaminie spółdzielni, ale nasze listy zostały bez odzewu – wyjaśnia Tadeusz Fedyk, zastępca prezesa do spraw technicznych w Spółdzielni Mieszkaniowej „Wichrowe Wzgórze”. - Jeśli mieszkańcy sobie tego życzą to zorganizujemy spotkanie, ale wątpią, aby ta pani przyszła. Spróbujemy ją odwiedzić i przekazać jej informację, ponieważ korespondencji ze skrzynki nie wyjmuje. Mam wątpliwości, czy uda się ją zaprosić, bo nikogo nie wpuszcza do mieszkania.

Właścicielka psów czuje się zaszczuta przez mieszkańców.

- Tu nie chodzi o psy, ale o mnie. Sąsiedzi mnie nie tolerują. Psy przeszkadzają tylko jednej rodzinie a konflikt sięga dawnych czasów i zaczął się od naszych rodziców. To oni mi dokuczają i utrudniają życie. Nie rozumieją, że człowiek, który pracuje, oni cały dzień są w domu, ma inny tryb życia i musi wstać o 4 rano, żeby wyszykować się do pracy – mówi właścicielka psów. – Im przeszkadza, że chodzę o tej porze po domu i stukają mi w sufit. Ja niczym nie rzucam w psy, bo są grzecznie. Cały dzień nie ma ich w domu, nie chcę, aby same siedziały i wywożę je do wuja. Wracamy na noc. W tylu mieszkaniach żyją zwierzęta i sąsiadom nie przeszkadzają a tu jest problem. Po prostu w naszym bloku ludzie są nietolerancyjni. Nidy nie wiem, co mnie czeka, gdy wracam do domu, może stać pod drzwiami rozwścieczony sąsiad albo policja. A policjanci nie są przygotowani do takich sytuacji i nie wiedzą, jak się zachować. Dzielnicowy powiedział mi, żebym dostosowała się do otoczenia. To co mam zrobić ? Włożyć różową miniówkę, kupić yorka i chodzić z nim na około bloku ? Wtedy moja obecność nie będzie przeszkadzać ? Już podjęłam decyzję. Nie widzę możliwości dalszego mieszkania tu, mieszkanie wystawiłam na sprzedaż i wprowadzę się.

Policja przyznaje, że często interweniuje w tym mieszkaniu.

- Sąsiedzi wzywają nas, bo jest zakłócana cisza nocna. Sprawa nawet trafiła do sądu, ale pani została uniewinniona. Nie wiemy, dlaczego tak się stało – powiedział nam Mariusz Bednarski z Biura Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach. – Szykowany jest kolejny wniosek do sądu, ponieważ mamy kolejne skargi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie