Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Korona rozbita w Płocku. Przegrała z Wisłą 1:4

saw, dor
O piłkę walczą Zlato Janjić i Dominik Furman
O piłkę walczą Zlato Janjić i Dominik Furman Mateusz Kępiński
W przedostatnim meczu sezonu Korona Kielce przegrała z Wisłą w Płocku 1:4. Kielczanie już w pierwszym kwadransie stracili dwa gole.

Wisła Płock – Korona Kielce 4:1 (3:0)
Bramki:
1:0 Jose Kante 2, 2:0 Kamil Biliński 14, 3:0 Jose Kante 42, 3:1 Sanel Kapidzić 78 z karnego, 4:1 Nico Varela 88 z karnego.
Wisła: Dähne – Stefańczyk, Dźwigała, Uryga, Reca – Michalak, Szymański, Furman (71. Rasak), Varela (89. Rogalski), Biliński – Kante (76. Stilić).
Korona: Hamrol – Rymaniak, Kovacević, Diaw, Kallaste (30. Aankour) – Cebula (80. Malarczyk), Możdżeń, Petrak (Kapidzić), Gardawski, Janjić – Soriano.

Kartki: czerwona: Michał Gardawski (79 minuta, Korona, za drugą żółtą), żółte: Michalak, Szymański (Wisła), Gardawski, Możdżeń (Korona).
Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz)
Widzów: 6315.

Kiełb i Dejmek nie pojechali

Trener Gino Lettieri nie zabrał do Płocka pomocnika Jacka Kiełba i środkowego obrońcy Radka Dejmka. Zgodnie z zapowiedziami dokonał też zmian w wyjściowym składzie. Do składu wrócił Bartek Rymaniak, którego nie było w zremisowanym 2:2 meczu z Górnikiem w Zabrzu, na ławce usiadł Piotrek Malarczyk. Na środku obrony zagrali więc Adnan Kovacević, który ostatnio częściej grał jako defensywny pomocnik, a obok niego Lettieri ustawił Djibrila Diawa. No i była zmiana w bramce. Na ławce usiadł Zlatan Alomerović, a między słupkami stanął Matthias Hamrol.

Zdemolowani do przerwy
Bardziej zdeterminowana przystąpiła do meczu Wisła, gdyż wciąż ma szansę na czwartą lokatę, która w tym sezonie da europejskie puchary. I już w 2 minucie kielczanie dali sobie wbić gola. Najpierw gospodarze przeprowadzili groźną kontrę, po której na aut wybił piłkę Bartek Rymaniak, a po chwili właśnie z tego autu pikę po dalekim wrzucie Arkadiusza Recy z bliska wepchnął do siatki Jose Kante.
Zaspała przy tej akcji defensywa kielczan, Mateusz Możdżeń nie przypilnował Gwinejczyka i trzeba było odrabiać straty. Tak zresztą jak w Zabrzu, gdzie Górnik prowadził już w 17 sekundzie.

Korona - tak jak w Zabrzu – nie załamała się, grała odważnie i próbowała szybko doprowadzić do remisu. Ale w 14 minucie znów Wisła przeprowadziła akcję lewą stroną, szybkiego Konrada Michalaka nie doścignął Ken Kallaste i po dośrodkowaniu z boku Hamrol tylko trącił piłkę, a do bramki skierował ją Kamil Biliński.

Kielecki zespół znalazł się w tym momencie w trudnej sytuacji, ale walczył. W 23 minucie zdobył nawet bramkę, gdy z pola karnego precyzyjnie uderzył przy słupku, ale był na minimalnym spalonym i sędzia gola nie uznał.

Trzeba przyznać, że Wisła grała dobrze, była groźna zarówno w ataku pozycyjnym, jak i z kontr oraz po stałych fragmentach gry. I stwarzała kolejne okazje. W 30 minucie zabrakło jej precyzji, bo byłby trzeci gol. W odpowiedzi uderzał na bramkę gospodarzy Mateusz Możdżeń, ale Thomas Dähne zdołał tak odbić piłkę, że ta trafiła w słupek.

Na lewej stronie defensywy nie radził sobie w niedzielę Kallaste, toteż już w 30 minucie Lettieri zdecydował się na zmianę i wprowadził za niego Nabila Aankoura i skorygował ustawienie. Ale nic to nie pomogło. Defensywa kielczan była w Płocku dziurawa jak szwajcarski ser i jeszcze przed przerwą po raz trzeci dała się oszukać, gdy z pola karnego Kante mocno huknął pod poprzeczkę.

Honorowy karny
W drugiej połowie trener Lettieri postawił wszystko na jedną kartę czyli na atak. Zdjął z boiska niewidocznego Petraka, a wprowadził napastnika Sanela Kapidzicia. Nie zmieniło to jednak obrazu gry. Wisła przeważała w każdym elemencie, miała opanowany środek pola i z łatwością przedostawała się pod bramkę Hamrola.

Im bliżej było końca meczu, tym obydwie drużyny poświęcały więcej uwagi atakowi niż obronie, toteż często dochodziło do podbramkowych spięć. Wykazywali się jednak obydwaj bramkarze, którzy przy niektórych interwencjach mieli też sporo szczęścia.
Korona dążyła choćby do honorowego gola i udało się go zdobyć w 78 minucie, gdy sfaulowany został w polu karnym aktywny Marcin Cebula, a na gola zamienił go Kapidzić.

Ale na więcej nie było ją stać także dlatego, że minutę później z boiska wyleciał Gardawski za bezmyślny faul i drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Gospodarzse byli nastawieni na gole i podwyższyli rezultat przed końcem, gdy po bardzo wątpliwym faulu Piotra Malarczyka sędzia podyktował rzut karny i wykorzystał go Nico Valera.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie