- Jak w dobie koronawirusa zmienią się ceny produktów rolniczych?
- Jeśli chodzi o mięso, to w najbliższych miesiącach będzie ono coraz tańsze. Mamy teraz utrudnienia na granicy, a 90 proc. produkcji naszej wołowiny szło dotychczas na eksport. Teraz ten eksport się załamał, więc wołowina będzie musiała się pojawić na naszym rynku. Tak samo będzie z wieprzowiną. Na razie można jednak zauważyć spekulantów. Niedawno kupowałem schab po 25 zł za kilogram. Taka cena to jest rozbój w biały dzień, bo u hodowców i rolników to nic podrożało, a towar nawet potaniał. Spekulanci z premedytacją wykorzystują bardzo trudną sytuację, jaką właśnie mamy.
- We wtorek kupowałem jednak filety z kurczaka po 14 zł, a schab po 16 zł/kg. To nie są wyższe ceny niż przed koronawirusem…
- Ja też znalazłem sprzedawców, którzy sprzedawali schab po 16 zł, ale w pierwszych dniach koronawiusa filet z kurczaka był powyżej 20 zł/kg. Takie ceny to nie jest wina rolnika, bo my nie mamy wpływu na ostateczną cenę sprzedaży. Klienci muszą więc szukać uczciwych sprzedawców.
- A jak przedstawiać się będą ceny warzyw i owoców?
- To jest nieprzewidywalne, bo uzależnione będzie od tego, czy znów będziemy mieć suszę i czy rolnicy będą w stanie coś posiać oraz zebrać to, co posieją. Mają jednak problem z zakupami. Nie wszyscy mają możliwość zrobienia zakupów on-line.
Jeśli chodzi o warzywa i owoce, to na razie sprzedajemy zapasy i dopiero latem i jesienią będzie można coś powiedzieć o cenach. Obserwując ceny dzisiejsze, można powiedzieć, że poszły one w górę o 50 proc. w stosunku do zeszłego roku.
My jako rolnicy nawet nie wykorzystujemy sytuacji z koronawirusem, bo zdajemy sobie sprawę, że to my musimy zabezpieczyć żywność w tym kraju i to robimy. Nie myślimy o zarobku, tylko o tym, żeby przetrwać.
- Jak długo może potrwać kryzysowa sytuacja, aby nasze rolnictwo się nie załamało?
- Lubuskie rolnictwo jest w stanie bardzo opłakanym. Mieliśmy ostatnio największy przypadek ASF (czyli afrykański pomór świń – dop. red.) w Polsce. Do tego jeden z największych przypadków ptasiej grypy. Przede wszystkim dwa lata z rzędu mieliśmy w regionie suszę na poziomie 70-80 proc. A pomoc suszowa, która miała być wypłacona do początku października, ruszyła dopiero na początku marca. Ruszyła jednak do małych gospodarstw, a nie do tych dużych, które dają bezpieczeństwo żywnościowe. Sytuacja rolników nie jest zatem wesoła. Jeśli nasze lubuskie rolnictwo - tak jak w zeszłym roku obiecał minister - nie będzie wzięte pod specjalną ochronę, a więc rząd nie wypłaci nam szybko zaliczek, które powinniśmy dostać już jesienią, to umrze. Jeśli pieniądze dostaniemy dopiero w maju, to będzie to można porównać do transfuzji krwi po zgonie pacjenta.
- Czy na kryzysowej sytuacji skorzystają sadownicy? Nie będzie tak, że zamiast pomarańczy, bananów będziemy jeść więcej jabłek czy gruszek?
- W tym wielkim nieszczęściu, które nas wszystkich dotyka, mamy to szczęście, że jesteśmy krajem samowystarczalnym i produkujemy żywności tyle, że aż mamy nadwyżkę. My sobie poradzimy. Żeby przetrwać w tych trudnych czasach, nie są nam potrzebne banany czy pomarańcze. Może nie będziemy mieli różnego rodzaju cytrusów, ale bez nich wytrzymamy Nikt ich nie przywiezie, gdy trzeba przechodzić kwarantannę po przekroczeniu granicy.
Czytaj również:
Latem nie było wielu plonów, a teraz nie ma odszkodowań
WIDEO: Fakty i mity o koronawirusie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?