Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Adamczyk i jego pomysły na Kielce

Mateusz Kołodziej
Krzysztof Adamczyk, prezes stowarzyszenia Czas Na Kielce, inicjator ruchu „Zjednoczeni” i kandydat na Prezydenta Kielc w przyszłorocznych wyborach samorządowych systematycznie przedstawia swój program wyborczy. Tym razem rozmawiamy z nim o roli pieniądza.

ZOBACZ TAKŻE:
Sytuacja kadrowa w Koronie Kielce

Dlaczego ludzie wyjeżdżają z Kielc?
Krzysztof Adamczyk: Ludzie wyjeżdżają z różnych powodów i nie tylko z Kielc. W naszym przypadku problemem jest raczej to, kto wyjeżdża. Otóż wyjeżdżają ludzie bardzo wartościowi, którzy właśnie teraz są tu bardzo potrzebni. Kiedyś ludzie gromadzili się wokół podstawowych, niezbędnych dla nich zasobów, czyli wody i pożywienia. Jeśli te zasoby się kończyły, ludzie przenosili się w inne miejsce. Jeszcze nie tak dawno nazywano to wędrówką „za chlebem”. Przy czym jest to daleko idące uproszczenie. Dzisiejszy świat wygląda trochę inaczej. Dzisiaj podstawowym zasobem wokół którego gromadzą się ludzie nie są woda i pożywienie, lecz pieniądze. Krótko mówiąc, ludzie uciekają z naszego miasta, ponieważ uciekają z niego pieniądze.

Czy to znaczy, że w Kielcach nie ma pieniędzy?

- To jest znacznie bardziej skomplikowane, ale możemy to przedstawić w bardzo prosty sposób. W innych miastach jest więcej pieniędzy, niż w Kielcach, biorąc pod uwagę wartość przypadającą na jednego mieszkańca. Żeby zrozumieć na czym polega problem, trzeba sobie wyobrazić jedno miasto, w którym ilość pieniądza, który krąży na lokalnym rynku wynosi 10 tysięcy złotych na mieszkańca, a w drugim mieście ta ilość wynosi 20 tysięcy złotych. Można wtedy zrozumieć, w którym mieście większość chciałaby mieszkać. Pieniądze do miasta wpływają i z niego wypływają. Jeśli więcej wpływa, niż wypływa, na rynku lokalnym będzie przybywać pieniądza i będzie on szukał ujścia. To jest naturalne zjawisko ekonomiczne. Na takim rynku ludzie będą zarabiać więcej i będą stawać się bogatsi. Z kolei w mieście z którego więcej pieniądza wypływa, niż do niego wpływa, mieszkańcy będą biednieć i zaczną z niego uciekać, do miasta bogatszego.

Czyli Kielce są miastem z którego uciekają pieniądze? Może Pan przybliżyć temat?
- Mechanizm jest bardzo prosty. Większość ludzi utrzymuje się z pracy w biznesie prywatnym. Właściciele tych biznesów również się z niego utrzymują. Jeśli firma kielecka produkuje, lub świadczy usługi w Kielcach, ale sprzedaje je poza miastem, to pieniądze płyną do miasta. Czyli nabywcy gdzieś tam zarabiają pieniądze i przynoszą je do naszego miasta, jako zapłatę za towary lub usługi. Wtedy w mieście przybywa pieniądza. Jeśli mieszkańcy, wydają pieniądze w mieście, wtedy ilość pieniądza pozostaje na tym samym poziomie. Jeśli jednak wydają je poza miastem, kupując towary, lub usługi, wtedy pieniądze wychodzą z naszego miasta i zasilają inne. Wtedy inni się bogacą, a my stopniowo biedniejemy. Ten proces trwa ciągle. Mieszkańcy kupują towary częściowo w mieście, częściowo poza miastem, np. dokonując zakupów przez Internet lub wyjeżdżając na wakacje za granicę. Z drugiej strony są firmy, które oferują swoje towary częściowo mieszkańcom własnego miasta, częściowo mieszkańcom innych miast, lub innych krajów. Jeśli jednak tych firm jest coraz mniej, to zaczynamy to sukcesywnie odczuwać w postaci mniejszej ilości miejsc pracy, a co za tym często idzie, niskich płac. Zwykle jednak większość ludzi ogranicza się do stwierdzenia faktu i mało kto poszukuje przyczyn, więc uznaje się skutki za przyczyny.

Jakie są więc przyczyny?
- Zacznijmy od skutków. Skutkiem jest zahamowanie rozwoju miasta. Z kolei to prowadzi do tego, że wartościowi ludzie z niego uciekają. Tutaj zaczyna się błędne koło. Ponieważ miasto nie będzie się rozwijać samo z siebie. Do tego są potrzebni właśnie wartościowi ludzie, których działania spowodują ten rozwój. Od lat można słyszeć głosy, że trzeba zahamować odpływ młodych, wykształconych ludzi z miasta. Od lat nikt nie potrafi odpowiedzieć na pytanie - jak to zrobić? Ponieważ nikt nie potrafi ustalić pierwotnej przyczyny ich wyjazdów. Żeby to zrozumieć, trzeba sobie zadać pytanie - czego potrzebuje młody, wykształcony człowiek? Taki człowiek potrzebuje możliwości rozwoju, wyzwań i pieniędzy. To są podstawowe elementy, które mogą mu zapewnić szczęście i dobrobyt. Żeby z kolei zapewnić możliwość rozwoju i nowe wyzwania, potrzebne są pieniądze. Rozwój mogą zapewnić młodym ludziom atrakcyjne miejsca pracy. Żeby one jednak powstały, muszą istnieć atrakcyjni pracodawcy. W Kielcach jest ich niewielu. Dlaczego tak się dzieje? Dlatego, że ten rynek jest ubogi i niewielu atrakcyjnych pracodawców jest w stanie się na nim utrzymać.

Co to znaczy, że rynek jest ubogi?

- Wracamy do punktu wyjścia. Jest na nim zbyt mało pieniądza. Mniej niż na przykład w Warszawie, Krakowie, czy Wrocławiu. Problem tkwi w naszym rodzimym biznesie, który sprzedaje i świadczy usługi głównie na rynku wewnętrznym. Skąd więc ma się brać przyrost pieniądza? Paradoksalnie, to że jeszcze w tym mieście znajdujemy pracę i możemy zarabiać, zawdzięczamy temu, że część ludzi stąd wyjechała. To powoduje, że ilość pieniądza, który krąży lokalnie, jest do podziału pomiędzy mniejszą ilość osób. Dlatego dzisiaj nie odczuwamy tego jeszcze bardzo boleśnie. Jednak gdyby ludzie przestali wyjeżdżać, mielibyśmy coraz większe problemy ze znalezieniem pracy. Tym samym praca byłaby mniej płatna. Dzisiaj wielu ludzi jeszcze nie widzi problemu, bo stopa życiowa im nie spadła. Wielu też nie zauważa, że miasto sukcesywnie się kurczy pod względem liczby mieszkańców. Niestety, odpływ mieszkańców, będzie oznaczał, że na rynku kieleckim będzie coraz mniej pieniądza. Krótko mówiąc, to miasto może uratować tylko zwiększenie ilości pieniądza na rynku.

Czyli powinniśmy ściągnąć tutaj inwestorów?
- Też tak kiedyś myślałem, ale po głębokiej analizie i konsultacjach ze specjalistami wiem, że to jest nierealne, coś jak „szklane domy” z „Przedwiośnia” Żeromskiego. Niestety jest ciągle powielana i kodowana w świadomości społecznej. Zaskakujące jest, że nadal mówią o tym ludzie, którzy aspirują do zarządzania miastem. W jaki sposób tzw. „inwestor” może rozwiązać problemy tego miasta? Czy ktoś taki przywiezie wywrotkę pieniędzy i wysypie ją na Rynku przed ratuszem? Czy ktoś, kto mówi o ściąganiu inwestorów potrafi uzasadnić, w jaki sposób miałoby to poprawić sytuację miasta? Jaki cel może mieć „inwestor”, żeby zainwestować w Kielcach? Czy jego celem jest zbawienie tego miasta? Czy przyjedzie tutaj ze swoim kapitałem tylko dlatego, że Kielce mają problem? Nikogo nie obchodzą nasze problemy. Celem inwestora jest osiąganie zysków i drenowanie naszego rynku dla własnych korzyści. Czasem zdarza się, że produktem ubocznym, będzie zaoferowanie kilku miejsc pracy. Jednak nie za darmo. Za ulgi podatkowe. Jakie korzyści będzie miało z tego miasto, jeśli siedziba inwestora mieści się w Warszawie, a w Kielcach otwiera fabrykę produkcyjną, z której produkty sprzedaje za granicę? Proste pytanie? Gdzie wtedy płyną pieniądze? Odpowiedź jest również prosta - do miasta, w którym znajduje się jego siedziba. Jaką więc korzyść ma nasze miasto z obecności takiego inwestora?

Taki inwestor oferuje miejsca pracy
- Czyżby? Ile tych miejsc pracy i za jakie pieniądze? Przeraża mnie nawoływanie, że w Kielcach powinniśmy ściągać inwestorów, którzy będą budować fabryki. Kto z tych nawołujących był ostatnio, czy kiedykolwiek w nowoczesnej fabryce? Otóż nowoczesna fabryka praktycznie nie zatrudnia ludzi, a nawet jeśli dzisiaj kilku zatrudnia, to niedługo ich zwolni. Współczesna, nowoczesna fabryka jest wyposażona w maszyny do których obsługi potrzebna jest garstka osób. W ciągu najbliższych 10-15 lat, roboty zupełnie opanują taśmy produkcyjne. Po co więc nam hale fabryczne z maszynami, które nie będą nam przynosić żadnych zysków, a tylko będą zatruwać środowisko? Zyski będzie osiągał inwestor.

Co więc powinniśmy zrobić, żeby spowodować dynamiczny rozwój miasta?

- Powinniśmy zacząć myśleć, a nie bezmyślnie powtarzać frazy, które były na topie 30 lat temu. Myśleć nowocześnie patrząc w przyszłość i starając się zrozumieć rzeczywistość, która nas otacza. Inwestorów potrzebowaliśmy w okresie transformacji, kiedy nie mieliśmy ani kapitału, ani nowoczesnej myśli technologicznej. Dzisiaj jest zupełnie inna sytuacja. Znów powrócimy do początku. Najpierw trzeba zrozumieć rzecz elementarną, że należy zwiększyć ilość pieniądza na lokalnym, miejskim rynku. Zrozumienie tego, jest punktem wyjścia do dalszych działań. Czyli jasne jest, że inwestorzy nie zwiększą nam przyrostu pieniądza. Dalej trzeba zrozumieć, że cały świat wyszedł już z ery industrialnej i wszedł erę gospodarki opartej na wiedzy. Czyli w erę informacyjną. Cały świat zarabia na przetwarzaniu informacji, a nie na budowaniu fabryk. Fabryki nadal będą się budować, ale to już nie będzie siłą napędową gospodarek. Powstają nowe potrzeby i za tym powstają nowe zawody. Przewiduje się, że w ciągu 20 najbliższych lat zniknie połowa obecnych zawodów. Trzeba się uczyć nowych rzeczy, żeby się rozwijać. Wystarczy rozejrzeć się wokół siebie. Czym zajmują się najwięksi światowi potentaci? Na czym zarabiają? Ile fabryk zbudowało Google? Żadnej. Ile fabryk zbudował Facebook? Żadnej. Ile fabryk zbudował Microsoft? Żadnej. Jednak są to największe marki światowe, które powstały nie tak dawno i zarabiają potężne pieniądze. Powstanie ich nie było oparte na wielkim kapitale. Było oparte na myśli. Dlaczego więc my chcemy się rozwijać cofając się tam, skąd cały świat właśnie wyszedł? Chyba nie trzeba nikomu udowadniać, że takie miasta jak Warszawa, Kraków, Wrocław, Poznań są znacznie bogatszymi miastami od Kielc. To do tych miast uciekają młodzi ludzie. Czy jednak w tych miastach buduje się fabryki? Tam buduje się tzw. „zagłębia biurowe”. Ponieważ dzisiaj duże pieniądze zarabia się biurach, a nie w fabrykach.

Czy to znaczy, że powinniśmy budować, tworzyć biura?
- To jest zbyt daleko idące uproszczenie. Powinniśmy przede wszystkim postawić na rodzimy biznes, zamiast poszukiwać inwestorów zewnętrznych. Inwestorów mamy na miejscu. Trzeba im tylko pomóc się rozwinąć i wskazać nowe kierunki rozwoju. Najlepszym przykładem jest nasz rodzimy przedsiębiorca Michał Sołowow. Weźmy za przykład firmę Cersanit, którego siedziba znajduje się w Kielcach. Możemy przyjąć założenie, że Cersanit przenosi siedzibę do Warszawy, natomiast w Kielcach buduje tak bardzo upragnioną fabrykę. Gdzie wtedy płyną pieniądze? Część pieniędzy zostaje w mieście w postaci wynagrodzeń pracowników fabryki. Jednak zyski i wynagrodzenia kadry i pracowników centrali płyną do Warszawy. To Warszawa dostaje podatek z CIT i PIT od wynagrodzeń pracowników centrali, które są znacznie wyższe, niż pracowników produkcyjnych w fabryce. Powstaje więc pytanie - co wolimy? Fabrykę zatrudniającą pracowników za niską płacę, czy biurowiec, w który pracują ludzie dobrze zarabiający i wpływy do budżetu miasta z podatków firmy? Nasz rodzimy biznes ma bardzo duży potencjał, lecz potrzebuje wiedzy o nowoczesnym zarządzaniu i nowoczesnej myśli technologicznej. Jednak nikt nie szuka problemu w tym miejscu, lecz grzebie się w minionej epoce. Jeśli chcemy to miasto postawić na nogi, to postawmy najpierw na nogi nasz lokalny biznes. Bo to biznes tworzy miejsca pracy, a nie Urząd Miasta. To biznes jest przyszłością tego miasta, a nie urzędnicy.

Wielu lokalnych polityków chciałoby jednak budować fabryki, ponieważ jak twierdzą, ludzie tego chcą.
- To jest wymysł polityków. Ludzie chcą dobrze płatnej pracy. Nigdzie nie słyszałem, że marzą o pracy w fabrykach. Podstawową miarą rozwoju tego miasta będzie wzrost wynagrodzeń jego mieszkańców. To powinno być podstawowym celem przyszłych i każdych następnych władz miasta. Miasto jest bogate bogactwem swoich mieszkańców. Z naszych wyliczeń wynika, że zwiększenie średniego wynagrodzenia w Kielcach do kwoty 5000 brutto, zwiększyłoby wpływy do budżetu miasta z tytułu podatków PIT o około 150 milionów rocznie. Czyli wzrost zamożności mieszkańców automatycznie spowoduje bogacenia się całego miasta.

Władze miasta mają raczej niewielki wpływ na to ile zarabiają mieszkańcy w prywatnym biznesie.
- To kolejny pokutujący w Kielcach mit. Czy ktoś w tym mieście kiedykolwiek się nad tym zastanawiał i próbował cokolwiek zrobić w tym kierunku? Trudno osiągnąć cel, którego się nigdy nie postawiło. Władze miasta mogą mieć wpływ na wzrost wynagrodzeń, gdyby kiedykolwiek znalazło się to w sferze ich zainteresowań. Problem w tym, że nigdy to nikogo nie interesowało. Miasto ma wiele możliwości, tylko potrzeba tutaj nowoczesnego spojrzenia na zarządzanie nim. Potrzeba radykalnej zmiany paradygmatu zarządzania miastem.
Miasto i biznes żyją tutaj obok siebie. Każde własnym życiem. Jednak obie te sfery łączy coś wspólnego- mieszkańcy. Ci sami ludzie dla miasta są mieszkańcami, dla biznesu pracownikami. Zarówno miasto, jak i biznes mają, a przynajmniej powinny mieć tutaj wspólny cel - zwiększenie zamożności mieszkańców. Większe zarobki, to więcej pieniądza na rynku, a tego potrzebuje biznes. Większe zarobki, to dla miasta większe wpływy z podatków, tego więc również potrzebuje miasto. Jest jakiś wspólny cel, wokół którego można skupić władze miasta, biznes i samych zainteresowanych, czyli mieszkańców.

Czy ma Pan pomysł, jak tego dokonać?
- Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że nie da się tego dokonać w jeden dzień. To proces długotrwały, ale przy wytężonej współpracy poszczególnych jednostek możliwy do zrealizowania. Dzisiaj rzucam trochę światła na mój ogólny pogląd na kwestie ekonomiczne. W dalszych częściach będę przedstawiał kolejne elementy, ponieważ jest ich kilka. W przygotowywaniu planu naprawczego musimy przede wszystkim pamiętać o tym, że świat nam się skomplikował i trzeba za powstałymi zmianami nadążać. W Kielcach są duże opóźnienia na kluczowych płaszczyznach. W takiej sytuacji pośpiech nie jest wskazany. Dlatego kolejne punkty planu naprawy Kielc muszą być publicznie omawiane z mieszkańcami miasta i stale konsultowane ze specjalistami. Dzisiaj realizuję pierwszy punkt, czyli przybliżenie zagadnienia skąd się biorą pieniądze w mieście, bo wbrew pozorom nie dla wszystkich jest to oczywiste.

od 7 lat
Wideo

Pensja minimalna 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie