Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ktoś wrzucił do ubikacji... wnętrzności świni. Były też inne ciekawe przedmioty. Urzędnicy apelują o rozsądek. "Zepsują się drogie maszyny"

Michał Kolera
Michał Kolera
Tak wyglądają pompy w przepompowniach gminy Kije podczas demontażu wymuszonego przez wrzucanie chusteczek dla niemowląt.
Tak wyglądają pompy w przepompowniach gminy Kije podczas demontażu wymuszonego przez wrzucanie chusteczek dla niemowląt. Gmina Kije
Mimo wielokrotnych próśb urzędników w gminie Kije wciąż zdarzają się sytuacje, że drogie maszyny w przepompowniach ścieków są unieruchamiane. Powód? Niektórzy mieszkańcy uważają, że do ubikacji można wrzucić wszystko. - Chusteczki dla niemowlaków, prezerwatywy są nierozpuszczalne w wodzie. Przez nie przepompownie stoją i generują ogromne koszty. Ale żeby w sedesie spuścić wnętrzności zabitej świni? Przecież my to wszystko musimy potem wydłubywać - oburzają się pracownicy Urzędu Gminy.

Gmina apelowała o to wielokrotnie, ale w Kijach wciąż częstym jest problem z zatkaną kanalizacją. Sytuacja jest poważna. Nie dość, że dochodzi do zatkania drogich urządzeń w przepompowniach, narażanych stale przez to na uszkodzenie, to jeszcze niektórym mieszkańcom zalewa przez to posesje. Dochodzi do tego wskutek spiętrzenia ścieków w tych partiach sieci kanalizacyjnej, które położone są niżej.

Pracownik: To nieprzyjemna robota

Za przepustowość kanalizacji w gminie Kije odpowiada Marek Socha.

- Ostatnio znalazłem w przepompowni wnętrzności świni - mówi. - Nie jestem w stanie uwierzyć, że ktoś wyrzucił to do sedesu. Chyba musiał złośliwie odkryć studzienkę i to tam wrzucić. Dlaczego ludzie robią sobie z kanalizacji śmietnik? Nie mogę tego zrozumieć - mówi.

Opisuje, że w przepompowaniach znajdywane są szmaty, części ubrań. - Zmorą są patyczki do uszu, chusteczki higieniczne do podcierania niemowlakom pup. To nie jest papier toaletowy, nie rozpuści się w wodzie. Ja to wszystko muszę stamtąd ręcznie wyciągać. To jest koszmar - opisuje.

Wiąże się to z przestojami maszyn. - Jeśli to jest pojedynczy przypadek, nic się nie dzieje. Jeśli jednak jest tego dużo, robi się coś, jakby sznur i to jest wciągane w pompę. Niektóre części maszyn narażone na uszkodzenie kosztują nawet do dwóch tysięcy. Remont całej pompy to pięć tysięcy - mówi Marek Socha.

- Najgorsze są chusteczki, które zatykają pompy. Wtedy urządzenie czerpie energię, a nie pompuje. Kłopotliwe są też prezerwatywy. Koszty prądu są bardzo wielkie w wyniku takich działań mieszkańców - mówi Marek Socha.

Wrzucają wszystko

- Chusteczki nawilżane są wciągane do wirnika i pompy stoją. To samo jest z pociętymi kawałkami ubrań i innymi szmatami - mówi Monika Zając, pracownik urzędu gminy odpowiedzialny za kanalizację.

- Co więcej, jeśli ktoś ma posesję położoną niżej, to zawartość studzienki kanalizacyjnej wypływa na zewnątrz. To jest bardzo nieładne zachowanie ze strony tych, którzy mieszkają troszkę wyżej. To nie w porządku robić tak sąsiadom - opowiada.

- Mam nadzieję, że to jednak jest mały procent mieszkańców, którzy tak postępują. Ale koszty musimy ponosić wszyscy. W najlepszym przypadku jest unieruchomiona pompa. W najgorszym kończy się oberwaniem wirnika. Wtedy pompę trzeba poddać poważnej i drogiej naprawie - dodaje wójt Kij Tomasz Socha.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie