Sprawa negocjacji pomiędzy lekarzami specjalistami z koneckiej lecznicy, a dyrektorem Wojciechem Przybylskim toczyła się przez kilka ostatnich tygodni. 56 lekarzy groziło wypowiedzeniem klauzuli opt- out, a to oznaczało, że dyżury popołudniowe czy nocne pozostaną bez obsady lekarskiej. Klauzula bowiem zakłada, że lekarze nie mogą bez specjalnej zgody pracować więcej niż 48 godzin tygodniowo.
Dyrektor już na początku negocjacji był skłonny podpisać porozumienie, gdyż, jak twierdził, nie mógł brać odpowiedzialności za życie i bezpieczeństwo pacjentów, którzy pozostawaliby bez opieki medycznej choćby na takich oddziałach jak szpitalny oddział ratunkowy czy w stacji dializ.
Na same podwyżki dla lekarzy szpital powinien mieć dodatkowe 10 milionów złotych rocznie. Takich pieniędzy placówka nie ma. Nie może też otrzymać takiej kwoty z Narodowego Funduszu Zdrowia. Jeśli popadnie w długi, do pokrycia ich będzie zobowiązany właściciel lecznicy - samorząd powiatowy. - My takich pieniędzy nie mamy - mówił zaraz na początku negocjacji wicestarosta Andrzej Lenart.
Lekarze za ostateczny termin przyjęli miniony poniedziałek. Grozili, że po godzinie 16 nie będą pełnić dyżurów. Na prośbę zarządu powiatu dyrektor przekonał ich do kilku dni zwłoki, a konkretnie do piątkowego poranka. W środę odbyło się nadzwyczajne posiedzenie zarządu powiatu, a w czwartek nadzwyczajna sesja rady powiatu. - Chcieliśmy dokładnie zapoznać wszystkich radnych z sytuacją, jaka ma miejsce w szpitalu - mówi starosta Bogdan Soboń.
Na czwartkowej sesji radni wysłuchali wystąpienia dyrektora Wojciecha Przybylskiego, po czym zobowiązali go do dalszych negocjacji z lekarzami. - Przyjęliśmy górną granicę podwyżek dla lekarzy na 7 tysięcy złotych brutto. Chcieliśmy, by dyrektor Przybylski o takiej kwocie rozmawiał z medykami. Na podwyżkę do 9000 złotych nie wyrażamy zgody - oznajmi starosta Bogdan Soboń.
Dyrektor Wojciech Przybylski przekazał lekarzom postanowienia powiatowych samorządowców w piątkowy poranek i dał im kilka godzin do namysłu. - Spotkaliśmy się o godzinie 11 - informuje dyrektor. - Lekarze oznajmili, że nie przyjmują żadnej innej kwoty niż zaproponowane wcześniej 9000 złotych. Podpisałem na to zgodę. Nie mogłem pozwolić na to, by pozostawić już od dzisiejszego popołudnia dyżurów bez obsady. Będę miał wreszcie spokojny weekend, bez obaw o bezpieczeństwo pacjentów.
Czy za tę decyzję dyrektor starci pracę? - Proszę o to pytać pana starostę - odpowiada szef szpitala.
- My na tego typu umowy nie wyraziliśmy zgody - mówi krótko starosta Bogdan Soboń. - Nie będę się wypowiadał czy dyrektor straci swą funkcje czy nie. Musimy najpierw, jako zarząd powiatu, ponownie się z nim spotkać. To nastąpi w połowie tygodnia.
Jakie finansowe konsekwencje dla szpitala przyniosą podwyżki dla lekarzy? Z ustaleń wynika, że wygenerują one 10-milionowy deficyt. - To się okaże dopiero w lutym 2019 roku, gdy nastąpi roczne rozliczenie finansowe z Narodowym Funduszem Zdrowia - podsumowuje dyrektor Przybylski.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
Studniówki 2018. Zobacz najpiękniejsze dziewczyny
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?