Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mają 7600 euro pensji miesięcznie i przemawiają najdłużej półtorej minuty - kulisy pracy w euroParlamencie

Piotr KUTKOWSKI
(W środku) Wielki gmach w Strasbourgu wykorzystywany jest tylko przez cztery dni w miesiącu.(Z lewej) - To, co ma się do powiedzenia trzeba przekazać w 1,5 minuty - mówi Jacek Włosowicz (Z prawej) - W Polsce słabo nagłaśniana jest tematyka unijna - narzeka Czesław Siekierski.
(W środku) Wielki gmach w Strasbourgu wykorzystywany jest tylko przez cztery dni w miesiącu.(Z lewej) - To, co ma się do powiedzenia trzeba przekazać w 1,5 minuty - mówi Jacek Włosowicz (Z prawej) - W Polsce słabo nagłaśniana jest tematyka unijna - narzeka Czesław Siekierski. Zdjęcia Piotr Kutkowski
Za kulisami euroParlamentu. Można przemawiać 1,5 minuty - potem mikrofon jest …wyłączany. Nasi posłowie opowiadają też o swojej pracy, mieszkaniu i jedzeniu.

Pieniądze europosła

Pieniądze europosła

7600 euro brutto wynosi w tej kadencji miesięczne uposażenie eurodeputowanego. Oprócz tego każdy deputowany otrzymuje dietę w wysokości 298 euro za każdy dzień posiedzenia Parlamentu lub komisji czy frakcji partyjnej, łącznie około 16 dni miesięcznie, co daje 4 800 euro miesięcznie. Łącznie pensja plus dieta pobytowa wynosi miesięcznie około 11 300 euro netto. Do tego dochodzi jeszcze ponad 20 tysięcy euro miesięcznie na działalność biur krajowych oraz na utrzymanie asystentów. Wcześniej europosłowie otrzymywali wynagrodzenie odpowiadające świadczeniom wypłacanym w parlamencie narodowym plus dodatki między innymi na prowadzenie biura, podróże służbowe. Polski europoseł dostawał poprzednio około 2,1 tysiąca euro - ponad 10 tysięcy złotych poselskiej diety z kancelarii Sejmu i był to jedyny dochód, który musiał wykazać i opodatkować.

Minął rok nowej kadencji Parlamentu Europejskiego. Byliśmy na sesji w Strasbourgu, spotkaliśmy się z naszymi eurodeputowanymi, poznaliśmy kulisy ich pracy.

Wtorek, 6 lipca, Strasbourg, pod ogromne gmaszysko Parlamentu co rusz podjeżdża samochód. Sesja rozpoczęła się dzień wcześniej, ale ten pierwszy dzień zwykle traktowany jest jako "rozbiegówka". Posłowie dopiero się zjeżdżają, przygotowują do obrad i głosowań. Tym razem program jest bardzo bogaty. Na deputowanych czekają stosy dokumentów, projektów rezolucji. Bruksela służy głównie do tworzenia nowych regulacji i pracy w komisjach, Strasbourg - to przede wszystkim plenarne głosowania.

Te wtorkowe rozpoczynają się po godzinie 12. Nie ma już dyskusji, polemik, jest tylko naciskanie odpowiednich przycisków i śledzenie wyników głosowań na wielkiej tablicy elektronicznej. Obowiązuje ekspresowe tempo, to, co było do omówienia, zostało już omówione.

GADULSTWO ZAKAZANE

Jacek Włosowicz, przed rokiem przyjechał do Strasbourga jako świeżo upieczony europoseł z województwa świętokrzyskiego. W Polsce sprawował kiedyś mandat radnego, potem zasiadał w Senacie. Przyznaje, że praca w Parlamencie Europejskim wygląda zupełnie inaczej.
- Czym większa organizacja, tym finał sprawy, którą się zajmuje, jest bardziej odkładany w czasie - twierdzi - Jest więcej opinii, ekspertyz, dłuższe są dyskusje. Nie ma się jednak co temu dziwić, bo przecież podejmowane są decyzje dotyczące 500 milionów mieszkańców Unii.
Zdaniem Jacka Włosowicza, praca w europarlamencie wymaga również doskonałego przygotowania się do zagadnień, którymi deputowany chce się zajmować, a nawet specjalistycznej wiedzy. I jeszcze jednego - umiejętności precyzyjnego formułowania swoich myśli podczas wystąpień.
- Wystąpienie nie może być zbyt szczegółowe, powinno jednak brzmieć przekonywująco i stanowić zachętę i punkt wyjściowy do dalszych dyskusji. A to, co ma się do powiedzenia trzeba przekazać w 1,5 minuty. Komuś, kto wydłuża swoje wystąpienie, po prostu wyłączany jest jego mikrofon - opowiada.

ZAGROŻENIA

Świętokrzyski poseł Czesław Siekierski, który w Parlamencie Europejskim zasada drugą kadencję, dawno już przyzwyczaił się do panujących w nim reguł. Ale, jak mówi, ta kadencja jest inna i trudniejsza. - Pojawił się problem kryzysu finansowego i gospodarczego, a niedawno też stanu finansów Grecji - uzasadnia. Obaw jest jeszcze więcej. Niestety, mam wątpliwą satysfakcję, że zwracałem uwagę na groźbę wystąpienia takich zagrożeń.
Według Czesława Siekierskiego dużym potknięciem była też konferencja w Kopenhadze na temat zmian klimatycznych i dobrze się stało, że nie zostały podpisane wtedy uzgodnienia. - Ich realizacja wymagałaby ogromnych pieniędzy, a te są potrzebne na walkę z kryzysem i bezrobociem - przekonuje Czesław Siekierski.

WYDATKI

W samym europarlamencie kryzysu specjalnie nie widać. Nadal ma on siedziby i w Brukseli i w Strasbourgu, co wiąże się z koniecznością utrzymywania gmachów, rozbudowanej biurokracji, przewożeniem z miejsca na miejsce dokumentów, tłumaczy, personelu. Ale - jak utrzymują zwolennicy takiego rozwiązania - ważniejsza od pieniędzy jest symbolika pojednania i jedności, a Strasbourg, o który przez wieki trwała walka pomiędzy Niemcami i Francją, jest właśnie takim symbolem.
Przed rokiem zmieniły się zasady wynagradzania europosłów i rozliczeń podróży. Polscy deputowani mają teraz znacznie większe pensje, ale mniejsze możliwości otrzymywania dodatkowych apanaży. Zamiast wysokich ryczałtów na przelot do Brukseli czy Strasbourga dostają tyle, ile faktycznie kosztują bilety samolotowe. Miało to dać oszczędności, oszczędności jednak nie widać.

- Tak samo rozliczane są i bilety w klasie ekonomicznej, jak i w klasie biznes - twierdzi Czesław Siekierski - Ktoś, kto lata samolotem kupuje więc teraz klasę biznes. A ta jest dużo, dużo droższa.
Samoloty cieszą się jednak coraz mniejszym zainteresowaniem. Deputowani najczęściej przyjeżdżają teraz swoimi samochodami. Droga jest co prawda bardzo długa i męcząca, ale - jak mówią - za to nie ma groźby, że nie doleci się z powodu erupcji islandzkiego wulkanu. Ale jest jeszcze coś, o czym raczej głośno się nie mówi. Kilometr przejechany własnym samochodem w drodze do Brukseli to 49 eurocentów. Jeśli liczbę kilometrów na trasie Warszawa - Bruksela - Warszawa pomnożyć przez tę sumę, to jedna podróż tam i z powrotem daje - po odliczeniu kosztów paliwa - prawie 4,5 tysiąca złotych.

Tak mieszkają

Tak mieszkają

Jacek Włosowicz w Brukseli wynajmuje mieszkanie, w Strasbourgu korzysta z hotelu. Czesław Siekierski w Strasbourgu również zajmuje pokój hotelowy, choć dawniej korzystał z noclegów w pensjonacie w pobliskich Niemczech. - Nocując w samym Strasbourgu mogę teraz wieczorami pospacerować po tym mieście, bliżej poznawać je - tłumaczy.

BIGOS Z ŁOSOSIEM

Jacek Włosowicz powoli przekonuje się do serwowanych w Strasbourgu potraw alzackiej kuchni. Niedawno odkrył smak miejscowego odpowiednika naszego bigosu, tyle że serwowanego z łososiem. - Słyszałem nawet, że potrawa ta naprawdę ma swoje polskie korzenie i że trafiła tu za sprawą Stanisława Leszczyńskiego. Ale czy jest to prawda, czy legenda - pewności nie mam.
Pewne jest, że Jacek Włosowicz podobnie jak Czesław Siekierski organizuje dla Polaków wyjazdy do euroParlamentu. W jego przypadku skorzystało z takiej możliwości 420 osób, głównie uczniów, w tym laureaci szkolnych konkursów wiedzy o Unii. Również najsympatyczniejsza klasa maturalna województwa świętokrzyskiego, w nagrodę za wygraną w konkursie organizowanym przez redakcję "Echa Dnia".

- Myślę, że takie wizyty w Strasbourgu czy Brukseli najlepiej przybliżają unijne idee, pozwalają poznać pracę w Parlamencie, są zachętą do pogłębiania swojej wiedzy - podkreśla.
On sam pracując w Parlamencie miał okazję uczestniczyć jako unijny obserwator wyborów w Kosowie i Sudanie. Nie ukrywa, że było to dla niego zarówno dużym doświadczeniem, jak i wyróżnieniem.
Obaj nasi deputowani udzielają się w Klubie Polskim, który spotyka się, by ustalać wspólne stanowisko w kluczowych dla Polski sprawach. Według Czesława Siekierskiego dawniej współpraca w klubie była jednak lepsza. Dzisiaj bardziej widoczne jest przenoszenie podziałów politycznych z Polski.
- Słabo też w Polsce nagłaśniana jest tematyka unijna, a przecież już teraz większość obowiązującego w naszym kraju prawa stanowiona jest właśnie tutaj - dodaje Czesław Siekierski.

DYREKTYWY

We wtorek praca w Parlamencie trwa do godzin wieczornych. Podobnie wygląda sytuacja w środę. W ciągu tych dwóch dni posłowie przyjęli między innymi dyrektywę, która przewiduje ograniczenie wysokości premii i bonusów kadry kierowniczej banków oraz zaostrza wymagania w zakresie rezerw kapitałowych, które banki są obowiązane utrzymywać jako zabezpieczenie przed ryzykiem wynikającym z ich operacji finansowych. Opowiedzieli się też za zakazem handlu nielegalnie wycinanym drewnem, monitorowaniem łańcucha dostaw drewna i wprowadzeniem kar finansowych za łamanie zakazu. Również za zakazem sprzedaży mięsa i nabiału pochodzącego od sklonowanych zwierząt i ich potomstwa, a także przyjęli nową dyrektywę w sprawie emisji przemysłowych.

Praca trwa jeszcze w czwartek do południa. Po południu gmach się wyludnia. Posłowie powrócą do niego we wrześniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie