Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mały Jaś walczy z okrutnym potworem. Rak próbuje odebrać mu życie. Tata pochodzący ze Skarżyska-Kamiennej prosi o pomoc

Paula Goszczyńska
Paula Goszczyńska
4-letni Jaś Czarnota walczy z bardzo groźnym wrogiem – neuroblastomą IV stopnia. Choć jest jeszcze malutki to już wykazuje się niezwykła odwagą i dojrzałością. - To ja uczę się od niego – mówi pan Mariusz, pochodzący ze Skarżyska-Kamiennej tata chłopca.

Rak zaatakował znienacka i z ogromną siłą. - Myśleliśmy, że to chwilowa słabość, że nasz syn przechodzi taki etap. Wystarczyło jednak zaledwie kilka tygodni, by sytuacja stała się dramatyczna. Janek pojechał na wakacje do babci. Pierwsze informacje o osłabieniu były niepokojące, ale przypuszczaliśmy, że to nic groźnego. Powrót Janka z wakacji oznaczał dla mnie szok - jego brzuszek wyglądał przerażająco – wspomina mama chłopca.

Druzgocąca diagnoza
23 czerwca, czyli w Dzień Ojca, tata zabrał Jasia na USG. - To co usłyszałem było ogromnym szokiem. Pani doktor powiedziała, że w brzuchu synka jest ogromny guz i trzeba z nim natychmiast jechać do szpitala – mówi pan Mariusz. - Do tej pory z Jasiem nic złego się nie działo. Czasem narzekał na brzuszek, jak to małe dziecko. Ale nikt nie mógł się spodziewać, że zaatakowała go tak poważna choroba – dodaje.

Zobacz zdjęcia z niesamowitej imprezy charytatywnej dla Jasia: Charytatywne kółko dla Jasia Czarnoty w Skarżysku-Kamiennej

Pierwsza wizyta u lekarza, badania i szybka diagnoza - neuroblastoma IV stopnia. - Najgorsze słowa, które usłyszałam w życiu: neuroblastoma bez rokowań, bez szans. W momencie, kiedy usłyszałam, że Janek ma guza tak dużego, że nie da się go wyciąć, miałam wrażenie, że czas stanął w miejscu. A później wszystko gwałtownie przyspieszyło, a świat stanął na głowie. Janek od razu trafił do szpitala. Zostaliśmy rozdzieleni - on z tatą zamknięty na onkologii, ja z młodszym dzieckiem w domu – opisuje pani Marta.
Jaś okazał się być niezwykle dzielnym chłopcem. - Nie skarży się, nie sprzeciwia. Wie, że leczenie jest niezbędne. Współpracuje z lekarzami i personelem. Mam wrażenie, że wiele emocji w sobie duzi i czasem budzi się z płaczem, chce zobaczyć mamę. Nie broni się jednak nawet przed tymi zabiegami, które są bolesne. Mam wrażenie, że teraz to ja uczę się od niego – zaznacza pan Mariusz, który codziennie przebywa z synkiem.

"Nawet nie mogę przytulić synka"
W trudnej sytuacji jest mama chłopca. - Przez pandemię nie mogę zobaczyć własnego dziecka, które wśród onkologicznych korytarzy walczy o życie. Nie mogę towarzyszyć mu w najtrudniejszych chwilach, pocieszać, być… Skupiam się na walce tej zewnętrznej, robię co mogę, by zapewnić mojemu dziecku szansę na walkę. Mój synek walczy o życie, a ja nie mogę zajrzeć do niego nawet na krótką chwilę. Nie mogę powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, nie mogę otrzeć łez ani pogłaskać małej główki, by choć na chwilę poczuł się bezpiecznie. Jestem zrozpaczona, bo nie wiem, czy będę go jeszcze zobaczyć. Jeśli kogoś kochasz, jestem pewna, że wiesz co mam na myśli – pani Marta wypowiada łamiące serce słowa.

Nawet... milion na leczenie
Niestety, obecnie operacja jest niemożliwa, ponieważ guz w brzuszku Janka jest za duży i oplata inne organy. Chłopiec przechodzi chemię. Gdy guz się zmniejszy, można będzie pomyśleć o jego wycięciu. - Lekarze niczego nie obiecują, ale ja wierzę, że wszystko będzie dobrze. Dzieci są silne, zdarza się, że wychodzą z najgorszych chorób – mówi tata Janka i dodaje, że szansą na wyzdrowienie jest immunoterapia. - Nierefundowane leczenie, którego koszt może wynieść nawet milion złotych! Wciąż czekamy na kosztorys i informacje lekarzy – zaznacza.

- Jestem zdruzgotana, bo walka o życie toczy się o każdy grosz, każdą złotówkę, która może zagwarantować dodatkową dawkę leku, kolejną konsultację, możliwość wykonania niezbędnych zabiegów – wymienia mama chłopca. - Mój synek w szpitalnej rzeczywistości walczy z największym potworem, który próbuje odebrać jego małe życie. A ja tu, na zewnątrz, błagam o pomoc! Proszę, pomóż mi walczyć o dziecko, daj nadzieję na to, że będę mogła go jeszcze wziąć w ramiona – prosi pani Marta.

Pomóżmy!
Na szczęście rodzina otrzymuje mnóstwo wsparcia zarówno od bliskich, jak i obcych osób. Zbiórka - https://www.siepomaga.pl/jan-czarnota idzie cały czas do przodu, ale wciąż sporo brakuje. Wykażmy się ogromnym sercem i wpłaćmy dowolną kwotę. Liczy się każda złotówka. Można również wziąć udział w licytacjach na facebooku

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie