Był czołowym bramkarzem w Polsce
Wcześniej z powodzeniem grał w obecnej ekstraklasie. Na najwyższym szczeblu rozgrywek wystąpił w 311 meczach. W latach 80. i 90-tych był jednym z najlepszych polskich bramkarzy. Po zakończeniu kariery zajął się pracą szkoleniową. Prowadził między innymi indywidualne zajęcia z utalentowanymi bramkarzami. Jest osobą cenioną w tym fachu i lubianą w środowisku piłkarskim.
W wyniku zakrzepicy krwi stracił nogę
Niedawno przeżył tragedię. W wyniku zakrzepicy krwi trzeba było amputować nogę pod kolanem. Na początku było mu ciężko, ale wytłumaczył sobie, że ludzie przeżywają jeszcze większe tragedie.
- Człowiek nigdy nie chorował, wydawało się, że to jest tylko przeciążenie treningowe. I bagatelizowałem sprawę. Infekcja szybko się rozwinęła. Całe szczęście, że człowiek żyje. W ciągu dziesięciu czy piętnastu sekund można byłoby się znaleźć po drugiej stronie - mówi z przejęciem.
Chcą mu pomóc. To będzie mecz dla Marka
Dawni koledzy z boiska i przyjaciele postanowili mu pomóc. Przy okazji pierwszoligowego meczu Zagłębia Sosnowiec z Górnikiem Zabrze będzie prowadzona zbiórka pieniędzy na protezę dla Marka Bębna.
- Odezwał się Jurek Mucha, dziennikarz, który działa teraz w Górniku Zabrze. Później skontaktował się ze mną prezes Zagłębia Sosnowiec Marcin Jaroszewski. Wstępne przymiarki są takie, żeby mecz odbył się 27 sierpnia. Oczywiście, chcą, żebym przyjechał. To są dwa kluby, w których spędziłem miłe lata. Dwanaście sezonów byłem w Sosnowcu, cztery w Górniku. Chcą zebrać środki finansowe i przeznaczyć na moją drugą nogę. Z jednej strony jest to miłe, że koledzy pamiętają i za to jestem bardzo wdzięczny, z drugiej trochę krępujące - przyznaje.
Prosił Boga o to, żeby wrócił na boisko
Mówi, że jadąc wózkiem na salę operacyjną nie miał momentu załamania. Później, po wyjściu ze szpitala, miał obawy, jak inni zareagują na to, co się stało. -W piątek wyszedłem ze szpitala, dzień później graliśmy z Koprzywianką Koprzywnica mecz w okręgówce. Były pewne obawy, jak ludzie będą reagować na wyjazdach, poza Morawicą. Jak zobaczą mnie o kulach, z jedną nogą. Muszę przyznać, że społeczeństwo w województwie świętokrzyskim jest bardzo wyrozumiałem. Nie usłyszałem żadnego przykrego komentarza - mówi.
Leżąc w szpitalu prosił Boga, żeby stamtąd wyjść i wrócić do pracy. Znowu zobaczyć zieloną murawę, usiąść na ławce trenerskiej. - Patrzenie na chorych, cierpiących dołuje. A jak się jest w ruchu, robi to, co się kocha, czas szybko leci. No i jest radość życia - dodaje z uśmiechem Marek Bęben.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?