Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Bęben stracił nogę. Koledzy z boiska chcą pomóc

Dorota Kułaga
Trener Marek Bęben od siedmiu lat pracuje w Morawicy.
Trener Marek Bęben od siedmiu lat pracuje w Morawicy. Kamil Markiewicz
Marek Bęben od siedmiu lat pracuje w Morawicy, od czterech jest trenerem pierwszego zespołu Moravii, z którym w zeszłym sezonie awansował do czwartej ligi.

Był czołowym bramkarzem w Polsce

Wcześniej z powodzeniem grał w obecnej ekstraklasie. Na najwyższym szczeblu rozgrywek wystąpił w 311 meczach. W latach 80. i 90-tych był jednym z najlepszych polskich bramkarzy. Po zakończeniu kariery zajął się pracą szkoleniową. Prowadził między innymi indywidualne zajęcia z utalentowanymi bramkarzami. Jest osobą cenioną w tym fachu i lubianą w środowisku piłkarskim.

W wyniku zakrzepicy krwi stracił nogę

Niedawno przeżył tragedię. W wyniku zakrzepicy krwi trzeba było amputować nogę pod kolanem. Na początku było mu ciężko, ale wytłumaczył sobie, że ludzie przeżywają jeszcze większe tragedie.

- Człowiek nigdy nie chorował, wydawało się, że to jest tylko przeciążenie treningowe. I bagatelizowałem sprawę. Infekcja szybko się rozwinęła. Całe szczęście, że człowiek żyje. W ciągu dziesięciu czy piętnastu sekund można byłoby się znaleźć po drugiej stronie - mówi z przejęciem.

Chcą mu pomóc. To będzie mecz dla Marka

Dawni koledzy z boiska i przyjaciele postanowili mu pomóc. Przy okazji pierwszoligowego meczu Zagłębia Sosnowiec z Górnikiem Zabrze będzie prowadzona zbiórka pieniędzy na protezę dla Marka Bębna.

- Odezwał się Jurek Mucha, dziennikarz, który działa teraz w Górniku Zabrze. Później skontaktował się ze mną prezes Zagłębia Sosnowiec Marcin Jaroszewski. Wstępne przymiarki są takie, żeby mecz odbył się 27 sierpnia. Oczywiście, chcą, żebym przyjechał. To są dwa kluby, w których spędziłem miłe lata. Dwanaście sezonów byłem w Sosnowcu, cztery w Górniku. Chcą zebrać środki finansowe i przeznaczyć na moją drugą nogę. Z jednej strony jest to miłe, że koledzy pamiętają i za to jestem bardzo wdzięczny, z drugiej trochę krępujące - przyznaje.

Prosił Boga o to, żeby wrócił na boisko

Mówi, że jadąc wózkiem na salę operacyjną nie miał momentu załamania. Później, po wyjściu ze szpitala, miał obawy, jak inni zareagują na to, co się stało. -W piątek wyszedłem ze szpitala, dzień później graliśmy z Koprzywianką Koprzywnica mecz w okręgówce. Były pewne obawy, jak ludzie będą reagować na wyjazdach, poza Morawicą. Jak zobaczą mnie o kulach, z jedną nogą. Muszę przyznać, że społeczeństwo w województwie świętokrzyskim jest bardzo wyrozumiałem. Nie usłyszałem żadnego przykrego komentarza - mówi.

Leżąc w szpitalu prosił Boga, żeby stamtąd wyjść i wrócić do pracy. Znowu zobaczyć zieloną murawę, usiąść na ławce trenerskiej. - Patrzenie na chorych, cierpiących dołuje. A jak się jest w ruchu, robi to, co się kocha, czas szybko leci. No i jest radość życia - dodaje z uśmiechem Marek Bęben.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie