Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maria Adamczyk, Świętokrzyski Mistrz Kuchni 2016 w kategorii amatorów, kocha łączyć smaki

Elżbieta Święcka
- Grasica była dla nas ogromnym wyzwaniem, a oceny jury - uskrzydliły - mówi Maria Adamczyk, zwyciężczyni konkursu Świętokrzyski Mistrz Kuchni 2016 w kategorii amatorów. - Sukcesu by nie było, gdyby nie pomoc koleżanki z koła, Moniki Lotko - podkreśla
- Grasica była dla nas ogromnym wyzwaniem, a oceny jury - uskrzydliły - mówi Maria Adamczyk, zwyciężczyni konkursu Świętokrzyski Mistrz Kuchni 2016 w kategorii amatorów. - Sukcesu by nie było, gdyby nie pomoc koleżanki z koła, Moniki Lotko - podkreśla Krzysztof Krogulec
Maria Adamczyk z Koła Gospodyń Wiejskich Ciuślice zaczarowała jury Świętokrzyskiego Mistrza Kuchni swoją grasicą. Żeby ją zdobyć, panie z koła kupiły cielę!

Zaczniemy od gratulacji. Wywalczenie tytułu Świętokrzyskiego Mistrza Kuchni 2016 w kategorii amatorów, przy tak komplementowanej przez jury konkurencji, to wspaniałe osiągnięcie. Czy to pierwszy tego typu konkurs kulinarny, w którym brała Pani udział?
Dziękuje bardzo. To pierwszy konkurs takiej wysokiej rangi, w którym brałam udział. Był wielkim wyzwaniem i dla mnie, i dla wszystkich dziewczyn z koła, które pomagały. Głównym bodźcem, by wziąćw nim udział była właśnie grasica, którą trzeba było wykorzystać w przystawce. Nie wiedziałyśmy, jak nam to wyjdzie, bo nie robi się jej na co dzień. To była nowość i wyzwanie, któremu chciałyśmy podołać. Ale szybko się okazało, że nie mogłyśmy nigdzie kupić grasicy. Dlatego skrzyknęłyśmy się i kupiłyśmy cielę.

Jury było pod ogromnym wrażeniem, jak opowiadała Pani o tym cielaku podczas konkursu. Zresztą, nie tylko jury, bo zaskoczony był każdy, kto tylko tę historię usłyszał.Z książek mniej więcej wiedziałam, gdzie jest grasica, wiedziałam, że to gruczoł, ale nigdy wcześniej sama jej nie przyrządzałam. Owszem, w różnych przepisach się pojawia, jednak na co dzień rzadko kto w domu ją przygotowywał. Dlatego to było takie wyzwanie. A teraz dodatkowo wiem, gdzie dokładnie jest grasica, jak wygląda. Wiem też, że im starsze ciele, tym gorszej jakości. Najlepsza jest od młodego, małego cielaka, ważącego tak do 80-90 kilogramów. Można powiedzieć, że to taki rarytas dla królów.

Widać, jak bardzo była Pani zdeterminowana, by spróbować swoich sił w konkursie. A jury było zachwycone daniami. Długo zajęło Pani opracowanie receptur?Byłam bardzo zaskoczona, że jury uznało naszą potrawę za tak dobrą i tak pozytywnie się na ten temet wypowiadali. To tak, jakby skrzydła urosły. Usłyszeć tyle dobrych słów od tak uznanych szefów kuchni naprawdę uskrzydla. Tym bardziej, że przygotowanie się do całego konkursu wcale nie było takie proste. Patrząc na składniki do użycia – miałam mętlik w głowie. Nie bardzo wiedziałam, jak ich użyć. Szukanie grasicy też pochłonęło trochę czasu i później mało go zostało, żeby te dania dopracować. I tak rzutem na taśmę – przepisy wysyłałam w ostatniej chwili, w nocy, w ostatnim dniu zgłoszeń. Ale ja jestem z tych upartych, co dążą do celu. Nie poddawałam się do końca.

A jak ocenia Pani sam konkurs? Gotowanie przed publicznością, pod presją czasu i gdy jury zagląda przez ramię nie mogło być łatwe. To był bardzo dziwny dzień. Jestem osobą zorganizowaną, lubię wszystko mieć na miejscu, poukładane, żeby niczego nie zapomnieć przed wyjazdem. A w dniu konkursu wszystko było zupełnie inaczej, nie mogłam się przed wyjazdem na niczym skoncentrować. Gdy już dojechaliśmy do Tokarni, trochę się rozluźniłam. Było tam dużo ludzi, rozmawialiśmy - to trochę rozładowało napięcie. Podczas samego gotowania była trema. Wiedziałyśmy, co mamy robić, ale mimo to nerwy były duże. Właśnie dlatego, że ludzie stali z boku, szef jury zadawał pytania. To rozpraszało. Ale udało nam się.

Według Andrzeja Polana, przewodniczącego jury tegorocznej edycji Świętokrzyskiego Mistrza Kuchni, to właśnie gospodynie są największymi ekspertkami w dziedzinie kulinariów, bo na co dzień karmią całą swoją rodzinę, a to jest ogromne wyzwanie. Jaka jest Pani kuchnia? Przede wszystkim uwielbiam zioła i do wszystkiego, cokolwiek robię, staram się zawsze dopasowywać odpowiednie zioła. Mają one na nasz organizm zbawienny wpływ. Tylko te świeże, nie suszone. I oczywiście niczym nie pryskane. Wystarczy się przejść przez naszą wieś i od razu można zauważyć, że każda gospodyni hoduje jakieś zioła. Uwielbiam na przykład szałwię. Jeśli mam coś robić na maśle, to dodaję do niego świeże liście szałwii, które fantastycznie zmieniają jego smak. Szczególnie do pierogów z grzybami albo mięsem polecam taką omastę z masła z szałwią. Gwarantuję - smakuje świetnie. W kuchni niezastąpiony, przede wszystkim do mięs jest też dla mnie rozmaryn. Kocham to zioło. Dobrze wpływa między innymi na włosy i cerę. Bazylia – jest obowiązkowa do pomidorów, różnych sałatek. Wzmaga apetyt i jest przepyszna. Lubię też miętę. Na przykład do klopsików robię sos miętowy. Jest do nich idealny. Sięgam też bardzo często po świeże warzywa. Nie wyobrażam sobie, by ich w potrawach zabrakło. Ze smakami warto eksperymentować, próbować różnych połączeń. Taki przykład z konkursu w Tokarni - zrobiłyśmy jabłko z rozmarynem. Ale zamiast skropić je sokiem z cytryny, która ma ostry, dość cierpki smak, wykorzystałam limonkę – jest delikatniejsza i świetnie się komponuje właśnie z jabłkiem z rozmarynem. Jeśli chcemy przygotować coś na szybko, to polecam ekspresowe danie. Na patelni rozgrzewamy oliwę, do niej dorzucamy drobno pokrojony czosnek i tyko delikatnie go zrumieniamy. Musimy uważać, by się nie przypalił, bo taki jest szkodliwy dla naszego zdrowia. Polewamy takim sosem makaron, na przykład spaghetti, i mamy szybkie, proste, nie wymagające specjalnych umiejętności danie, które smakuje niebiańsko. Bardzo lubię też ryż z grzybami. Najpierw smażę grzyby na oliwie, przyprawiam je, wsypuję ryż i powoli go taję. Później małymi porcjami dolewam bulion, żeby nie przerwać prażenia. Może to być świetny dodatek do mięsa albo w trochę bardziej rozrzedzonej formie - można taki ryż jeść jako samodzielne danie. A co ważne, tak przygotowany ryż wciąga aromat grzybów i smakuje to wyśmienicie. Często robię to danie, gdy mam niespodziewanych gości, bo też nie zajmuje dużo czasu.

Czyli Pani kuchnia jest prosta, ale za razem pełna aromatów i smaków.Nie musi być bardzo wyszukana, bo na to też zwracali uwagę szefowie kuchni z jury konkursu. Ale bardzo ważne są składniki, jakich używamy. Nawet wybierając tłuszcze do smażenia, warto sięgnąć po te z wyższej półki, jak oliwa czy olej z pestek winogron, a nie te najtańsze, które bardziej nam mogą zaszkodzić i zepsuć smak dania. Wiadomo, jeśli ktoś robi frytki, nie ma sensu, żeby wybierał jakieś drogie oleje. Ale do dań, gdzie potrzebna jest niewielka ich ilość - lepiej wybrać te lepsze.

Bardzo aktywnie działa Pani razem ze swoim Kołem Gospodyń Wiejskich w Ciuślicach. Najbliższe tygodnie będą dla Pań bardzo pracowite. A już niedługo będzie promować swoją sławną już dereniówkę...Jestem przewodniczącą, więc pracy mam sporo. Ale chciałabym to bardzo podkreślić, że mam w kole świetne dziewczyny, każda z nich coś innego do niego wnosi. Potrafią ugotować,uszyć, Są to kobiety wyjątkowe, koleżeńskie. W czasie konkursu pomagała mi Monika Lotko - świetnie piecze i jest fantastyczną gospodynią. W kole bardzo dużo pomagają mi też Basia Mucha i Bogusia Błaszczyk, Basia Sambor, a od spraw internetowych – mamy niezastąpionego Adriana Sambora. Tworzymy naprawdę zgraną grupę, chętną do działania i dlatego na każdej imprezie, gdzie tylko są Ciuślice, tam i ludzi tłumy. A zajęć faktycznie w najbliższym czasie mamy sporo. 11 czerwca będziemy promować naszą dereniówkę w Kielcach. Robimy różne nalewki, ale dereniówka jest wyjątkowa. Przepisu przez bardzo długo nie można było nigdzie uzyskać. W dworze Slaskich robili nalewkę na swój użytek. W końcu recepturą podzieliła się z nami chrześnica pani Slaskiej. Ale też recepturę zdradziła mając lat 90. Sama nalewka jest przepyszna. Nawet w Tokarni jeden pan chciał kupić podczas festynu 30 litrów. Więc kto jeszcze jej nie próbował, zapraszamy 11 czerwca.

Maria Adamczyk
Szefuje Kołu Gospodyń Wiejskich w Ciuślicach, gmina Czarnocin, powiat kazimierski. Ma męża i córkę Justynę, która wykłada na Politechnice Częstochowskiej. Jest osobą bardzo otwartą i optymistyczną. Kreatywna, kocha kwiaty – zarówno pielęgnować je, jak i układać bukiety. Lubi też wymyślać coś nowego i wszelkie, mniejsze i większe ręczne robótki. Stara się zawsze rozwiązywać problemy, a nie szukać ich tu, gdzie ich nie ma. Zawsze mówi prawdę i nienawidzi kłamstwa.

Świętokrzyski Mistrz Kuchni
W tegorocznej, piątej edycji konkursu kucharze zawodowcy, amatorzy oraz juniorzy - uczniowie szkół gastronomicznych w regionie, musieli przygotować przystawkę z użyciem grasicy i szczawiu oraz danie główne z górką cielęcą, jabłkiem i chrzanem. Finał konkursu odbył się 1 maja w Parku Etnograficznym w Tokarni podczas I Festiwalu Świętokrzyskich Smaków. Przewodniczącym Jury był znany szef kuchni Andrzej Polan.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie