Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marian Dziędziel chciał zostać księdzem

Małgorzata PŁAZA, [email protected]
Marian Dziędziel
Marian Dziędziel ZOOM
Marian Dziędziel, aktor filmowy i teatralny, odtwórca ról w filmach Wojciecha Smarzowskiego "Wesele" i "Dom zły" spotkał się z publicznością w Sandomierzu. Mówił o swoich najważniejszych rolach, zdradzał kulisy pracy na planie, sypał anegdotami i… recytował Mickiewicza w gwarze śląskiej.

Marian Dziędziel zdradził uczestnikom spotkania, że zanim zdecydował się na szkołę teatralną, myślał o zostaniu księdzem.

- Przyjechałem do Krakowa do seminarium, ale gdy poszedłem do teatru i zobaczyłem na scenie Franciszka Pieczkę, straciłem wątpliwości, co wybrać - wspominał aktor. - Mój egzamin do szkoły teatralnej to był setny ubaw dla profesorów. Wystarczy sobie wyobrazić, jak Ślązak może powiedzieć "Stepy akermańskie".

Aktor dał próbkę publiczności, wywołując oczywiście salwy śmiechu.
Marian Dziędziel i Franciszek Pieczka pochodzą z tej samej gminy Godów. Obaj zostali jej honorowymi obywatelami.

- Co roku spotykamy się na dożynkach. A ponieważ obaj mówimy bardzo dobrze po śląsku, mamy okazje pogadać - opowiadał Marian Dziędziel.
Marian Dziędziel zaczął grać jeszcze w szkole. Jako student drugiego roku krakowskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej wystąpił w "Stawce większej niż życie".

WPADKI NA PLANIE

- To było fantastyczne doświadczenie. Z przejęcia, w obecności starszych, uznanych aktorów, zdarzały się wpadki. Przykład: gramy naradę sztabową. Idzie o to, aby skontaktować się z Janką. Kamera poszła, mówię: "Skontaktuję się z Niną". "Stop. Marianie, z Janką". - "Tak, oczywiście" - odpowiadam i powtarzam: "Skontaktuję się z Niną". Dopiero za siódmym razem się udało - wspominał bohater spotkania.

Potem, również w czasie studiów, Marian Dziędziel zaczął grać u Kazimierza Kutza. Wystąpił w filmie "Sól ziemi czarnej", a później w "Perle w koronie". Grał również u Krzysztofa Krauzego. Wspominając początki współpracy z tym reżyserem, aktor przytoczył kolejną zabawną historię:
- To żona wyrzuciła mnie na zdjęcia próbne do "Gier ulicznych". Bardzo nie lubiłem zdjęć próbnych. Reżyser zapytał mnie tylko, czy koszę. Odpowiedziałem twierdząco: jak wyjeżdżam na wieś do mojej mamy, mówią, że kombajn przyjechał.

Marian Dziędziel dostał rolę ubeka. Potem były następne role u Krauzego - w "Nikiforze" i jednej części "Wielkich rzeczy".
Przełomem w karierze Marianem Dziędzielem okazała się współpraca z Wojciechem Smarzowskim i znakomite role Wojnara w "Weselu" i Dziabasa w "Domu złym". Teraz jest jednym z najbardziej rozchwytywanych aktorów.

- Niby dużo grywałem w Teatrze Słowackiego w Krakowie, występowałem w różnych filmach, ale nie byłem Lindą, Pazurą czy Stuhrem, tylko Marianem Dziędzielem, którego trudno jest obsadzić w głównej roli. Dochodziły mnie słuchy, że podstawiano Wojtkowi innych aktorów. Na szczęście był uparty. Powiedział: "Albo Dziędziel albo nikt" - wspominał aktor.

Scenariusz "Wesela" i rola Wojnara została napisana specjalnie dla Mariana Dziędziela.
- Wojtek starał się jak najwięcej o mnie dowiedzieć, dotknąć mojej psychiki, poznać mnie głębiej. Dzięki temu łatwiej było mu naszkicować postać - podkreślił aktor.

STARA SIĘ NIE ODPUSZCZAĆ

W czasie spotkania padło pytanie o seriale, o to, czy Marian Dziędziel nie waha się przed występami w tego typu produkcjach. Aktor, oglądany między innymi w "Odwróconych", odparł, że nie boi się grania w serialach, stara się jednak w czasie pracy "nie odpuszczać" i grać jak najlepiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie