Marszałek województwa świętokrzyskiego Andrzej Bętkowski o konflikcie w Zjednoczonej Prawicy: W środę wiele się wyjaśni

Jak się Panu współpracuje w Zarządzie Województwa z wicemarszałek Renatą Janik z Porozumienia oraz Tomaszem Jamką z Solidarnej Polski?
Wszystko jest pozytywne. Dwa lata współpracuję z panią marszałek, trochę krócej z panem Tomaszem Jamką. Na razie realizujemy to, co sobie zaplanowaliśmy. Nie ma żadnych zgrzytów w naszej współpracy.

Gdyby Zjednoczona Prawica rozpadła się, żal będzie się żegnać?
Na razie nie bardzo wiem, o czym mówimy.

Przecież koalicji PiS, Solidarnej Polski i Porozumienia wciąż wisi na włosku...
Zobaczymy, czy to się przeniesie na samorząd województwa. W środę się wiele wyjaśni i będziemy spokojnie o wszystkim rozmawiać i takich rozważań nie będziemy snuli. Czasami różne rzeczy się mogą wydarzyć.

Obecny skład personalny Zarządu Województwa jest optymalny pod kątem zarządzania sprawami regionu, rozwiązywania problemów?
Tak się starałem podzielić te zadania i zakresy obowiązków, żeby koledzy, którzy tworzą Zarząd, mieli wystarczająco dużo do pracy. Sam wziąłem dużą część na siebie. Myślę, że te departamenty, którymi oni kierują, i sprawy, które objęte są ich zakresem obowiązków, realizują dobrze i są do tego jednocześnie dobrze przygotowani. Pracujemy bez perturbacji i oby tak dalej.

W początkowej fazie konfliktu między partiami tworzącymi Zjednoczoną Prawicę miał Pan albo ochotę, albo zewnętrzną dyspozycję, by postąpić jak marszałek województwa podkarpackiego i podziękować za pracę w Zarządzie przedstawicielom z Solidarnej Polski oraz Porozumienia?
Takich sygnałów nie wysyłałem. Marszałek Ortyl ma trochę inną sytuację. Tam jest bardziej jednolity skład sejmiku i to mu ułatwia pewne decyzje.

Pan natomiast zafundował sobie polityczną protezę w postaci klubu radnych Świętokrzyscy Samorządowcy. W przypadku rozłamu sejmikowej większości spod znaku Zjednoczonej Prawicy miałby się Pan na kim oprzeć.
Nie fundowałem sobie. Koledzy Świercz, Gierada i Szaginian zdecydowali się założyć klub. Działają razem, a współpraca z nimi - czas pokaże, jak będzie przebiegała.

Jarosław Kaczyński dogada się ostatecznie ze Zbigniewem Ziobro i Jarosławem Gowinem?
Rzecz polega na tym, że aby się dogadać, ktoś musi się posunąć, a drugi na to zgodzić. Myślę, że tam na górze są doświadczeni politycy, a jednocześnie prezes Kaczyński jest niekwestionowanym liderem, który połączy skutecznie wszystkie strony.