Mateusz Szymowiak pokaże kulisy show "The voice of Poland"

Dynamiczny, ciągle uśmiechnięty, swoją energią mógłby obdzielić całą ekipę realizującą program - taką charakterystykę Mateusza Szymkowiaka znaleźliśmy na oficjalnej stronie programu "The voice of Poland". Kto go zna wie, że to prawda.

- Mając siedem lat, na pytanie, kim będę w przyszłości, odpowiedziałem - dziennikarzem telewizyjnym - śmieje się Mateusz Szymkowiak. - Zawsze byłem zafascynowany telewizją, obrazem, dźwiękiem, kolorem, połączeniem tego wszystkiego oraz tym, że telewizja nie zna granic. Tutaj wszystko jest możliwe. Zawsze myślałem, że to magiczne miejsce, które bardzo mocno wyzwala adrenalinę. I rzeczywiście tak jest.

ZAPROSZENIE NA CASTING

Otwarcie przyznaje, że marzył, by swoje życie związać z telewizją i to niekoniecznie na wizji. A jednak zaistniał na szklanym ekranie. Mimo młodego wieku, jego medialny dorobek jest całkiem spory. - Po kolei była Viva Polska, TVP Kielce, Tuba TV, przez chwilę TV Puls, ale w programie robionym na żywo, z dużym rozmachem, nigdy nie miałem okazji pracować - przyznaje Mateusz.

Teraz to się zmieniło. Dołączył do ekipy nowego show "The voice of Poland". Została mu powierzona funkcja V reportera.

- Moja rola polega na tym, żeby pokazać to wszystko, co ludzi najbardziej interesuje. V reporter ma być osobą dynamiczną, otwartą, wygadaną, dociekliwą. Ma przeprowadzać rozmowy z uczestnikami, ich rodzinami, jak również z osobami, które pracują przy programie: stylistami, charakteryzatorami, z muzykami, czy wreszcie z samymi trenerami - wyjaśnia.

Aby otrzymać to zadanie, Mateusz najpierw musiał przejść eliminacje. - Casting miał charakter zamknięty - mówi. - Producenci, czyli pracownicy z firmy Rochstar i Telewizji Polskiej zapraszali osoby, które miały jakieś mniejsze lub większe doświadczenie z telewizją. Ktoś znalazł moje nagrania z Tuby TV - z telewizji muzycznej, dla której cały czas pracuję. Zaproszono mnie na rozmowy.

PRACA TRWA

Na etapie rekrutacji musiał między innymi wziąć udział w odgrywaniu różnych scenek, imitujących sytuacje z programu.

- Już samo zaproszenie było dla mnie wielkim wyróżnieniem - przyznaje. - Czytałem wiele informacji o tym, że rusza taki program. Wiadomo było, że będzie główny prowadzący i że będzie nim Hubert Urbański, ale nie miałem pojęcia, że format przewiduje też V reportera. Kiedy bliżej się przyjrzałem jego obowiązkom, pomyślałam sobie, że to fajne zadanie i chyba się do tego nadaję. Okazało się, że producenci byli tego samego zdania - śmieje się. - Na sto procent wiedziałem, że będę V reporterem dopiero dzień przed pierwszym nagraniem. Radość moja była tym większa, że mam okazję współpracować z Rinke Rooyensem - najlepszym producentem telewizyjnym w Polsce.
Mateusz już pracuje na planie "The voice of Poland".

- Pierwszy etap programu to tak zwane przesłuchania w ciemno. Polegają one na tym, że czwórka trenerów: Kayah, Nergal, Andrzej Piaseczny i Ania Dąbrowska przesłuchują uczestników, nie widząc ich. Bo tu naprawdę liczy się tylko GŁOS. W oparciu o to, co słyszą - decydują, czy chcą mieć danego wokalistę w swojej drużynie, czy nie - zdradza Mateusz.- W każdej grupie będzie po 12 zawodników. Później jest tak zwana bitwa, czyli uczestnicy walczą w parach. Najlepsi przechodzą do odcinków na żywo. Te będą emitowane już od października. Ja właśnie ich najbardziej nie mogę się doczekać, ponieważ dopiero wtedy moja praca zza kulis będzie bardziej widoczna i emocjonująca.
Czekamy więc i my. Premiera "The voice of Poland" w sobotę, 3 września, o godzinie 20, w telewizyjnej "Dwójce".