Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Pasternak: - To była najlepsza gala, na jakiej walczyłem

dor
Michał Pasternak (z lewej) przegrał jednogłośnie na punkty z utytułowanym Aung La Nsangiem.
Michał Pasternak (z lewej) przegrał jednogłośnie na punkty z utytułowanym Aung La Nsangiem. Archiwum organizatora
Znany pińczowski fighter Michał Pasternak przegrał swoją walkę na prestiżowej gali MMA w Birmie jednogłośną decyzją sędziów. Walczył z doświadczonym Aung La Nsangiem. Był to pojedynek w kategorii 93 kilogramów na gali ONE Championship.

Jakie są Twoje wrażenia z gali?

Organizacja na wysokim poziomie. Mieszkańcy Birmy wywarli na mnie bardzo miłe wrażenie. Byli do mnie przyjaźnie nastawieni. To była najlepsza gala, na jakiej do tej pory walczyłem, jeśli chodzi o atmosferę i organizację. W sumie walki oglądało ponad siedem tysięcy osób. Jak wyszliśmy z La Nsangiem na walkę wieczoru, to zrobili taki hałas, że myślałem, że jest ich cztery razy więcej. To było coś niesamowitego. To był zaszczyt, że mogłem walczyć przed tymi kibicami.

Wygrać się nie udało. Czego zabrakło?

Wydaje mi się, że pierwsza runda była remisowa. Druga też była wyrównana. W trzeciej już nie miałem siły, brakowało tlenu. Ta walka pokazała, że jeśli będę się bił w takich tropikal-nych krajach, to muszę wyjechać zdecydowanie wcześniej przed walką i spędzić miesiąc na przykład w Tajlandii. Tam trenować, zaaklimatyzować się i dopiero lecieć na galę. W przeciwnym razie nie ma szans zaistnieć na takiej gali, która jest na wysokim światowym poziomie. Ja w trzeciej rundzie myślałem tylko o tym, żeby dotrwać do końca, a nie wygrać walkę. W momencie zabrakło sił, odcięło mi „prąd”. I przegrałem jednogłośnie na punkty.

Zostajesz w tej federacji?

Myślę, że tak. Mimo że przegrałem, to są ze mnie zadowoleni, inwestują we mnie, promują mnie, ostatnio brałem udział w kampaniach reklamowych. Chcą, żebym był rozpoznawalny w ich kraju. Wydaje mi się, że mają plany związane z moją osobą.

Teraz czeka Cię odpoczynek?

Jestem zmuszony do odpoczynku, bo nie dość, że jestem poobijany, to jeszcze mam złamanego kciuka. Włożyli go w szynę, przez cztery tygodnie mam mieć rękę w gipsie.

Wiadomo, kiedy czeka Cię kolejna walka?

Jest na to za wcześnie. Na razie skupię się na leczeniu, trochę odpocznę. A później wrócę do treningów.

Nadal będziesz trenował w Pińczowie?

Jestem zmuszony zmienić swój tryb treningów. Więcej czasu będę spędzał w Warszawie. Muszę zainwestować w jak najlepsze przygotowania do kolejnej gali. Z taką partyzantka jak do tej pory, kiedy jeździłem po różnych miejscach i trenowałem, muszę już skończyć. Trenując w taki sposób, dużo nie zdziałam. To jest bardzo wysoki poziom, jedna z lepszych federacji na świecie. Trzeba zacząć w siebie inwestować, żeby iść do przodu i rozwijać się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie