Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Michalina Ryńska uczennica Szkoły Podstawowej numer 2 w Jędrzejowie z kolejnymi sukcesami literackimi - także międzynarodowymi!

Aleksandra Boruch
Aleksandra Boruch
Michalina Ryńska - młoda pisarka z Jędrzejowa z kolejnymi sukcesami literackimi. W przyszłości chce zostać lekarzem, a jej ogromnym marzeniem jest wydanie tomiku ze swoimi opowiadaniami.
Michalina Ryńska - młoda pisarka z Jędrzejowa z kolejnymi sukcesami literackimi. W przyszłości chce zostać lekarzem, a jej ogromnym marzeniem jest wydanie tomiku ze swoimi opowiadaniami. archiwum prywatne
Kolejne sukcesy literackie Michaliny Ryńskiej, uczennicy klasy 8 Szkoły Podstawowej numer 2 w Jędrzejowie. W ostatnim czasie ogłoszono wyniki aż 3 konkursów literackich w których brała udział Michalina i we wszystkich odniosła duże sukcesy - także te międzynarodowe! Wielkim marzeniem dziewczyny jest wydanie tomiku ze swoimi opowiadaniami.

Michalina Ryńska, uczennica 8 klasy szkoły w Jędrzejowie, nie ustaje w pisaniu pięknych opowiadań, które są doceniane w wielu konkursach - także tych międzynarodowych.

W ostatnim czasie, młoda pisarka brała udział w trzech konkursach, a w każdym zajęła czołowe miejsca.

"Jak uszczypnie będzie znak"
Michalina Ryńska w II Międzynarodowym Konkursie Literackim "Jak uszczypnie będzie znak" imienia Anny Szewczyk-Konefał w kategorii uczniów klas VI-VIII szkół podstawowych za opowiadanie "Nie żyjesz tylko dla siebie..." zdobyła 1 miejsce!

Rafał Konefał, organizator konkursu tak napisał w protokole werdyktu:

- W tym roku odkryło się przed nami ponad sto młodych serc, dziękuję Wam za empatię i wpuszczenie do swojego świata, jak my Was wpuściliśmy do swojego. Budujemy wspólnie te światy, i chodź z daleka od siebie, to spajamy je w jeden wielki – przepełniony miłością, wrażliwością, czułością, mądrością, refleksją, ale i autorefleksją, oddaniem i zaangażowaniem.

Prace konkursowe podejmowały trudną tematykę choroby, walki o życie i tego jak ważne w ciężkich życiowych sytuacjach jest wsparcie rodziny.

"Płynąć pod prąd"
W kolejnym, Ogólnopolskim Konkursie Literackim "Płynąć pod prąd" w kategorii szkół podstawowych dziewczynka zajęła 3 miejsce - za pracę pod tytułem "Cisi bohaterowie wielkich wydarzeń".

Konkurs związany był z twórczością Zbigniewa Herberta, która uświadamia nam, jak odważni, rycerscy, a zarazem samotni są Ci, którzy decydują się kroczyć trudną drogą "płynąc pod prąd".

Należało przedstawić historię ludzi nieznanych, zapomnianych, osadzonych w konkretnej rzeczywistości historycznej, społecznej, którzy kierowali się wartościami nadrzędnymi, takimi jak Bóg, honor, ojczyzna, nawet za cenę utraty życia.

Honorowy Patronat nad konkursem objął siostrzeniec Zbigniewa Herberta – doktor habilitowany Rafał Żebrowski. Honorowym Przewodniczącym Jury był profesor Jan Miodek. Patronaty nad konkursem objęli: Marszałek Województwa Dolnośląskiego, Dolnośląski Kurator Oświaty, Prezes Instytutu Pamięci Narodowej oraz Dziekan Wydziału Informatyki i Zarządzania Politechniki Wrocławskiej.

W tym roku do konkursu zgłosiło się 106 uczniów z 66 szkół. Rozdanie nagród odbędzie się w październiku we Wrocławiu podczas XXII Zjazdu Klubu Herbertowskich Szkół.

Praca Michaliny opowiada historię braci Bankiewiczów z Wodzisławia: Czesława pseudonim "Skaut" i Zbigniewa pseudonim "Cis". Obaj walczyli u boku Józefa Piłsudskiego o odzyskanie przez Polskę niepodległości.

Michalina "Popisała się talentem..." po raz drugi!
Kolejny triumf Michaliny to znalezienie się wśród 30 laureatów spośród 2827 uczestników konkursu wydawnictwa Nowa Era "Popisz się talentem 2020".

Zwycięskie opowiadania znajdą się w pokonkursowej książce, która do rąk czytelników trafi w październiku. Wygrana w tym konkursie jest tym większą radością dla młodej pisarki, że udało jej się to już po raz drugi.

Dwa lata temu pokonała ponad 3700 uczestników opowiadaniem "Skarb królowej Bony". Tegoroczna tematyka konkursu dotyczyła zwierząt.

Historia opisana przez Michalinę przedstawia perypetię taty strusia oczekującego na przyjście potomstwa. Opowiadanie pod tytułem: "Nietypowy problem" pełne jest humoru i niespodziewanych zwrotów akcji.

Jak mówi autorka:
- Miałam wiele pomysłów na ten konkurs, kocham zwierzęta, mam kota i dwa psy. Wybór padł jednak na strusia, bo jest to ptak o wielkiej urodzie, jajo wysiaduje samiec, a zwyczaje tego gatunku są bardzo ciekawe - mówi dziewczynka.

Przez ostatnie 3 lata Michalina została laureatką aż 12 konkursów literackich o randze międzynarodowej, ogólnopolskiej i wojewódzkiej. Wygrana w aż tak wielu konkursach w tym roku jest uwieńczeniem zakończenia szkoły podstawowej, a kończy ją z najlepszym możliwym wynikiem - średnią ocen 6,0.

Niezwykły talent, który chce zostać lekarzem...
- Ponieważ chcę zostać lekarzem, w szkole średniej skupię się głównie na przedmiotach medycznych, ale na pewno nie zrezygnuję z pisania. Moim ogromnym marzeniem jest wydanie książkowe moich opowiadań, a w przyszłości napisanie książki. Jeśli znajdzie się jakiś sponsor i wydawnictwo, które mi w tym pomoże będę najszczęśliwsza na świecie. Mogłabym też wystawić moje prace na licytację na cele charytatywne, na przykład na leczenie moich koleżanek i kolegów z Fundacji z uśmiechem w Kielcach, której sama jestem podopieczną. Zachęcam wszystkich do pisania, to pozwala oderwać się od problemów, rozwijać wyobraźnię i przynosi ogromną satysfakcję i radość. Bardzo dziękuję mojej nauczycielce języka polskiego pani Marii Liburskiej za pomoc w pisaniu i za motywację do wzięcia udziału w konkursowych zmaganiach. Dziękuję także panu dyrektorowi Szkoły Podstawowej numer 2 Markowi Majowi, pani dyrektor Elżbiecie Sych oraz moim nauczycielom za to, że przez 8 lat wspierali mnie w zdobywaniu wiedzy i rozwijaniu zainteresowań - mówi na koniec Michalina.

A oto jej zwycięskie prace:

1 miejsce w II Międzynarodowym Konkursie Literackim "Jak uszczypnie będzie znak"

"Nie żyjesz tylko dla siebie..." - fragment
"Szłam alejką wśród tonących w kwiatach drzew, wsłuchana w miłosne ptasie trele. Przymykając oczy, wystawiałam twarz na ciepłe promienie wiosennego słońca, które pojawiały się i znikały między zielenią koron nad moją głową. Uwielbiam słońce. Bo jest żółte. A żółty to mój ulubiony kolor. Nikt go prawie nie lubi, a ja wprost przeciwnie. Kocham wszystko, co żółte. Nawet ubieram się na żółto. Ludzie myślą, że coś ze mną nie tak. A niech sobie myślą. Dla mnie żółty jest symbolem, życiem. Jestem zdrowa, pokonałam raka, nie ma nawrotów. Wyleczył mnie mój życiowy partner - żółty. Śmieję się w głos z własnych myśli. Odkąd żółta chemia pomogła mi wyleczyć nowotwór, postanowiłam, że właśnie ten kolor będzie towarzyszył mi w życiu. Ale będzie szok, jak do ślubu też pójdę w żółtej sukni. Pewnie nawet w wiadomościach mnie pokażą -… najnowszy trend w modzie- żółta suknia ślubna… Roześmiałam się. Zatopiona we własnych myślach nawet nie zauważyłam, że doszłam do szpitala. Od jakiegoś czasu jestem tam wolontariuszką. Oddziałów onkologicznych wszyscy unikają. Ja jednak postanowiłam pomagać chorym, opowiadając swoją historię. Wiara w to, że można pokonać chorobę, jest najważniejsza i daje ogromną siłę. Niestety, nie zawsze się udaje. Szpitalny korytarz to niekończąca się rzeka łez, bólu, tęsknoty i rozpaczy tych, których bliskim nie udało się wyzdrowieć. Wtedy jest najtrudniej. Ale w tym morderczym nurcie żalu pojawiają się małe łódeczki płynące pod prąd, z uśmiechem na twarzy i wręcz zaczarowaną kartką w dłoni. Kawałkiem papieru, na którym napisane są te najważniejsze i najpiękniej brzmiące słowa: ,,Choroba ustąpiła, wynik ujemny’’ (...)."

3 miejsce w Ogólnopolskim Konkursie Literackim "Płynąć pod prąd"

"Cisi bohaterowie wielkich wydarzeń" - fragment
"Miasteczko tonęło w strugach wiosennego słońca. Stałam na pobliskim wzgórzu wpatrzona w piękną okolicę i pełną piersią wdychałam świeże powietrze. Bukiet polnych maków, który trzymałam w rękach, był imponujący. Dzisiaj imieniny mojej babci. Bardzo za nią tęsknię. Zmarła kilka miesięcy temu. Wolnym krokiem podeszłam do bramy cmentarza. Olbrzymie, cicho szumiące brzozy nadawały temu miejscu nutę tajemniczości. Kiedy układałam kwiaty wokół krzyża, spostrzegłam starszego pana. Siedział na ławce pod brzozami przy starej mogile. Staruszek czytał książkę, co wydało mi się trochę dziwne. Dotknęłam ręką zimnej, grobowej płyty. Przed moimi oczami stanęła babcia, jak zawsze uśmiechnięta. Zamyśliłam się. Pragnęłam jak najdłużej czuć jej bliskość. Po chwili obróciłam się, starszego pana już nie było. Ale zostawił na ławeczce otwartą książkę. Podbiegłam szybko, wzięłam pozostawiony tomik i rozejrzałam się za nieznajomym.
- Proszę pana, proszę zaczekać! - zawołałam za kruchą postacią podążającą w stronę bramy cmentarnej. Mężczyzna obrócił się w moją stronę, pomachał do mnie ręką i wolnym krokiem ruszył w moim kierunku. Popatrzyłam na znalezisko: Zbigniew Herbert „Pan Cogito”, Warszawa 1974. Książka miała pożółkłe strony, niektóre pomięte, okładka - chyba wielokrotnie już sklejana - ledwo spajała ukryte w niej kartki, a spośród nich wystawała stara fotografia. Był na niej chłopiec w damskim kapeluszu siedzący na koniu.
- Bardzo ci dziękuję, dziecko - usłyszałam serdeczny głos starszego pana. - Ta książka jest dla mnie bardzo cenna, zawsze czytam te wiersze, wspominając wydarzenia minionych lat. - Przepraszam za ciekawość, ale dlaczego czyta pan wiersze na cmentarzu?
- Znasz wiersze Herberta? - zapytał staruszek i uśmiechnął się.
- Słyszałam o takim poecie, ale szczerze mówiąc, jego dzieł nie znam.
- Drogie dziecko, jeśli masz kilka minut, to opowiem ci niezwykłą historię, która nigdy nie powinna ulec zapomnieniu i wyjaśnię ci, co ma wspólnego z „Panem Cogito”. W tej mogile spoczywa „Skaut”. To kopia zdjęcia z 12 sierpnia 1914 roku, na którym Czesław Bankiewicz-„Skaut” na rogatce krakowskiej w Kielcach meldował komendantowi Piłsudskiemu, że miasto wolne jest od wojsk rosyjskich (...).
"

Laureatka konkursu wydawnictwa Nowa Era "Popisz się talentem 2020"

"Nietypowy problem" - cały tekst
"Mam! Znalazłem! To prawda! Gadatliwa sroka miała rację. Zwierzofon jednak istnieje i jak gdyby nigdy nic leży sobie w parku. Opowieści o tym urządzeniu krążą w świecie zwierząt od miesięcy. Trafiło mi się jak ślepej kurze ziarno! Od 3 dni wymykam się nocami z zagrody na poszukiwania. Jest! Balsam dla mojej cierpiącej duszy. Czy się nagrywam? Czy to już?
Jestem Gienek, najnieszczęśliwszy struś na świecie. Potrzebuję pomocy! Od tego zależy moje życie! Kilka tygodni temu moja ukochana zniosła jajko. Klara jest najpiękniejszą strusicą, jaką znam. Te oczy… wielkie, przenikliwe, przykryte firaną długich rzęs…, ale ja nie o tym. Oświadczyła, że ja mam się nim opiekować! Ja, najprzystojniejszy chłopak w stadzie, mam wysiadywać jajo!? Moje idealne piórka ucierpią na tym, moje życie towarzyskie legnie w gruzach. Ach, mój nieszczęsny żywot! Chciałem zrobić tak jak Ewa, nasza opiekunka. Ludzka samica połknęła swoje jajo i teraz ma je w brzuchu. Jej partner nie musi siedzieć w gnieździe. Ewa chwali się wszystkim swoim ogromnym jajowatym brzuszyskiem. Ludzie to mają dobrze. Mogą biegać, spotykać się z przyjaciółmi, a jajo zawsze mają przy sobie. Próbowałem połknąć swoje. Nie wyszło. Nie wiem dlaczego. Szyja za długa? Jajo za duże? Dziobek za mały? Profesorze, pomóż! Tkwię w tym impasie już straaasznie długo. Nie mogę zawieść Klary, a jestem już u kresu sił. Jak ją przekonać, żeby uwolniła mnie od tego obowiązku? Czekam na odpowiedź.
To znowu ja - Gienek. Ja muszę! Muszę opowiedzieć, co się stało!
Kiedy wczoraj wróciłem do zagrody, dokonałem makabrycznego odkrycia - ktoś popsuł jajo. W mieniącej się w świetle słońca skorupie dostrzegłem pęknięcie. Oczami wyobraźni widziałem, jak ukochana przerabia moje piórka na poduszkę. Zawiodłem. Postanowiłem jajo naprawić. Widziałem, jak ludzie sklejają pęknięte przedmioty. Zakradłem się do domu Ewy i ukradłem klej. Biegłem najszybciej jak się dało. Ale wtedy dopiero się zaczęło… sklejałem jedno pęknięcie, a chwilę potem powstawało następne. Jakby tego było mało, usłyszałem piskliwy głosik Klary:
-Witaj Gieniu, jak nasze maleństwo?
Serce biło mi szybciej niż potrafię biec, a myślałem, że tego rekordu nic nie pobije. Gdyby prawdą było, że strusie chowają głowę w piasek ze strachu, pewnie bym to zrobił.
- No pokaż je, odsuń się - skrzeczała.
Pomyślałem, że najlepszym rozwiązaniem będzie ucieczka. Już chciałem startować, gdy oznajmiła:
- Eugeniuszu, kocham cię! Jesteś najwspanialszym partnerem, jakiego można sobie wymarzyć!
Profesorze, czy pan to rozumie? Zawiodłem, jajo było zniszczone, a ona mówi, że jestem wspaniały. Pomyślałem, że kobiety to jednak są dziwne.
I nagle mnie olśniło. To już! Będę ojcem! Nikt nie popsuł jaja! Kiedy ujrzałem maleńką główkę podnoszącą skorupę, rozpłakałem się jak bóbr. Wzruszenie odebrało mi głos. I dobrze się stało, bo pewnie wygadałbym Klarze, że sklejałem jajo. Zrywałaby boki ze śmiechu.
Tak. Jestem ojcem. Moje katusze się zakończyły. Witaj wolności, witajcie koledzy, znów będę się ścigał, wiatr będzie muskał moje piórka. Jestem najszczęśliwszym strusiem na świecie. Ale wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Moja radość uleciała niczym dym po następnych słowach Klary:
- Kochanie, muszę ci coś powiedzieć. Czuję, że już jutro zniosę kolejne jajo….
Profesorze, pomocy!
"

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jedrzejow.naszemiasto.pl Nasze Miasto