Najlepszą kawę piłam w etiopskiej Lalibeli w domu pięknej Lawstawor. Kobieta od dziecka uczona była przez matkę i babkę sposobu parzenia kawy. Gdyby tego nie umiała, żaden mężczyzna nie chciałby jej za żonę. To podstawowa umiejętność pań ze środkowej i północnej Etiopii.
Rozpoczyna się rytuał parzenia kawy, której ojczyzną jest Etiopia. Etiopska nazwa krzewów i ziaren to bunna, ale handlarze przywożący je do Europy zapomnieli tę nazwę. Pamiętali jedynie rejon, w którym kupili ziarna – Keffa. I tak powstała nazwa kawa, podobnie brzmiąca we wszystkich niemal językach świata.
Lastawork na małym palenisku umieszcza metalową miskę, na którą wsypuje białawo – zielonkawe ziarna. Kilkakrotnie płucze je w podgrzewanej wodzie. Po odlaniu wody zaczyna palenie kawy nad paleniskiem, czemu towarzyszy rozchodzący się po chacie wspaniały aromat. Gdy ziarna nabierają już ciemnego koloru, kobieta tłucze je w moździerzu. Proszek nasypuje do dzbanka z cienką szyjką zatkaną korkiem i stawia go na palenisku. Gdy kawa kipi, odlewa część naparu, a zawartość dzbanka uzupełnia zimną wodą. Czekamy, aż zrobi to trzykrotnie. Wreszcie kawa trafia do czarek. Jest pyszna!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?