Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy kieleckich Dymin: To zapomniana dzielnica

Agata Kowalczyk
- Właśnie otrzymałem decyzję podatkową na 2016 rok, na kwotę ponad 1000 złotych – napisał do nas mieszkaniec Dymin.- Warunki mieszkaniowe na ulicy Łanowej są tragiczne i nie odnoszą się do wysokości podatków nakładanych na mieszkańców. Płacimy haracz dla miasta nie dostając w zamian nic!

- Nie ma kanalizacji i rowów odprowadzających deszczówkę. Na ulicach brak asfaltu, jest dziura obok dziury i błoto. Podczas ulew droga zmienia się w rwący potok. Zawieszenia samochodów zużywają się z bardzo szybko. Piesi też nie mają łatwo, zwłaszcza dzieci chodzące do szkoły, bo chodników nie ma. Brak asfaltowej jezdni i nie jasna sytuacja z wykupem gruntów pod nią sprawia, że mieszkańcy nie mogą zbudować normalnej bramy, płotu czy wyłożyć podwórko kostką – kontynuuje czytelnik.
Na nowej ulicy Ściegiennego zastosowano nieprzemyślane rozwiązania drogowe, zdaniem mieszkańca. - Na przykład ulice słabo obciążone ruchem samochodowym mają pierwszeństwo – tłumaczy.- Przejście dla pieszych na wysokości ulicy Weterynaryjnej jest bardzo niebezpieczne. Nie jest ono odpowiednio oznakowano, na przykład migającymi ostrzegawczymi sygnałami świetlnymi, brakuje też ograniczenia prędkości do 50 km/h. Mimo, że w krótkim czasie po oddaniu drogi do użytku doszło tam do śmiertelnego wypadku, nic nie zrobiono w celu zwiększenia bezpieczeństwa.

- W Dyminach brakuje przedszkola, trzeba się ubiegać o miejsca w innych placówkach, które ze względu na przepełnienie nie przyjmują dzieci z naszej dzielnicy. Nie mamy placów zabaw i miejsc do rekreacji rodzinnej. Słabe są połączenia autobusowe z resztą miasta i ościennymi gminami. Przy Szkole Podstawowej numer 23 brakuje parkingu dla rodziców dowożących dzieci, może że miejsce na niego jest. Do tego dochodzi hałas w dzień i noc związany z bliskością fabryki produkującej kostkę brukową – dodaje.

- Wszystko to powoduje, że mieszkańcy są przygnębieni, zrezygnowani, nie wykazują żadnych inicjatyw. Moi znajomi mówią „bo i tak nic się nie zmieni”, „tak było i tak musi być”. Może władze Kielc otworzą oczy i zobaczy jak wiele rodzin opuszcza Kielce przenosząc się do sąsiednich gmin. I nie ma się co dziwić skoro prezydent i radni zapominają o przedmieściach swojego Miasta wyciągając jedynie pieniądze z kieszeni ich mieszkańców. Wystarczy przekroczyć granice administracyjne miasta i od razu inny świat: chodniki, dobre drogi, kanalizacja, place zabaw, zadbany i posprzątany teren – mówi.

Drogowcy dają jednak nadzieję na zmianę.
- Część ulic na osiedlu Dyminy ma tylko nawierzchnię gruntową i nie ma kanalizacji deszczowej. Na tego typu ulicach nie buduje się chodników, ponieważ spowodowałyby problem z odprowadzeniem deszczówki. Woda płynęłyby wzdłuż krawężnika do odbiornika, którego nie ma. W tym roku planujemy ułożenie warstwy bitumicznej na gruntowym odcinku ulicy Łanowej, co w sposób istotny powinno poprawić przejezdność – tłumaczy Jarosław Skrzydło, rzecznik prasowy Miejskiego Zarządu Dróg. - Jeśli chodzi o skrzyżowanie ulicy Łanowej, Do Modrzewia i Sukowskiej jest ono prawidłowo oznakowane, ale nasi inżynierowie ruchu przeanalizują, czy istnieje tam możliwość wyznaczenia przejść dla pieszych. Natomiast ulice krzyżujące się z nowym odcinkiem Ściegiennego muszą być jej podporządkowane ponieważ jest ona drogą krajową. Dla ulicy Ściegiennego obecnie opracowywany jest audyt bezpieczeństwa przez biuro projektowe. Wykaże on, czy konieczne jest wprowadzenie dodatkowych urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego przy skrzyżowaniu z ulicą Weterynaryjną. Jest sporządzany między innymi na wniosek mieszkańców, którzy postulowali, aby w tym miejscu została wybudowana sygnalizacja świetlna.

Prezydent Kielc, Wojciech Lubawski zachęca mieszkańców do większej aktywności. - Gdy dochodziłem do władzy w Kielcach było 600 ulic wymagających remontu czy budowy, teraz jest ich 150, więc nie można mówić, że nic w mieście się nie robi – tłumaczy prezydent. – Mieszkańcom Dymin brakuje aktywności. – To jest pierwsza interwencja od nich, która dotarła do mnie. Nie można usiąść, narzekać i czekać aż miasto coś zrobi. W pierwszej kolejności realizujemy zadania, za którymi mieszkańcy chodzą czy „wiercą w brzuchu” przy pomocy radnych albo sami założyli inicjatywę lokalną. I takie zasady obowiązuje nie tylko przy budowie ulic ale w każdej sprawie. Jeśli mieszkańcy nie interesują się sprawą to znaczy, że nie zależy im na rozwiązaniu problemu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie