- Nikt nie wiedział, co się stało – mówi mieszkanka wieżowca. -Przed blokiem pojawiły się wozy strażackie, karetki pogotowia i radiowozy policji. I został wyłączony gaz, więc ludzie mówili, że gdzieś się ulatniał i może dojść do wybuchu. Szybko pozwolono nam wrócić do mieszkań. W jednej klatce gaz włączono a w drugiej wisi kartka z informacją, że został wyłączony, nie ma podanego terminu ponownego włączenia.
Poniedziałkowa akcja została wywołana włączeniem się czujnika czadu w jednym z mieszkań na szóstym piętrze. – Nie było ulatniania gazu - wyjaśnia Artur Kozub, zastępca prezesa do spraw technicznych w spółdzielni mieszkaniowej „Armatury”. – W jednym z mieszkań włączył się czujnik czadu i mieszkaniec wezwał straż pożarną. Dobrze zrobił, choć lepiej byłoby, gdyby zadzwonił do naszej administracji, wcześniej otwierając wszystkie okna. Straż ma inne procedury, pierwsze co robi, to wyłącza gaz a potem powiadamia nas. My wezwaliśmy kominiarzy, którzy sprawdzimy kominy. Dla poprawy bezpieczeństwa natychmiast zamontowali urządzenie, które usprawni ciąg. Przed włączeniem gazu musimy wejść do każdego mieszkania i odpowietrzyć sieć a to trwa. We wtorek po południu gaz powinien już być we wszystkich lokalach.
Mieszkańcy mają żal do administracji, że wcześniej nie reagowała na nich interwencje. – W lecie czujniki czadu włączały się w kilku mieszkaniach. Interweniowaliśmy w administracji, aby poprawili kominy, zrobili to dopiero teraz. W poniedziałek strażacy zbadali poziomo czadu także w innych mieszkaniach i był on podwyższony nie tylko na szóstym piętrze. Sąsiadka z parteru podtruła się tlenkiem węgla i trafiła do szpitala – powiedzieli nam mieszkańcy.
Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?