Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Mig-21" w zagrodzie

Rafał BANASZEK

To, że ludzie upiększają sobie ogrody tujami, skalniakami, tryskającymi fontannami czy nawet figurami krasnali, to jeszcze nic. Ale żeby mieć na podwórku najprawdziwszy pod słońcem samolot bojowy, to już zakrawa na sensację. Na taki niebagatelny kaprys pozwolił sobie mieszkaniec Secemina. Jakby tego było mało, swój arsenał bojowy wzbogacił też trzema armatami.

Zajeżdżamy do rynku w Seceminie. Przy uliczce ruch jak w Rzymie. Akurat trafiliśmy na targ. Kierujemy się przed budynek poczty. Zaglądamy przez wysoką żelazną bramę. Wprost nie do wiary. Tuż przed nami stoi myśliwiec, najprawdziwszy, olbrzymi, z ostrym czubem. Podchodzimy bliżej, nie mogąc wyjść z podziwu. Na blaszanej konstrukcji wymalowane czerwone numery 9109, a obok jakiś herb z rycerzem. - Panie, bez silnika, nie odfrunie. Z kół zeszło już powietrze, tyle lat stoi - informuje nas pan w średnim wieku pod krawatem. To Andrzej Gul, właściciel tego cacka.

Prosto z Dęblina do Secemina

Pan Andrzej sprowadził się do Secemina z Lelowa w powiecie częstochowskim w 1978 roku. Jak mówi, przyjechał tu na motorze WSK. Goły i wesoły. Zaczął pracę zawodową w betoniarstwie. Gdy po 20 latach pracy dorobił się pieniędzy na własnym zakładzie kamieniarskim przy budowie pomników i katakumb, mógł wreszcie pozwolić sobie na kupno tego, co wcześniej śniło mu się po nocach. Ale żeby sprowadzić budzącego respekt potężnego "miga" bojowego 21 i postawić go w samym środku rynku w Seceminie? To nie lada wyczyn.

Na taki pomysł pan Andrzej wpadł kilka lat temu po licytacji samolotu podczas koncertu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Wówczas wybuchła awantura, gdy przedsiębiorca z Rudy wylicytował samolot na półtora miliarda starych złotych i nie kupił go. - Dlaczego ja nie mogę sobie pozwolić na taką maszynę, pomyślałem. I tak się stało - wspomina. Na pytanie ile wydał za to cacko, wykręca się od odpowiedzi. - Lepiej nie mówić... Proszę napisać, że mniej niż jedną dziesiątą wartości tego "miga" z Orkiestry - ucina rozmowę.

W 1999 roku sprowadził myśliwca z jednostki wojskowej w Dęblinie. Kupił go od Agencji Mienia Wojskowego. Podróż latającej maszyny na TIR-ze trwała całe popołudnie. Samolot miał odczepione skrzydła i podwozie. Na miejscu zmontowała go firma pana Andrzeja. - Na początku "mig" miał być atrakcją zajazdu, który szykowałem dla córki. Niestety, wybrała studia i z zajazdu zostały nici. Tym sposobem samolot został u mnie. Ozdabia mi ogród - opowiada właściciel.

Bojowym "migiem" do nieba

Samolot pana Gula, szczególnie na początku, wzbudzał w całym Seceminie wielką ciekawość. Nie było człowieka w okolicy, który nie zainteresowałby się myśliwcem. Ludzie nie mogli się napatrzeć na eksponat, a dzieciaki wręcz wychodziły z siebie, żeby obejrzeć wnętrze kokpitu. Pan Andrzej przystawił więc drabinkę, żeby można było wspiąć się i zajrzeć do środka kabiny. Przy maszynie ustawiały się kolejki ciekawskich. - Raz na majowym festynie przyszło do mnie z tysiąc osób. Brama się nie zamykała. Ile było zdziwienia... Jeszcze dziś podjeżdżają samochody, ludzie pytają, czy mogą zrobić zdjęcie. Mówię im, że plac jest otwarty dla każdego - śmieje się gospodarz.

- Nie miał co zrobić z pieniędzmi, to sobie kupił samolot - twierdzą miejscowi. Pan Andrzej, gdy nie może już znieść ciągłego tłumaczenia się po co mu ten samolot, odpowiada ironicznie: - Wciąż jest na chodzie, ale ja nie mam licencji pilota, więc latam sobie nim tylko w nocy. Mój najmłodszy syn Krzysztof już w samolocie siedzi i będzie mnie woził na wczasy, gdzie tylko będę chciał. Niedawno wpadłem z kolegą na kilka godzin do Warszawy. A tak szybko "pruliśmy", że chłop jednego papierosa nie zdążył wypalić - uśmiecha się pod nosem. Innym z kolei tłumaczy, że świat tak szybko biegnie do przodu, że niedługo nie będzie musiał nieboszczykom budować grobów, tylko tym samolotem zawiezie ich prosto do nieba.

Armaty na chodzie i karawan do kolekcji

W ogrodzie państwa Gulów stał też do pewnego czasu karawan z ubiegłego stulecia i armata. Ten pierwszy eksponat dostał od proboszcza w zamian za usługę wykonaną na rzecz kościoła. Gryzł się trochę z samolotem, więc pan Andrzej odstawił go do punktu sprzedaży pomników nagrobnych we Włoszczowie. Tam pasuje jak ulał. Replikę działa z kolei zbudował pewien rzemieślnik z Koniecpola na wzór armaty stojącej na Jasnej Górze w Częstochowie. Pozostałe działa wykonali pracownicy zakładu kamieniarskiego. Obecnie trzy przenośne armaty spoczywają na okres zimowy w pobliskich Ropocicach, gdzie mieści się zakład pana Andrzeja. Latem powrócą na podwórko. Cały czas są "na chodzie", tylko czekają na oddanie salw.

- Na sylwestra wypożyczyłem dwie armaty wójtowi z Lelowa. Poszło w niebo dwanaście salw tuż przed budynkiem urzędu. Takiego huku wioska ta nie pamiętała od czasów wojny. Pamiętam jak kilka lat temu, również w noc sylwestrową, wytoczyliśmy dwie trzystukilogramowe armaty na secemiński rynek, żeby strzelały na Nowy Rok. Z wrażenia ludziom przechodziły ciarki po plecach. Pech chciał, że jeden z moich przyjaciół nawinął się niechcący pod lufę. Armata strzeliła i ogień poparzył mu twarz. Krew się lała, na oczy nie widział. Na przeprosiny podarowałem mu tę armatę - sięga pamięcią pan Andrzej. Dodaje, że zrobił jeszcze jedno działo, które wystawił na loterii fantowej podczas festynu strażackiego. Poszczęściło się leśniczemu z Gabrielowa.

Andrzej Gul nie rezygnuje z fantazyjnych zachcianek, które mu się umyślą. Kiedyś marzył mu się wojskowy wóz bojowy. - Jak mi się zachce, to będę sobie nim rynek naokoło objeżdżał - żartował wówczas. - Ale tak poważnie, to mam cichą nadzieję, że mój najmłodszy syn Krzysztof może kiedyś będzie fruwał awionetką bądź helikopterem... - wzdycha z zadumą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie