- Ta sztuka zainteresowała mnie, właśnie dlatego, że oparta jest na faktach a ukazuje bardzo nieoczywiste emocje łączące kata i ofiary - mówi reżyser Katarzyna Deszcz. Kobiety zabijają bowiem swego kata, ale w czasie procesu, spotkań z psychologiem czy psychiatrą nie mówią o nim źle, nie czują nienawiści a zbrodnia, którą popełniają nie jest wynikiem buntu tylko strachu o własne życie.
- Rzecz działa się w normalnym brytyjskim społeczeństwie, ale nikt nie reagował. Także potem, kiedy wymiar sprawiedliwości, służba zdrowia próbuje pomóc kobietom okazuje się to niemożliwe. Uwikłane w emocjonalne związki z ojcem-katem, mimo, że maltretowane, gwałcone nie są zdolne do potępienia czy buntu - wyjaśnia reżyser. - Sztuka nie ma być oskarżeniem, raczej zachętą do myślenia o złożoności ludzkiej psychiki, o nieprzystawalności psychiatrycznych definicji do rzeczywistości, o niemożności uwolnienia tych kobiet, dopomożenia im.
Na scenie oglądamy czwórkę aktorów - ojca tyrana gra Mirosław Bieliński, córki grają Marzena Ciuła-Szczerska i Zuzanna Wierzbińska, matkę Teresa Bielińska. Akcja zaczyna się w chwili zabójstwa a ciąg dalszy jest retrospektywą: na ekranie pojawiają się inne postacie. Reżyser nie kryje, że na pierwszych próbach najwięcej było pytań i dyskusji rozpoczynających się do słów: A dlaczego? - Zależało mi by aktorzy nie oceniali postaci które grają, by nie próbowali ich usprawiedliwiać, tłumaczyć a wiem, że to trudne -mówi Katarzyna Deszcz.
Premiera sztuki na małej scenie teatru imienia Stefana Żeromskiego odbędzie się w sobotę, 20 listopada, o godzinie 19. W piątek, premiera studencka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?