Piłka nożna, żużel, kolarstwo, koszykówka... Pana ukochanym dzieckiem jest jednak boks.
Bo to wyjątkowa dyscyplina sportu. Dla prawdziwych mężczyzn, indywidualna - tu każdy musi zapracować na swój sukces. Boksem zainteresowałem się jako młody chłopak, uczeń podstawówki. Byłem pod wrażeniem wspaniałego występu naszych pięściarzy na olimpiadzie w Tokio. Trzy złote medale jednego dnia - nikomu nie udało się tego powtórzyć!
Na zakończonych w niedzielę mistrzostwach Polski w Busku spotkał się pan z trzema złotymi medalistami olimpijskimi.
To moi przyjaciele. Józefa Grudnia poznałem w 1980 roku, zaprosił mnie do Warszawy na Turniej imienia Feliksa Stamma. Spotykamy się często, miałem także okazję gościć go w moim mieszkaniu. To wyjątkowy człowiek - bardzo uczynny, pomocny, przy tym ujmująco skromny.
Zna pan też Mariana Kasprzyka i Jerzego Rybickiego. Jacy są prywatnie, na co dzień wielcy mistrzowie?
Marian przeszedł w życiu wiele, los go boleśnie doświadczył. Dzisiaj jest człowiekiem bardzo religijnym, wierzącym i praktykującym. Na drzwiach swojego domu w Bielsku-Białej zawiesił pięć kół olimpijskich: „Tu mieszka mistrz!”. Jerzy służył przez wiele lat w Biurze Ochrony Rządu, posiada stopień pułkownika. Trzykrotnie brał udział w zabezpieczeniu pielgrzymek Jana Pawła II. Był też trenerem kadry oraz prezesem Polskiego Związku Bokserskiego.
Jeśli chodzi o bokserskie statystyki - niewielu może się z panem równać. Które walki utkwiły panu najbardziej w pamięci?
Przede wszystkim „walka tysiąclecia” - George’a Foremana z Muhammadem Ali w 1974 roku. I finał olimpijski Jerzego Kuleja w Meksyku, w 1968 roku. Zdobył swój drugi złoty medal z rzędu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
