Mirosława sarna urodziła się 8 czerwca 1942 roku w Łodzi. Lekkoatletka Społem Łódź, AZS Kraków, Budowlanych i Novi Kielce. Piąta zawodniczka w skoku w dal na igrzyskach olimpijskich w Meksyku w 1968 roku z wynikiem 6,47 metra. Złota medalistka mistrzostw Europy w 1969 roku w skoku w dal. Odnosiła też sukcesy w biegach sprinterskich. Dwa razy reprezentowała Europę w meczu Europa - Ameryka w sztafecie 4x100 metrów. W 1980 roku razem z mężem Edmundem zostali uznani za najlepszą parę trenerską w lekkiej atletyce w Polsce, trzy lata wcześniej jej małżonek został najlepszym szkoleniowcem "królowej sportu" w naszym kraju. W 2001 roku zajęła drugie miejsce w plebiscycie "Echa Dnia" na najpopularniejszych sportowców XX wieku w regionie świętokrzyskim. Jej mąż - Edmund Sarna - zmarł w 2007 roku po ciężkiej chorobie.
- Datę 19 września 1969 roku zapamiętam do końca życia. Na tych zawodach udało mi się wygrać ze wszystkimi najlepszymi zawodniczkami z Europy, były w tym gronie rekordzistki świata, mistrzynie świata. Ja byłam szaraczkiem w finale. Nie powiem, że liczyłam na medal. Chciałam dobrze wystartować i udało się. Wygrałam z wynikiem 6 metrów i 49 centymetrów. To był mój rekord życiowy. Ja akurat byłam taką zawodniczką, która rekordy poprawiała na najważniejszych światowych imprezach - mówiła nam pani Mirosława w jednym z wywiadów.
Na igrzyskach olimpijskich w Meksyku medalu nie udało się zdobyć, ale piąte miejsce z wynikiem 6 metrów i 47 centymetrów też było sukcesem.
- Występ na igrzyskach to było niesamowite przeżycie. Konkurs skoku w dal stał na wysokim poziomie, startowały rekordzistki świata, medalistki igrzysk, a ja dopiero wchodziłam w świat dużych wyników. Mimo to nie miałam specjalnej tremy. Stadion pełen ludzi, gorące klimaty, latające sombrera, to było niesamowite. I naprawdę wyszedł mi ten start, chociaż wtedy w ogóle nie myślałam o tym, że mogę być w ścisłym finale. Chciałam skoczyć jak najdalej. Poprawiłam rekord życiowy, zajęłam piąte miejsce, byłam z tego występu bardzo zadowolona
- dodała.
Kilkanaście ostatnich lat z powodzeniem zajmowała się praca szkoleniową w Kieleckim Klubie Lekkoatletycznym. Mirosława Sarna znana jest z tego, że ma artystyczną duszę, uwielbia muzykę i w miarę możliwości chodzi na koncerty, m.in. do Filharmonii Kieleckiej.
- Mnie od czasu do czasu nachodzi wena twórcza. Piszę wiersze. Tematyka jest różna. Jeden poświęciłam swojej konkurencji, nosi tytuł "Ona i skok w dal". Poza tym dwa razy w roku mam spotkania z grupa weteranów AZS i z moim rocznikiem z Akademii Wychowania Fizycznego. Od siedmiu lat przygotowuje występy kabaretowe. Zdopingowali mnie do tego koledzy, którzy stwierdzili, że robi się coraz nudniej i musi być przerywnik artystyczno - kulturalny. Ja się tego podjęłam. I chyba nieźle mi to wychodzi, bo wszyscy świetnie się bawimy - mówiła nam w wywiadzie.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?