Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mocna ekipa z powiatu skarżyskiego zdobywała Bieszczady w Biegu Rzeźnika [ZDJĘCIA]

Paweł Wełpa
Paweł Wełpa
Kilkanaście osób z powiatu skarżyskiego wzięło udział w Biegu Rzeźnika w Bieszczadach. Walczyli nie tylko z dystansem i czasem, ale też z bardzo trudnymi warunkami. Mimo ogromnego wysiłku są zadowoleni i usatysfakcjonowani.

Bieg Rzeźnika to festiwal biegów górskich w Bieszczadach. Większość z dystansów można zaliczyć do biegów typu ultra, czyli bardzo długich. Z takimi też zmierzyli się nasi biegacze. Najdłuższy dystans wybrali sobie Anna Ordyńska i Tomasz Jezierski. Pobiegli bieg główny, czyli 83 km, ale warunkiem było przebiec i ukończyć go w duecie. Tak też zrobili.

– Ogromna satysfakcja, ale i lekki niedosyt. Karty rozdawała pogoda. W dzień, gdy my biegliśmy, było zimno i deszczowo, błotniście. W poprzednich dniach, gdy biegli inni, pogoda i warunki były lepsze, było sucho. My, gdy dopiero przybiegliśmy na start, już byliśmy mokrzy. Biegi ultra są nieprzewidywalne. Miejsce w dziesiątce nas satysfakcjonuje. Inni ludzie nie kończyli biegu, schodzili z trasy. Satysfakcja jest ogromna, szczególnie że walczyliśmy w tak ciężkich warunkach. Dla mnie jednak im trudniej, tym lepiej. Ja jestem przygotowany na ciężkie warunki. Cieszy też, że cała nasza ekipa ukończyła biegi i zmieściła się w limitach. Ogólnie było pięknie – mówi Tomasz Jezierski.

Dla Anny Ordyńskiej był to debiut w tego typu imprezie, w takim bieganiu.

– Tegoroczne biegi na rzeźnickim festiwalu dawały możliwość wyboru dnia startu w przeciągu całego tygodnia. Nam się oczywiście udało trafić w dzień kiedy pogoda nie postanowiła być łaskawa. I nie oszczędzała nas od samego startu. Lało na starcie, lało na mecie, pomiędzy też lało. No i wszechogarniające błoto, delikatnie uniemożliwiające bieganie. Tym razem nie obyło się bez kilku kryzysów i walki z odmawiającym posłuszeństwa ciałem. Takie górki to nie przelewki dla lamuski lubiącej biegać po płaskim. Summa summarum, dotaszczyłam swoje zwłoki na metę po 15 godzinach. Żadne słowa nie są w stanie opisać, jak jestem wdzięczna za to Tomkowi, który mi towarzyszył, i bez którego nie byłoby to możliwe. Cieszę się, że to intensywne obcowanie ze mną nie skończyło się rozpadem przyjaźni, a wręcz ją umocniło – tak opisała swój udział w zawodach skarżyszczanka.

Na nieco dłuższym dystansie, nieco ponad 50-kilometrowym, Rzeźnik Sky, wystartowali Piotr Bąk, Roman Serek, Katarzyna Jezierska, Paweł Smal, Tomasz Zubiński i Piotr Łyżwa. Ekipa naszych biegaczy założyła team o dźwięcznej nazwie SupaDupaFly.

W Biegu Rzeźnika udział wzięli też inni – Emilia Szczepańska i Arkadiusz Bogucki oraz Barbara Przeworska i Aneta Obara. Oni wybrali jeden z krótszych dystansów, a mianowicie Rzeźniczek, czyli Mały Rzeźnik, o długości 28 km. Krótszy, ale niekoniecznie łatwiejszy.

– Nic fajnego. Pozostał ból w nogach i to nie jest fajne. Oczywiście, żartuję. Tak naprawdę było bardzo fajnie. Przede wszystkim było trudno. Pierwsze 16 kilometrów było spokojne, bez pośpiechu, ale kolejne 12 to była katastrofa. Cały czas górka-dół, górka-dół. Na pierwszą górkę ledwo się wczołgałam, a potem była druga górka… Jak już się wspięliśmy na ten szczyt największy, to już potem poszło z górki. Było ciężko, ale jakoś powoli się dobiegło. Jak teraz siedzę w domu, to jeszcze czuję w sobie te emocje. Dla mnie taki bieg, w takich warunkach, to ogromny wyczyn. To był piękny i ciężki bieg – mówi Emilia Szczepańska.

– Pobiegliśmy z Emilią niby nie w parach, ale tak naprawdę w parze. Chcieliśmy biec razem i razem ukończyć. Biegliśmy drugi raz. W porównaniu z zeszłym rokiem była dużo lepsza pogoda. Nie było tyle błota na trasie. Pogoda w górach jest zmienna, ale my akurat, w przeciwieństwie do Ani i Tomka, wstrzeliliśmy się w okienko pogodowe. Poprawiliśmy czas z zeszłego roku o pół godziny, ale to nie dziwi, właśnie ze względu na lepszą pogodę i zmieniony profil trasy. Było fajnie, było przyjemnie. Sama impreza też bardzo fajna. Wokoło sami zakręceni ludzie. Wszyscy się witają, jakby się znali od stu lat. Cisna została opanowana przez biegaczy. Wakacyjne klimaty – opowiada Arkadiusz Bogucki.

– Ja w zasadzie pobiegłam towarzyszko z koleżanką, Anetą Obarą. Nie walczyłam o czas i miejsca. Było sympatycznie i fajnie. Ja sama biegam amatorsko, dla siebie, dla funu i podziwiam tych, którzy biegają takie biegi – dodała Barbara Przeworska, mieszkanka Łącznej.
Wspomniana Aneta Obara należała do debiutantów w tego typu biegu.

– Jestem bardzo zadowolona i nawet nie bardzo zmęczona. Pierwszy raz to było bardziej zapoznanie z terenem niż rywalizacja. Fantastyczna przygoda. Już jakiś czas mi to chodziło po głowie, wiec zrealizowałam marzenie. Dla mnie to był pierwszy taki bieg, ale będą kolejne. Zawsze na trasie mówię sobie, że nigdy więcej, a tu już myślałam o kolejnym starcie. Góry nie urzekły. To zupełnie inne bieganie. Na pewno nie zrezygnuję z asfaltu, ale będzie dzielić starty pomiędzy biegi uliczne i górskie – powiedziała Aneta Obara.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie