Tuż przed wejściem do wody, w ramach rozgrzewki każdy mors i nie tylko miał za zadanie przejść lub przebiec, co najmniej 1600 metrów. Za każdy kilometr wpłacano złotówkę na konto fundacji Serce Dziecka dla Hani, która urodziła się ze złożoną wadą serca. W tym czasie trwało odkuwanie lodu i przygotowania miejsca do kąpieli.
- To jest dla nas naprawdę fantastyczna zabawa. Ale to wcale nie jest tak, że skoro nie marzniemy w kurtkach na powierzchni to w wodzie też jest zimno - tłumaczy pani Mirosława Mirzec z Bilczy.
- Morsem jestem od trzech lat. Namówiła mnie córka. Wówczas przez dwa miesiące cały czas byłam chora. Nic mi nie pomagało. Już byłam tym zmęczona. Zgodziłam się, weszłam do wody, a po dwóch dniach kaszel i wszystkie bóle mi przeszły. Morsowanie to samo zdrowie - dodaje.
Pani Mirosława już trzeci raz w taki sposób spędza nie tylko pierwszy dzień w Nowym Roku, ale także swoje urodziny. Już 55.
“Morsy znad zalewu w Morawicy” spotykają się co tydzień w soboty oraz niedziele w ramach wspólnego spędzania czasu. Jak sami mówią z roku na rok chętnych przybywa.
- Cieszymy się, że coraz większym zainteresowaniem cieszą się zimowe kąpiele. Zapraszamy nowych adeptów - kończy Robert Kumor z “Morsy znad zalewu w Morawicy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
