Chorej kielczanki droga przez mękę
- Najpierw dowiadywałem się z kim przychodnia ma podpisaną umowę na zamówienie karetki, potem ciężko się było pod podany numer dodzwonić, w końcu powiedziano mi, że karetka przyjedzie do trzech godzin - mówi syn pani Cecylii, Krzysztof. – W takim czasie można się wykończyć, ale faktycznie ratownicy przyjechali po trzech godzinach. Zwieźli mamę na specjalnym krześle, obijając po schodach, ale najważniejsze było to, że w końcu zostanie dowieziona do szpitala i medycy udzielą jej pomocy - dodaje.
Pan Krzysztof opowiada, jakie było jego zdziwienie kiedy po dwóch godzinach mamę ta sama karetka przywiozła z powrotem, z dopiskiem na odwrotnej stronie skierowania, że na oddziale wewnętrznym na Czarnowie w Kielcach nie ma miejsc, a ona nie jest w stanie zagrożenia życia.
- Ratownicy zsunęli ją z krzesła w przedpokoju. Doradzili, żeby dzwonić po zwykłą karetkę na 112. Przez kilkanaście minut błagałem dyspozytora, żeby przysłał karetkę, bo sam nie jestem w stanie jej pomóc - mówi roztrzęsiony pan Krzysztof.
- Długo wyjaśniałem całą sytuację. Karetka ratunkowa przyjechała po półtorej godziny i znów ratownicy powiedzieli to samo, że na wewnętrznych oddziałach w Kielcach nie ma miejsc - dodaje.
-Ratownicy nie wierzyli, że wcześniej była karetka transportowa, bo poprzedni zabrali skierowanie na nią. Była godzina 16, pierwsza karetka była wezwana o godzinie 9 rano. Wyjeżdżając ratownicy powiedzieli, że nie jest wykluczone, że też przywiozą chorą z powrotem. Zostawiłem im numer kontaktowy, miałem czekać na telefon. Mama cały dzień nic nie jadła. Koło godziny 19 zacząłem obdzwaniać szpitale, okazało się, że przebywa w szpitalu na kieleckim Czarnowie ma pobieraną krew, wyniki będą koło 23, a przecież pojechała z aktualnymi wynikami. Koło północy zdecydowano, że zostanie przetransportowana na oddział wewnętrzny do szpitala powiatowego w Skarżysku Kamiennej. Byłem szczęśliwy, że może tam wreszcie ktoś zacznie ratować mamę. Przebywa na oddziale w Skarżysku, ordynator powiedziała, że wymaga natychmiastowej pomocy - relacjonuje pan Krzysztof.
Lekarze i ratownicy alarmują
Marta Solnica, dyrektor Świętokrzyskiego Centrum Ratownictwa Medycznego i Transportu Sanitarnego potwierdza, że na oddziałach wewnętrznych w Kielcach nie ma miejsc i pacjenci muszą być przewożeni do innych szpitali.
– W obliczu tego, że ludzie się nie szczepią, chorzy na koronawirusa zajmują kolejne oddziały w szpitalach i nie ma gdzie umieszczać chorych na inne schorzenia – wyjaśnia dyrektor Marta Solnica. - A będzie jeszcze gorzej, szpitale się zakorkują - dodaje.
Leszek Lepiarz, dyrektor Szpitala Powiatowego w Skarżysku Kamiennej dodaje, że pod ich szpitalem czeka rząd karetek. – Nasz oddział wewnętrzny przyjmuje pacjentów z Kielc, Ostrowca Świętokrzyskiego, Starachowic, ale za moment nie będzie miejsc- mówi. Jak mieszkańcy nie chcą się szczepić, to nie będzie ich gdzie leczyć - mówi lekarz.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?