Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na pomoc społeczną idą ogromne pieniądze, ale efekty są mizerne

Iza BEDNARZ [email protected]
Szokujący raport. Konsultacje społeczne pokazały, że na pomoc w naszym województwie idą ogromne pieniądze, ale efekty są mizerne. Dlaczego?

Wychowujemy generacje klientów pomocy społecznej, a przy aktywizacji bezrobotnych i osób zagrożonych wykluczeniem społecznym w naszym regionie większość pary idzie w gwizdek. Pieniądze wydawane są niemal zupełnie bezsensownie.

Naukowcy z Wyższej Szkoły Umiejętności w Kielcach przyjrzeli się, jak żyją ludzie i jak funkcjonuje pomoc społeczna w czterech powiatach województwa świętokrzyskiego. Wyniki badań dają do myślenia.
Badania prowadzono od marca 2010 r. do października 2011 r. w powiatach: skarżyskim (przemysłowy), włoszczowskim (rolniczy), koneckim (przemysłowo-rolniczy) i kieleckim miejskim (typowo miejski). - Chcieliśmy dowiedzieć się, jak żyje się ludziom w tych regionach, co ich zdaniem jest największym problemem powodującym ubóstwo i wykluczenie społeczne, jak odbierają swoją sytuację, czy i gdzie szukają pomocy i wreszcie, czy ta pomoc rzeczywiście pomaga im w wydostaniu się z impasu - wyjaśnia doktor Andrzej Kościołek, socjolog, kierownik projektu "Problemy społeczne? Damy radę!". Badacze rozmawiali z mieszkańcami tych powiatów, pracownikami pomocy społecznej, samorządu, instytucji stykających się z problemami społecznymi, jak policja czy sądy.

Badania ujawniły, że co czwarty mieszkaniec powiatu koneckiego jest klientem pomocy społecznej. - Mieszkańcy powiatów skarżyskiego i koneckiego sami sygnalizowali nam bezrobocie, alkoholizm, biedę, zaniedbanie dzieci i osób starszych jako bardzo dolegające problemy społeczne - mówi doktor Andrzej Kościołek. Często własny stan biedy jest uważany za normalny, natomiast badani dostrzegają biedę w swoim otoczeniu. Tak uważało 50 procent mieszkańców powiatów włoszczowskiego i skarżyskiego. Najlepiej ocenili swoją sytuację materialną i społeczną mieszkańcy Kielc.

DLACZEGO JEST TAK ŹLE, SKORO JEST TAK DOBRZE?

Konsultacje społeczne pokazały, że na pomoc idą ogromne pieniądze, ale efekty są mizerne. W rezultacie bieda utrwala się z pokolenia na pokolenie, tworzy się instytucja klienta pomocy społecznej, kogoś, kto korzysta ze wsparcia stale. Przykładem może być aktywizacja społeczna osób bezrobotnych, zagrożonych wykluczeniem społecznym.

W województwie świętokrzyskim w latach 2007-2010 na aktywną integrację wdrażaną w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki przeznaczono 45.656.982,22 złotego z Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach działania "Rozwój i upowszechnienie aktywnej integracji przez ośrodki pomocy społecznej". 11.259.025,20 złotego kosztowało dofinansowanie projektów w ramach działania "Rozwój i upowszechnienie aktywnej integracji przez powiatowe centra pomocy rodzinie". Jak analizowali naukowcy w czterech powiatach, 75.014 złotych kosztowało przygotowanie jednego klienta pomocy społecznej do skutecznego podjęcia pracy. Po zakończeniu programu pracę podjęło 11 procent uczestników. 71.264 złote kosztowało przygotowanie jednego podopiecznego do skreślenia go z ewidencji pomocy społecznej. Jednak tylko 11,5 procent uczestników programu udało się wyjść z roli klienta pomocy społecznej.

Dlaczego programy przynoszą słabe efekty w życiu? Urzędnicy nie widzą problemu. W Regionalnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Urzędzie Marszałkowskim województwa świętokrzyskiego poinformowano nas, że ośrodek jest jedynie projektodawcą wniosków. W ramach działalności Biuro Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki, działające w strukturach Świętokrzyskiego Biura Rozwoju Regionalnego, przydziela środki finansowe na projekty systemowe, kontroluje i rozlicza wskaźniki, które mają być osiągnięte w projektach ośrodków pomocy społecznej. - My nie kontrolujemy ośrodków pomocy społecznej, czy i jak realizują te projekty. Nie ma takiego zapisu w ustawie o pomocy społecznej - informuje Bożena Szymczyk z Regionalnego Ośrodka Pomocy Społecznej.

Adrian Adamski, zastępca kierownika biura Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki w Kielcach, zaznacza, że nie wszystkie pieniądze z programu aktywizacji idą bezpośrednio na aktywną integrację bezrobotnych. Część jest przeznaczana na upowszechnianie pracy socjalnej. Ile? - To zależy od tego, jaki projekt przygotuje ośrodek pomocy społecznej.

Czy słabe efekty aktywizacji ludzi zagrożonych wykluczeniem społecznym są skutkiem kiepskiej pracy ośrodków pomocy? - To za duże uproszczenie. Często efekty nie są natychmiastowe. My jednak widzimy te efekty - twierdzi Adamski.

SAMORZĄDOWCY PRZYZNAJĄ: PARA W GWIZDEK

Grzegorz Małkus, wiceprezydent Skarżyska-Kamiennej, zdaje sobie sprawę, że w jego gminie rośnie drugie pokolenie klientów pomocy społecznej: dorastające dzieci osób długotrwale bezrobotnych już zgłaszają się po mieszkania socjalne, zasiłki. Wierzy jednak, że programy integracji społecznej przynoszą jakieś efekty.

- Wprawdzie większość bezrobotnych nie znajduje trwałego zatrudnienia, ale przynajmniej pokazują dzieciom, że to praca, a nie bezrobocie jest normalnym stanem - mówi. Nie może jednak oprzeć się wrażeniu, że przy aktywizacji długotrwale bezrobotnych większość pary idzie w gwizdek. - Odbywają się szkolenia, konferencje, sympozja, a efektów nie ma - ocenia.

DLACZEGO POMOC JEST NIESKUTECZNA?

Autorzy badań widzą kilka powodów. Pierwszy to złe założenia lub brak strategii rozwiązywania problemów społecznych. - Każde społeczeństwo ma swoją lokalną specyfikę, dlatego tworząc strategię, musimy pamiętać, że mieszkamy w Polsce lokalnej. Nie wystarczy trzymać się litery prawa, przepisów i rozporządzeń, trzeba szukać pomysłów i rozwiązań adekwatnych dla danej społeczności - tłumaczy doktor Andrzej Kościołek.

Drugą słabością są braki kadrowe. O ile w większych ośrodkach, na przykład Kielce, pracownicy socjalni są specjalistami w swojej dziedzinie i oferują cały wachlarz działań, od poradnictwa po grupy wsparcia, programy terapeutyczne, środowiskowe placówki pomocy, o tyle w małych gminach jest dużo gorzej. - Zgodnie z przepisami jeden pracownik socjalny przypada na 2 tysiące mieszkańców, ale są gminy liczące na przykład 5 tysięcy mieszkańców, w których 30-40 procent wymaga pomocy, tak jak w powiatach koneckim czy włoszczowskim. I co zrobi tam dwóch pracowników socjalnych? Ich działania sprowadzają się do wypłacania zasiłków, nie ma pracy w środowisku, z dziećmi, dorosłymi, działań służących integracji, bo nie ma na to czasu - zauważa Andrzej Kościołek.

Tylko 3 procent podopiecznych pomocy społecznej w badanych gminach podpisało kontrakty socjalne, w których w zamian za pomoc materialną zobowiązują się do pracy nad sobą, np. leczą się z alkoholizmu. Zatem w większości przypadków pomoc społeczna zamiast dać chwilowe wsparcie, potrzebne, żeby podopieczny odbił się od dna, hoduje klienta, który przyzwyczaja się do zasady: jak dają, to bierz.

Często w gminie brakuje osób kompetentnych, które będą umiały napisać wniosek o dotację unijną. Na 19 gmin, które przebadali naukowcy w ramach projektu, dwie nawet nie zainteresowały się, jak można pozyskać unijne pieniądze na integrację społeczną osób zagrożonych ubóstwem i wykluczeniem.
Kolejny słaby punkt: brak weryfikacji skuteczności udzielanej pomocy. - Tworzy się schematyczne strategie, a potem lapidarne sprawozdanie z przeprowadzonych działań. Nie weryfikuje się, czy te działania poprawiają sytuację, czy ją utrwalają. Łatwo policzyć wydane obiady, ale nikt nie sprawdza, na ile poprawiła się jakość życia mieszkańców - zauważa doktor Kościołek.

CO Z TYM ZROBIĆ?

Jednym z pomysłów badaczy jest partnerstwo publiczno-prywatne, idea zaczerpnięta z centrów integracji społecznej, które mają pomagać ludziom długotrwale bezrobotnym, zagrożonym wykluczeniem społecznym w powrocie do normalnego społeczeństwa. - W tym przypadku partnerem mógłby być pracodawca, który tworzyłby refundowane przez samorząd stanowisko pracy dla osoby wychodzącej z bezrobocia - tłumaczy doktor Kościołek.

Innym sposobem mogłyby być klauzule społeczne dla spółdzielni socjalnych. Spółdzielnie socjalne to małe przedsiębiorstwa, zakładane przez osoby zagrożone wykluczeniem społecznym, które świadczą na przykład usługi porządkowe, opiekuńcze, naprawy domowe, catering. To dobry sposób na aktywną walkę z bezrobociem i uczenie ludzi przedsiębiorczości. W Świętokrzyskiem się nie udaje. W naszym regionie zarejestrowanych jest zaledwie siedem spółdzielni socjalnych, najmniej w skali kraju. I ledwie przędą. - Przegrywamy na rynku z dużymi konkurentami, którzy mają długoletnią praktykę i pozycję na rynku - mówi Małgorzata Stępień, szefowa spółdzielni socjalnej Smakosz, działającej od 18 miesięcy w Kielcach. Jej zdaniem obciążający jest również zapis prawny określający, że spółdzielnie socjalne tworzą osoby zagrożone wykluczeniem społecznym, bezdomne, bezrobotne. - A u nas nie ma bezdomnych, dwie osoby mają wyższe studia. Chcemy tylko dopracować do emerytury.

- Samorządy nie mają zaufania do spółdzielni socjalnych, uważają, że bezrobotni sami są sobie winni. Gdyby wprowadzono klauzule społeczne, na przykład dodatkowe punkty dla spółdzielni podczas przetargów, zrównoważyłoby to ich szanse wobec innych przedsiębiorstw i pozwoliło wreszcie na siebie zarabiać - podpowiada Kościołek.

Na razie autorzy badań przedstawiają wyniki samorządom. W powiatach, w których działali, przygotowali liderów lokalnych społeczności, którzy znają jej problemy i mogą być partnerami, ekspertami dla instytucji pomocy społecznej.

- Daliśmy samorządom gotowiec do opracowywania strategii rozwiązywania problemów społecznych. Chcemy też wesprzeć samych pracowników pomocy społecznej. Nie wyjdziemy z bezrobocia i problemów społecznych, jeżeli będziemy tylko realizowali przepisy ustawy o pomocy społecznej, bo życie wyprzedza przepisy. Potrzebne są elastyczne, niesztampowe działania i przede wszystkim chęć zmian - uważa Kościołek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie