Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najbardziej absurdalne teleporady. Zdalne nastawianie złamanej kości, zdjęcia gardła i kaszlanie przez telefon

Agnieszka Kamińska
Agnieszka Kamińska
Pacjenci najczęściej nie szczędzą krytyki systemowi teleporad, choć są i tacy, którzy je chwalą. Rzecznik Praw Pacjenta podał w raporcie, że od stycznia do września 2020 r. za pośrednictwem Telefonicznej Informacji Pacjenta otrzymał ponad 79 tys. zgłoszeń o nieprawidłowościach.

Największy wzrost liczby zgłoszeń dotyczył podstawowej opieki zdrowotnej. Pacjenci najczęściej skarżyli się na brak lub ograniczenia w dostępie do świadczeń zdrowotnych, a także krytykowali jakość teleporad. Skargi trafiają też do NFZ, do końca października pomorski oddział NFZ otrzymał ponad 60 skarg na podstawową opiekę zdrowotną. Bez trudu znajdziemy pacjentów, którzy – delikatnie mówiąc – nie są zadowoleni z teleporad. Niektórzy z nich opowiadają o absurdalnych sytuacjach.

Dziwne teleporady. "Czy wystają pani odłamy kostne z nogi?"

Janina, 70-letnia emerytka ze Starogardu Gdańskiego, upadła. Myślała, że nabawiła się zwichnięcia nogi, zadzwoniła do przychodni. Tam zapisali ją na teleporadę. Lekarz przez telefon dopytywał, czy wystają jej z nogi odłamy kostne i czy noga jest nienaturalnie wywinięta. Nic takiego Janina nie zaobserwowała. Nie miała też broczącej krwią rany, ani zasinienia. Zero wylewu i zniekształcenia. Lekarz poprosił ją o sfotografowanie nogi. I z tym był problem, bo Janina nie posiada telefonu z aparatem. Na ratunek przyszedł 12-letni wnuczek, który zrobił zdjęcia babcinej nogi i przesłał je lekarzowi. Ten zaś orzekł, że noga wygląda jak zdrowa i raczej nie jest złamana. „Może i wygląda, ale ja nie mogę chodzić”- tłumaczyła Janina, mając poważne wątpliwości, czy zdjęcie zrobione komórką wnuczka może zastąpić zdjęcie rentgenowskie. Lekarz zapisał jej środki przeciwbólowe, kazał robić okłady i obserwować kończynę. Stwierdził, że to „prawie na sto procent klasyczne zwichnięcie”.

Nie wystarczy założyć jednak maseczki byle jak, by zadbać o bezpieczeństwo swoje i innych. Bardzo ważne jest, by używać maseczek prawidłowo, bo tylko dzięki temu spełnią one swoją rolę. Stosując się do zasad prawidłowego zakładania i noszenia maseczek, przyczynisz się do zahamowania rozprzestrzeniania się koronawirusa.Zobacz na następnych stronach, jak nie należy nosić maseczki i sprawdź, czy popełniasz te błędy.

Tak noszona maseczka nic nie daje! Zobacz, jak nie należy uż...

Ból nie przechodził i doszła gorączka. Wnuczek, który bardzo martwił się o babcię, stwierdził, kierując się poradami znalezionymi w internecie, że to jednak musi być złamanie. Oglądając na You Tube filmik instruktażowy, usztywnił babci złamaną nogę.
- Ostatecznie córka zawiozła mnie na SOR, noga była złamana, a ja cierpiałam od tygodnia. W szpitalu powiedzieli, że wnuczek zachował się wzorowo, a lekarz pierwszego kontaktu nieodpowiedzialnie – opowiada emerytka.

Dość podobny problem, tyle że z okiem, miała mieszkanka Gdańska. Oko było nieznacznie zaczerwienione, ale bez obrzęku, kobieta czuła ból i nie mogła pracować przy komputerze.

- Czułam, że coś może być w oku, jakieś ciało obce. Lekarz poprosił mnie o zdjęcie. Stwierdziłam, że przecież na zdjęciu oko będzie wyglądało normalnie, nie będzie widać, co jest w środku. Fotografia nie uchwyci np. ziarenka piasku czy drobnego odłamka. Aparat w telefonie przecież nie zastąpi aparatury. Ostatecznie zapisał mi krople, które jednak mi pomogły – mówi.

Nietypowe teleporady. "Proszę wziąć lusterko, otworzyć usta i relacjonować, co pan widzi"

Z kolei Jacek od tygodnia borykał się z ostrym bólem gardła. Miał podwyższoną temperaturę, nie mógł przełykać, ledwo mówił. Podejrzewał, że może mieć anginę. Lekarka podczas teleporady, jak nam opowiadał, kazała mu wziąć lusterko, otworzyć szeroko usta i relacjonować przez telefon, co widzi.

- No to powiedziałam, że widzę gardło, bo co innego mam widzieć. A ona dopytywała, jak ono wygląda. Powiedziałem, że jest język, zęby, przełyk, migdałki… Wszystko jest, co powinno być, tylko boli. Na co ona znów pyta o kolor. No to mówię, że wszystko, oprócz zębów, jest czerwone. A ona zawzięcie dopytuje: ale jak czerwone. Czy jest to czerwień malinowa, czy wiśniowa, czy to raczej karmin. Powiedziałem jej zniecierpliwiony, że czerwień to czerwień i że się na karminach nie znam. Coś mi zapisała, dostałem zwolnienie. Stwierdziła, że z tego co mówię, to to nie jest angina. Od miesiąca czuję się fatalnie. Lekarka nawet się nie zająknęła na temat możliwości zakażenia koronawirusem, nie zaproponowała wizyty bezpośredniej, nie zapytała o płuca. Teraz próbuję umówić się do innego lekarza – mówi Jacek Rezmer ze Skarszew w powiecie starogardzkim.

"Proszę zakaszleć przez telefon"

Anna Jakimiec, mieszkanka Gdańska, po nieudanych próbach skontaktowania się ze swoją przychodnią, dodzwoniła się do internisty przyjmującego prywatnie. Kobieta miała podwyższona temperaturę, bolało ją gardło. Podczas rozmowy z lekarzem, jak opowiada, słyszała w tle dźwięki muzyki i śmiechy, a lekarz ewidentnie coś jadł, mlaskał i siorbał.

- Nie zraziłam się tym, bo byłam szczęśliwa, że w ogóle się gdzieś dodzwoniłam. Opowiedziałam o dolegliwościach. Lekarz mówił bardzo niewyraźnie, mamrotał. Kazał zakaszleć przez telefon. Dopytywał, czy mam chrypę, czy szwankuje mi telefon, bo on tak źle słyszy. Z czasem dość duże zaburzenia w mowie lekarza, splątanie, dźwięk szkła i przelewanego płynu, a także odgłosy przełykania, pozwoliły przypuszczać, że medyk jest nietrzeźwy. Przyznaję, że zadzwoniłam do niego po godz. 18, bo wcześniej nie udało mi się z nikim innym skontaktować. Powiedział, że mam wystawić język i spróbować zrobić zdjęcie swoich migdałków. Zrobiłam i przesłałam mu, choć na zdjęciu widać było głównie zęby i czarną czeluść gardła. Lekarz zapisał mi antybiotyk, który o dziwo poskutkował. Generalnie jestem bardzo zadowolona z tej teleporady. Widać, że ten lekarz to fachowiec – mówi Anna Jakimiec, pracuje w jednym z gdańskich przedszkoli.

Zdalne nastawianie palca i samobadanie odbytu

W mediach społecznościowych znajdziemy mnóstwo podobnych relacji: „Lekarz stwierdził, że nie ma co jechać do szpitala ze złamanym palcem, bo tam szaleje koronawirus. Powiedział, że mam sobie sama go nastawić, to tylko palec. Miałam po prostu z całej siły pociągnąć, kość wskoczy i będzie po kłopocie. A w szpitalu, jak mówił lekarz, narobię sobie gorszego paskudztwa. Powiedziałam mu, że jest nienormalny i zadzwoniłam gdzie indziej, po kilku dniach zrobili mi w szpitalu rentgen i usztywnili złamany palec" - czytamy w jednym z komentarzy.

„Bolał mnie brzuch i lekarka podczas teleporady kazała mi zrobić samobadanie poprzez naciskanie brzucha. Dopytywała, czy brzuch jest ostry. Mówiłam, że chyba nie, normalnie ugina się, jest taki gąbczasty, jak to brzuch. Powiedziała więc, że mam zapalenie jajników. Próbowałam jej wytłumaczyć, że na pewno nie, bo kilka lat temu usunięto mi jajniki. Na co ona odpowiedziała, że to ona jest lekarzem po studiach medycznych i nie mam się wymądrzać” - pisze internautka na Facebooku.

„Lekarka kazała mi pochylić się i włożyć sobie palec do odbytu i spróbować wyczuć, czy ściany odbytu są obrzmiałe. Podejrzewała hemoroidy. No cóż, od kilku dni cierpię, nie mogę siedzieć, postanowiłem nie dyskutować, tylko zadziałać. Zacząłem się badać i rzeczywiście poczułem zgrubienia. Badanie nie było przyjemne, ale… było do zrobienia. Lekarka zapisała mi maść i jakiś tabletki. Dała też dla pewności skierowanie do onkologa. Wydaje się, że jej diagnoza jest trafna” - pisze Piotr J. na Facebooku.

„Mojej babci, lat 82, lekarz kazał przesłać zdjęcie nogi - babcia ma żylaki. Lekarz zasugerował, żeby fotki przesłała mu na WhatsApp. Powiem to jeszcze raz, babcia ma 82 lata i posługuje się telefonem stacjonarnym, a i tak już ledwo. Dopytywała mnie, co to jest łotsap - opisuje z kolei internautka na Facebooku.

Pisarka Dorota Masłowska opisała na Facebooku swoje zmagania ze służbą zdrowia.

- Pierwsza zaraża się moja córka. Otrzymawszy informację o jej pozytywnym teście zamykamy się w domu i czekamy na objęcie izolacją w jej przypadku i kwarantanną w moim. (...) Cała rozmowa - a właściwie - 6 kolejnych rozmów, wszystko
to brzmi, jakby Sanepid Żuromin obejmował nas kwarantanną, na kolanach trzymając zaplamiony kawą rozpuszczalną podręcznik „Obejmowanie kwarantanną for rookies” albo „Nie bój się nakładać kwarantann - podręcznik dla baaardzo opornych”. (...) Dzwonię do przychodni, by poprosić o test. Zostaję zapisana na teleporadę. Następnego dnia odbywa się teleporada. Otrzymuję zlecenie pobrania wymazu. Pytam, kiedy mam spodziewać się przyjazdu pracowników. Słyszę, że muszę sama udać się do punktu pobrań, a ich listę znajdę w internecie.„Yyyy….ale przecież jestem na kwarantannie i nie mogę wychodzić z domu!” „A to kwarantanna w takich wypadkach przestaje obowiązywać, jeśli pani musi poddać się badaniu.” Odkładam słuchawkę. Ponieważ jadę ostro na Therra Flu Total Extra Max potrzebuję chwili, by to objąć myślą. Czy dobrze rozumiem? Czy według państwa polskiego mam zostawić chore dziecko i z gorączką i zakażeniem, kulejąc, kaszląc i kichając - ruszyć do punktu pobrań na test? Wsiąść do autobusu? taksówki? ubera? Czy iść pieszo? - czytamy we fragmencie wpisu Masłowskiej.

Minister: dobrze się nie dzieje

Zgodnie z ministerialnymi zaleceniami teleporady udzielane są przez lekarzy, pielęgniarki lub położne. O sposobie ich realizacji powinna poinformować przychodnia. Przed teleporadą m.in. lekarz musi potwierdzić tożsamość pacjenta. Lekarz w jej ramach może wypisać e-receptę, e-skierowanie czy e-zlecenie na wyroby medyczne. Gdy problem, z którym zgłosił się pacjent, uniemożliwia udzielenie świadczenia zdrowotnego w formie teleporady, lekarz powinien wskazać na konieczność wizyty w placówce i bezpośrednie badanie. Jeśli pacjent może być zakażony koronawirusem (ma objawy takie jak temperatura powyżej 38 st. C, kaszel i duszność, utrata węchu lub smaku), to powinien najpierw odbyć telewizytę u lekarza, w trakcie której otrzyma instrukcje postępowania i receptę na leki. W razie braku poprawy stanu zdrowia po 3-5 dniach pacjent powinien odbyć drugą wizytę (telefoniczną lub bezpośrednią, zależnie od zaleceń lekarza). W trakcie drugiej wizyty lekarz POZ będzie mógł zlecić wykonanie testu na obecność koronawirusa.

Monika Szałek: Akcję zatytułowałam „Zwykli?”z pytajnikiem na końcu, żeby odbiorcy tych zdjęć odpowiedzieli sobie na pytanie, czy ci ludzie naprawdę są zwykli? Bo moim zdaniem nie

Dumni z oddziałów Covid. Lekarze w obiektywie znanej fotogra...

Minister zdrowia Adam Niedzielski przyznał podczas konferencji prasowej, że przybywa zgonów z innych przyczyn niż COVID-19.

- Dlatego bacznie przyglądamy się, co się dzieje z systemem ochrony zdrowia i mamy sygnały, że dobrze się nie dzieje. To, jaka jest dostępność lekarzy, POZ czy specjalistów, odbija się na zdrowiu Polaków. Zachorowania wykrywane są później, nie jest prowadzona odpowiednia profilaktyka – stwierdził minister.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Te produkty powodują cukrzycę u Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie