Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najpierw była ulga, że żyjemy, po chwili szok i rozpacz… - wstrząsające relacje ludzi, którzy przeżyli kataklizm

Elżbieta ZEMSTALidia CICHOCKA
Stanisław Łakomiec, Sieradkowice, gmina Bodzentyn: - Miałem wrażenie, ze ktoś szlauchem leje po domu. Wyjrzałem przez okno i mnie zatkało. Tam gdzie stała stodoła była kupa desek i eternitu.
Stanisław Łakomiec, Sieradkowice, gmina Bodzentyn: - Miałem wrażenie, ze ktoś szlauchem leje po domu. Wyjrzałem przez okno i mnie zatkało. Tam gdzie stała stodoła była kupa desek i eternitu. Aleksander Piekarski
- Jakby świat się kończył - mówią świadkowie i uczestnicy wtorkowego kataklizmu w regionie świętokrzyskim. Zniszczenia są gigantyczne. W pierwszych sekundach była ulga, że najbliżsi są zdrowi i cali. Później szok, na widok tego, co się stało. I rozpacz, bo co dalej? Oto historie tych, których wtorkowa nawałnica dotknęła najbardziej... Poniedziałkowe popołudnie w zasadzie nie zwiastowało nieszczęścia. Strażacy odnotowali kilka zdarzeń w gminach Chmielnik, Pierzchnica i Daleszyce, to tam zagrzmiało, zerwał się wiatr. Nad resztą regionu kilka chmur i wszechobecna duchota. Życie na wsiach i w mieście toczyło się swoim rytmem. Ten marazm został nagle przerwany. Około drugiej nad ranem.

Dwa tysiące

Henryk Petelicki z Woli Murowanej w gminie Sitkówka – Nowiny: - To trwało może kilka sekund. Huk, ściana deszczu i przeraźliwe wycie wiatru. Po chwili
Henryk Petelicki z Woli Murowanej w gminie Sitkówka – Nowiny: - To trwało może kilka sekund. Huk, ściana deszczu i przeraźliwe wycie wiatru. Po chwili okazało się, że nie mamy dachu nad głową – opowiadał. Aleksander Piekarski

Henryk Petelicki z Woli Murowanej w gminie Sitkówka - Nowiny: - To trwało może kilka sekund. Huk, ściana deszczu i przeraźliwe wycie wiatru. Po chwili okazało się, że nie mamy dachu nad głową - opowiadał.
(fot. Aleksander Piekarski)

Dwa tysiące

Według szacunkowych danych w całym regionie nawałnica ,która przeszła w nocy z 6 na 7 sierpnia uszkodziła ponad dwa tysiące domów i budynków gospodarczych. Strażacy podają także, że zaraz po wichurze uprzątnęli ponad 320 powalonych drzew. W pierwszej dobie po kataklizmie pracowało w sumie 45 zastępów ochotniczej i zawodowej straży pożarnej. Działania strażaków zasługują na ogromne uznanie, w ciągu zaledwie kilku godzin odblokowali nieprzejezdne drogi i nieśli pomoc tym, którzy prosili o wsparcie.

TAM BYŁO WSZYSTKO...

- Obudził mnie huk deszczu, niemal jakby ktoś szlauchem lał po domu - opowiadał Stanisław Łakomiec z Sieradowic w gminie Bodzentyn w powiecie kieleckim. - Poszedłem zamknąć okno, a później do łazienki. Wtedy usłyszałem przeraźliwe wycie wiatru i taki łomot. Wyjrzałem na zewnątrz i mnie zatkało.

Drewniana stodoła, do której niedawno pan Stanisław zwiózł plony z pół stała się kupką połamanych desek. Przygnieciona słoma, maszyny rolnicze, ziarno.

- Po burzy wyszedłem na zewnątrz i nie mogłem uwierzyć w to, co widzę. W pierwszej chwili ucieszyłem się nawet, bo zobaczyłem, że dom stoi nieruszony, podobnie jak obora i inne zabudowania. Na domu rodziców wiatr zerwał trochę eternitu, ale pomyślałem: "mogło być gorzej" - opowiada mężczyzna.

CZYTAJ WIĘCEJKrajobraz po nawałnicy w powiecie jędrzejowskim - trwa szacowanie strat, nadal nie ma prądu (zdjęcia)

Niewiele myśląc o sobie w pierwszych godzinach po wichurze Stanisław Łakomiec wyruszył na pomoc innym. - Drogi były zasłane drzewami i gałęziami. Razem z sąsiadami w pierwszej kolejności zaczęliśmy ciąć drzewo, aby straż mogła do nas dotrzeć. Zajęliśmy się robotą nie myśląc o tym, co zastaniemy u siebie - opowiadał.

Dopiero, gdy emocje opadły zaczęło do niego docierać, to, co się stało. - Szok i rozpacz - mówił nie kryjąc wzruszenia. - Aż trudno uwierzyć. Tam, w tej stodole było wszystko. Zwierzęta w oborze ryczą głodne, a ja nie mam jak dostać się do ich pożywienia, bo zostało przygniecione przez deski.

Z jego opisu nawałnicy wynika, że widział coś na kształt trąby powietrznej. - Z tego, co widziałem przez okno, to ta stodoła została w pewnej chwili jakby uniesiona do góry i opadając rozpadła się na kawałki. To było jak taka trąba powietrzna, czy coś. Jakbyśmy trafili w oko cyklonu. Później dach przygniótł całą konstrukcję - mówił pan Stanisław.

Mężczyzna wskazywał na drewniany gołębnik, który stał przy jednej ze ścian. - Proszę zobaczyć - gołębnik nie ruszony. Plastikowy stolik, który stał obok nawet nie drgnął, a taki wielki budynek został kupą desek. Chce się płakać - mówił łamiącym się głosem.

Dzień po dramatycznych wydarzeniach mężczyzna wciąż patrzył na zdemolowaną stodołę, nie mogąc nawet ruszyć do uprzątnięcia desek. - Czekam na firmę ubezpieczeniową, aby wyceniła straty. Muszę myśleć o tym, jak rodzicom pomóc. Oboje schorowani, nie dadzą rady sami. Naprawdę nie wiem, jak dalej będzie...

CZYTAJ TEŻ:Krajobraz po kataklizmie. Przerażający obraz w gminach powiatu kieleckiego! (zdjęcia)

Wielka nawałnica, gigantyczne straty

- Usłyszałam drganie parapetu i za chwilę ten straszny huk. Przed tym hukiem było biało a potem zapadła ciemność – mówi pani Renata Krzysztofek z Radkowic
- Usłyszałam drganie parapetu i za chwilę ten straszny huk. Przed tym hukiem było biało a potem zapadła ciemność – mówi pani Renata Krzysztofek z Radkowic w gminie Chęciny. Wichura zmiotła dach. Przez dziurę w suficie do domu wlała się woda. Łukasz Zarzycki

- Usłyszałam drganie parapetu i za chwilę ten straszny huk. Przed tym hukiem było biało a potem zapadła ciemność - mówi pani Renata Krzysztofek z Radkowic w gminie Chęciny. Wichura zmiotła dach. Przez dziurę w suficie do domu wlała się woda.
(fot. Łukasz Zarzycki )

Wielka nawałnica, gigantyczne straty

Wichura, porównywana swą siłą i rozmiarem do trąby powietrznej nad region świętokrzyski przyszła od Małopolski około godziny 2 w nocy, najbardziej dotykając powiat jędrzejowski. Gminy Sędziszów, Nagłowice, Jędrzejów, oraz Sobków w części, a niektóre w całości zostały zaatakowane przez żywioł. Ponad tysiąc zniszczonych budynków, tysiące połamanych drzew, wiele zerwanych linii energetycznych, zniszczone drogi, szkoły - to efekt nawałnicy w powiecie jędrzejowskim. Starosta jędrzejowski wystąpił z wnioskiem do wojewody o ogłoszenie stanu klęski żywiołowej na obszarze powiatu.

Dalej wichura szerokim pasem przeszła także przez miasto Kielce i powiat kielecki niszcząc najbardziej gminy Pierzchnica, Chęciny, Sitkówka - Nowiny, Bodzentyn, dotknęła także gminy Morawica i Daleszyce i udała się dalej w kierunku powiatu starachowickiego i ostrowieckiego. W powiecie kieleckim nawałnica zniszczyła około 500 budynków i wiele lasów, także w Świętokrzyskim Parku Narodowym. W powiecie starachowickim przez nawałnice najbardziej dotknięte zostały gminy Brody i Pawłów - w tej ostatniej wójt wystąpił z wnioskiem o ogłoszenie stanu klęski żywiołowej. W powiecie zniszczonych zostało blisko 200 budynków, we wsi Rzepin w gminie Pawłów uszkodzone zostały niemal wszystkie budynki ! Nawałnica szła dalej przez powiat część powiatu ostrowieckiego i dalej na Mazowsze gdzie spustoszyła powiat lipski.

BEZ DACHU NAD GŁOWĄ

Małżeństwo Petelickich z gminy Sitkówka - Nowiny długo odkładało pieniądze na to, by swój mały domek móc wyremontować. W tym roku wreszcie ruszyli z pracami. Na poddaszu domu położyli panele, odmalowali ściany, kupili nowe meble do sypialni. Remont nawet jeszcze się nie zakończył, a już będą musieli myśleć o kolejnym, równie gruntownym. Wichura, która w nocy z 6 na 7 sierpnia przeszła przez ich miejscowość zabrał dach z ich domu.

CZYTAJ WIĘCEJ:Koszmarna fala zniszczenia w powiecie starachowickim. Widok jest zatrważający (zdjęcia)

- Przez sen usłyszałam padający deszcz i jakiś huk. Poszłam na górę do męża sprawdzić czy zamknął okno, bo on lubi spać jak jest chłodniej. Zamknęłam okno i nagle na zewnątrz zrobiło się tak, jakby to świat zaczął się kończyć - opowiadała Stanisława Petelicka z Woli Murowanej w gminie Sitkówka-Nowiny.

Jej mąż dodawał, że w pewnej chwili wiatr tak przybrał na sile, że on sam się przestraszył. - Zaczęło trząść domem, myślałem, że rozleci się na kawałki. Zbiegłem po schodach na dół do żony. To trwało może kilka chwil, gdy podszedłem do schodów, dachu już nie było - relacjonował mężczyzna.

Wichurze towarzyszył także deszcz, więc zaraz w środku mieszkania państwa Petelickich zaczęła zbierać się woda. - Zebraliśmy z góry to, co było najcenniejsze i znieśliśmy na dół. Rozstawiłam wiadra i miski, żeby woda do nich kapała. Jestem chora, mam stwardnienie rozsiane i nie wiem jak sobie z mężem poradzimy. To dla nas prawdziwy dramat - kobieta załamywała ręce.

Dach z ich domu smętnie zwisał z budynku gospodarczego, tam gdzie przeniósł go wiatr. Po podwórzu walały się resztki z ocieplenia stropu. - Człowiek całe życie odkłada, aby móc mieszkać wygodnie i czuć się dobrze w tych murach. Wystarczy chwila, sekundy i to, co było kiedyś domem staje się ruiną. Z obliczu żywiołu człowiek nic nie znaczy - kiwał smutno głową Henry Petelicki oglądając z ulic zniszczenia swojego domu.

Tak powstaje

Tak powstaje

Trąba powietrzna i tornado to określenie tego samego zjawiska atmosferycznego. Przewidzenie dokładnego miejsca jego wystąpienia jest bardzo trudne, a gdy już nadejdzie, to niezmiernie rzadko uda się je zarejestrować przez synoptyków. Powstanie na skutek zderzenia różnych mas powierza. We wtorek spotkało się gorące zwrotnikowe z chłodnym wilgotnym. W poniedziałek w Sukowie koło Kielc było 35 stopni Celsjusza (rekord zanotowana w 1992 roku 36,2 stopnie Celsjusza), a we wtorek było tylko 25 stopni. To kolosalna różnica. Wypieranie gorącego powietrza przez chłodny front powoduje powstanie rozległej chmury cumulonibus, której towarzyszy lej powietrza zwężający się ku ziemi wciągający wszystko, co spotka po drodze. Tornado może mieć średnicę od kilkuset metrów do 2 kilometrów, czasem kilka trąb tworzy się obok siebie. Siła rażenia to nie tylko duża prędkość wiatru, ale także siła ssąca panująca w leju oraz niskie ciśnienie. To wszystko powoduje, że tornado skręca i łamie drzewa, przesuwa samochody czy nawet pociągi.

TEN STRASZNY HUK

- We wtorek rano mieliśmy jechać na urlop więc jak zaczęło padać i grzmieć nie budziłam męża. O czwartej miał siąść za kierownica - mówi Renata Krzysztofek patrząc na swój pozbawiony dachu dom w Radkowicach w gminie Chęciny.
Wtedy, w nocy z poniedziałku na wtorek wstała by pozamykać okna. - Było koło 1 w nocy - mówi. - Ta burza przeszła, ale za pół godziny znowu zaczęło wiać i padać tylko o wiele mocniej. To była ściana wody, bałam się o okna czy ich nie wepchnie do środka. Usłyszałam drganie parapetu, to było niezwykłe i za chwilę ten straszny huk. To był moment. Nie wiedziałam co się dzieje. Przed tym hukiem było biało a potem zapadła ciemność. Zgasło światło i nic już nie widziałam.

CZYTAJ TEŻWichura łamała drzewa jak zapałki. Zniszczone 50 hektarów lasów! Jest zakaz wstępu

Huk zbudził męża Janusza. Oszołomiony, półprzytomny wszedł do kuchni. - Wybiegliśmy przed dom nie wiedząc co się stało, lało strasznie. Kiedy dotarło do nas, że nie ma dachu rzuciliśmy się do środka. Sufit w pokoju był pęknięty, wszędzie była woda - opowiada pani Renata.- Razem z synem i bratem męża ratowaliśmy co się dało, ale i tak telewizor, komputer były mokre.

Dopiero rano, kiedy się rozwidniło mogli zobaczyć ogrom zniszczeń. - Nie bardzo wierzyliśmy w to, co widzieliśmy. Dach leżał na działce obok, dobrze, że ona jest pusta - mówi pan Janusz.- Dziury były w dachu stodoły, budynku gospodarczego a ścianę z tyłu po prostu wydmuchnęło. Zerwało blachę z garażu.

- Gdzie nie spojrzeć było jak po wybuchu; porozwalane deski, pustaki - dodaje żona. - Nasz dach był stromy a dzisiaj nie ma nic, dom jest płaski. Może dobrze, że to się działo w nocy i nic nie było widać, bo teściowa mogłaby zawału dostać. I tak z trudem dochodzi do siebie. Dostała leki uspakajające i cały czas na nich jest, ale to niewiele pomaga - mówi pani Renata.

Starsza pani płacze niemal bez przerwy. - 72 lata przeżyłam i nigdy niczego podobnego nie widziałam - mówi pani Alicja przez łzy, ręce jej drżą.

Dobrze, że obaj synowie, synowa i wnuczek, że cała rodzina jest bardziej opanowana. Cały wtorek sprzątali. - Nie ma co czekać, trzeba się brać za odbudowę - wyjaśnia pan Janusz.

Jeszcze mogą się pojawić

Jeszcze mogą się pojawić

Trąby mogą pojawiać się przez cały rok, ale najczęściej występują w ciepłej części roku. Z najnowszych opracowań i danych statystycznych zebranych z kilkunastu lata wynika, że to sierpień jest miesiącem z największą liczbą trąb w Polsce. Od dziś do poniedziałku. W przyszłym tygodniu zacznie się ocieplać i prawdopodobnie wrócą upały. I trąby mogą się znów pojawić.

Dom nie był ubezpieczony więc mogą dostać pomoc od wojewody czy z gminy - burmistrz Chęcin był w Radkowicach tuż po nawałnicy. Obiecał pomóc w usunięciu eternitu z jednego budynku. Teraz najważniejsze by nadzór techniczny ocenił czy ściany pierwszego piętra mogą zostać. Niestety popękały te w kuchni i łazience. W pokoju przez dziurę w suficie widać niebo.

Plandeką, którą dostali z gminy przykryli dom. Cały dzień trwało sprzątanie podwórka, segregowanie pustaków, blach, drewna. Pomagali sąsiedzi: Zbigniew Majchrzyk i jego syn, Jarek Masternak i prezes Ochotniczej Straży Pożarnej Piotr Przepióra. Krzysztofkowie już nawet zamówili drewno i blachę na nowy dach.

- Jak oglądałam w telewizji ludzi, którym przytrafiało się takie nieszczęście to im współczułam, ale nie wiedziałam co to tak naprawdę znaczy. Do okna boję się podejść, boję się, że wypadnie a szum wiatru przyprawia mnie o słabość - przyznaje pani Renata. - Modlę się, żeby już nie padało.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie