Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Naomi Donner zaczynała naukę tańca w Starachowicach, a dziś odnosi sukcesy w Sztokholmie

Agnieszka Lasek - Piwarska, [email protected]
Noeami Donner pierwsze kroki na parkiecie stawiała w Starachowicach.
Noeami Donner pierwsze kroki na parkiecie stawiała w Starachowicach. Fot. archiwum prywatne
Dziewiętnastoletnia Naomi Donner zaczynała naukę tańca w Starachowicach, tutaj spędziła dzieciństwo. Teraz mieszka w Sztokholmie i zdobywa laury w szwedzkich turniejach
1994 rok. Trzyletnia Naomi pierwsza z lewej. Na zdjęciu z najmłodszą wtedy grupą MiM i instruktorkami Małgorzatą Działką i Katarzyną Filus.
1994 rok. Trzyletnia Naomi pierwsza z lewej. Na zdjęciu z najmłodszą wtedy grupą MiM i instruktorkami Małgorzatą Działką i Katarzyną Filus. Fot. archiwum prywatme

1994 rok. Trzyletnia Naomi pierwsza z lewej. Na zdjęciu z najmłodszą wtedy grupą MiM i instruktorkami Małgorzatą Działką i Katarzyną Filus.
(fot. Fot. archiwum prywatme )

Naomi Donner urodziła się w Finlandii. Gdy miała rok, razem z rodzicami przyjechała do Polski, do Starachowic. Jej mama, Maria von Hertzen z Małgorzatą Dziamką założyły nad Kamienną Szkołę Tańca "MiM".

W Starachowicach mała Naomi chodziła do przedszkola, potem do szkoły podstawowej, tutaj uczyła się pierwszych tanecznych kroków. Miała dziewięć lat, gdy rodzice wrócili do Skandynawii. Dziś Naomi mieszka w Sztokholmie, jest instruktorką w szkole tańca mamy i laureatką wielu konkursów disco - dance. Kończy najlepszą w Szwecji szkołę tańca, a na obowiązkowe praktyki przyjechała tam, gdzie zaczynała swoją przygodę z parkietem.

Międzynarodowy język tańca

Naomi Donner miała rok gdy z Finlandii jej rodzina przeprowadziła się do Starachowic. Był rok 1991. Ojciec Naomi robił tutaj interesy. Jej mama Maria von Hertzen - zawodowa tancerka i choreografka - pomagała mu prowadzić firmę. Opiekowała się córką i myślała o powrocie na parkiet.

- Maria przyszła kiedyś na zajęcia aerobiku, które prowadziłam - opowiada Małgorzata Dziamka, dyrektor Miejskiej Szkoły Tańca "MiM". - Chciała w Polsce założyć szkołę tańca. Dogadałyśmy się, mimo że miałyśmy na początku trudności w komunikacji. Rozmawiałyśmy po angielsku, czasem niezbędny był tłumacz, natomiast doskonale porozumiewałyśmy się na sali tanecznej. Język tańca jest międzynarodowy.

Szkoła powstała w 1992 roku. Nazwę wymyślił mąż Małgorzaty - Tadeusz. "MiM" jak Maria i Małgorzata. Obie panie zaczęły promować swój pomysł w szkołach.
- Prowadziłyśmy pokazowe lekcje tańca na zajęciach wychowania fizycznego - opowiada Małgorzata Dziamka. - Tańczyłyśmy taniec nowoczesny, współczesny. Już na początku chętnych do nauki było tak wielu, że musiałyśmy stworzyć grupę rezerwową.

Naomi zaczęła uczyć się tańczyć, gdy tylko zaczęła chodzić. Szkoła tańca stała się jej drugim domem. Na zdjęciach z tamtego czasu oglądamy małą, trzyletnią, czteroletnią blondynkę z długimi włosami. Naomi z koleżankami z grupy. Wiele z nich, tegorocznych maturzystek, wciąż tańczy w "Mimie".

Między Polską a Szwecją

Naomi w Starachowicach chodziła do przedszkola, potem do Szkoły Podstawowej nr 6. Uczyła się tego, czego inne dzieci: pisać, czytać, liczyć, potem języka polskiego, matematyki, przyrody. Małgorzata Dziamka wspomina, że mała Naomi mówiła po polsku najlepiej z całej rodziny. Jej mama i ojciec w domu mówili po szwedzku. Są, jak mówi Naomi, pół Szwedami, pół Finami.

W 2000 roku rodzice Naomi postanowili wrócić do Skandynawii. Zamieszkali w Szwecji. Maria von Hertzen w miejscowości Vallentuna pod Sztokholmem założyła, a jakże - szkołę tańca. Uczy się tam tańczyć około 200 młodych ludzi. Tam kolejne stopnie zaawansowania na parkiecie zdobywała Naomi, tam - dziś dziewiętnastoletnia "superstar" prowadzi zajęcia z młodymi adeptami tańca.
Dziewięcioletnia Naomi, prosto z polskiej poszła do szwedzkiej szkoły. Opowiada, że była
początkowo zdezorientowana, ale i lekko rozczarowana poziomem nauczania, głównie przedmiotów ścisłych.

- W Polsce miałam świetnych nauczycieli - wspomina. - W Szwecji poziom nauczania zależy od szkoły. Początkowo nie umiałam dobrze czytać i pisać w języku szwedzkim. Ale szybko nadrobiłam zaległości.
Dziś mówi po szwedzku, po angielsku. Po dziewięcioletniej przerwie w używaniu języka polskiego - bo w Szwecji nie ma zbyt wielu okazji do rozmów po polsku - wciąż rozumie i mówi, ma tylko problemy z czytaniem w naszym języku. - Z każdym dniem pobytu w Polsce przypominam sobie coraz więcej - cieszy się.

Poziom: superstar

W Sztokholmie Naomi Donner skończyła szwedzki odpowiednik naszej szkoły podstawowej. Dostała się do doskonałej szkoły średniej. Wybrała profil artystyczny, taniec.
- Do tej szkoły bardzo ciężko się dostać - mówi - Mamy tam najlepszą w Szwecji szkołę tańca. Trzy lata, które tam spędziłam były bardzo trudne. Teraz, na zakończenie musimy odbyć praktyki. Mogłam pojechać do każdej szkoły na świecie - uśmiecha się - Wybrałam Starachowice i "MiM".

W szkole, na kursach, pod kierunkiem mamy, Naomi uczyła się wszystkich tanecznych stylów - od klasycznego baletu aż do hip - hopu i disco - dance. Ten ostatni to jej specjalność, disco lubi najbardziej.
- Gdy tańczę, mam uczucie, że żyję pełnią życia. Poprzez taniec można pokazać, kim jest się naprawdę. W Szwecji, podobnie jak w Polsce w ostatnich latach, również dzięki programom telewizyjnym, taniec stał się bardzo popularny. Myślę, że ludzie zaczęli rozumieć, ile może przynieść frajdy, że to nie tylko sport, ale i sztuka.

Naomi z sukcesami bierze udział w konkursach i turniejach tanecznych. Tańczy na poziomie - "superstar". Przed nią tylko stopień mistrzowski, który pozwala uczestniczyć w międzynarodowych turniejach. Od poniedziałku do piątku trenuje kilka godzin dziennie, w niedzielę - wyjeżdża na konkursy, turnieje. Nie pozostaje jej wiele czasu na zabawę. Najlepszy relaks w wolną sobotę to długi sen, gorąca, odprężająca mięśnie kąpiel, muzyka fortepianowa.

Starachowice po latach

Naomi była w Starachowicach niespełna tydzień. Przyglądała się warsztatom z muzykoterapii, jakie z grupą z Uniwersytetu Trzeciego wieku prowadzi Małgorzata Dziamka, w Kielcach obserwowała próbę przed kolejną premierą Kieleckiego Teatru Tańca, prowadziła zajęcia z kilkoma grupami "Mimu", podpatrywała techniki jakie tutaj stosują instruktorzy, spotkała się z przyjaciółmi z dzieciństwa.

- Chciałam zobaczyć miasto, chciałam porównać jak wyglądają zajęcia w szkole w Szwecji i w Polsce, czegoś nowego się nauczyć - mówi. - Przyjazd na praktykę do Starachowic to była jedyna możliwość, aby spotkać się ze wszystkimi znajomymi z dzieciństwa. Mimo, że nie często się kontaktujemy, to po kilku chwilach znów, jak kiedyś byliśmy przyjaciółmi. Starachowice traktuję jak moje rodzinne miasto. Są nowe drogi, domy, budynki, ale poza tym niewiele się tutaj zmieniło. Ludzie są ciepli, przyjacielscy, otwarci.

Naomi wróciła już do Szwecji. Trenuje do kolejnego, ważnego dla niej turnieju tanecznego.

1997 rok. Naomi tańczy w Mimie. Choreografia „Jaskiniowcy”.
1997 rok. Naomi tańczy w Mimie. Choreografia „Jaskiniowcy”. Fot. archiwum prywatne

1997 rok. Naomi tańczy w Mimie. Choreografia "Jaskiniowcy".
(fot. Fot. archiwum prywatne )

Powrót do Starachowic po latach. Praktyki w Miejskiej Szkole Tańca „MiM”. Naomi w roli instruktora.
Powrót do Starachowic po latach. Praktyki w Miejskiej Szkole Tańca „MiM”. Naomi w roli instruktora. Fot. archiwum prywatne

Powrót do Starachowic po latach. Praktyki w Miejskiej Szkole Tańca "MiM". Naomi w roli instruktora.
(fot. Fot. archiwum prywatne )

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie